Gnieźnianie biorący udział w Święcie Niepodległości w 1938 roku, nie przewidywali iż kolejne odbędzie się dopiero za pół wieku...
Chyba żadna zbrodnia, jaka miała miejsce w Gnieźnie w okresie międzywojennym, nie wstrząsnęła mieszkańcami tak, jak sprawa małej Moniki - zamordowanej z zimną krwią przez, jak się później okazało, miejscowego zboczeńca.
Czym żyli gnieźnianie tego dnia kilkadziesiąt lat temu? Tym nowym cotygodniowym cyklem będziemy się starali przybliżać wydarzenia, jakie miały miejsce w Grodzie Lecha w czasach, których już nie pamięta większość mieszkańców.
W sobotnie przedpołudnie na Wzgórzu Lecha pojawiło się tajemnicze urządzenie, które wzbudzało zainteresowanie przechodzących w pobliżu osób.
W trakcie budowy parkingu u zbiegu ul. Konikowo i Pocztowej, wkrótce po rozpoczęciu zrywania starej asfaltowej nawierzchni, robotnicy zaczęli natrafiać na fragmenty... nagrobków.
W jakim stopniu gnieźnianie opowiedzieli się przeciwko władzy komunistycznej w czerwcu 1946 roku? Mija 70 lat od przeprowadzenia referendum, które sfałszowane, miało stać się argumentem za wprowadzeniem nowego systemu w kraju.
Strzelił kilka razy, po czym "narzędzie zbrodni" ulotniło się niezauważenie. Był jednym z kilkunastu gnieźnian, którzy wystąpili w filmie i teraz postanowił opowiedzieć o tym, jak to się stało, że w nim zagrał.
Ujęcia dawnego Gniezna, w którym żyli nasi rodzice i dziadkowie, w większości zachowały się jedynie na zdjęciach. Mało kto wie, że w 1959 roku na ulicach naszego miasta nakręcono... film edukacyjny.
Z Kurortu Gniezno nie zostało do naszych czasów nic - dosłownie. Wszystko skończyło się przez sąsiedzką zawiść oraz... cwaniactwo.
Sale do kąpieli i relaksu, gra orkiestry oraz tłumy kuracjuszy - tak oczyma wyobraźni widział Filip Flatow swój nowy, gnieźnieński interes.