To już jest plaga, ale grozi katastrofą, jeśli nie podejmie się radykalnych działań. Mieszkańcy wsi położonych na pograniczu trzech gmin walczą ze szczurami, urzędnicy czekają na trutki, a wszyscy wskazują jednego winnego. Nagrania mnożą się w internecie.
Na coś takiego nie był nikt przygotowany i wszyscy, jak się ich o to pyta, przyznają iż czegoś podobnego do tej pory nie widzieli. Szczury dosłownie rozlały się na obszarze kilkunastu kilometrów kwadratowych i widziane były już od Marzenina, poprzez Kawęczyn, Czeluścin aż po Jarząbkowo. Wszystko na pograniczu powiatu gnieźnieńskiego i wrzesińskiego, a w mniejszych jednostkach samorządowych – gminy Czerniejewo, Niechanowo i Wrześni.
– Kierowca sąsiada przyjechał po świnię i jak świecił światłami od samochodu to widział je przy murze garażu – mówił pan Bernard z Jarząbkowa. Zdarzenie miało miejsce 29 grudnia, wcześniej szczurów w tym miejscu jeszcze nie było: – Boimy się chorób, przenoszenia się zarazków. Przecież to może przejść na zwierzęta – przyznaje.
Wszystkie drogi prowadzą… w rejon Kawęczyna i Szczytnik Czerniejewskich. To tam, jeszcze przed świętami, zaobserwowano liczne szczury, które po zmroku biegały po polach i drogach. W końcu zaczęły zaglądać do gospodarstw.
– Pierwszego szczura zauważył mój mąż w pierwsze święto, kiedy wszedł do pomieszczenia gospodarczego. Wcześniej ich nie widziałam, ale miały być tam bliżej fermy. Teraz zaczynają się rozprzestrzeniać – przyznaje pani Małgorzata ze Szczytnik Czerniejewskich i jak dodaje: – Sąsiad ma podkopaną altanę, do naszego chlewiku też się podkopały i siedzi tam jeden.
– Mąż, jak wychodził z domu z psem, to widział koło bloku. Jak dojdzie do tego, że nam się dostaną do piwnicy, to mogą równie dobrze wejść do domu – mówi pani Anna z Kawęczyna, wsi położonej niedaleko Szczytnik Czerniejewskich.
Największy problem pojawił się jednak w Czeluścinie: – Jestem przerażona, bo zauważyłam dwa duże okazy pod swoim garażem i obawiam się o swoje dzieci. W dzień tych szczurów nie widać, ale w nocy żerują. Mamy lampkę na czujkę i mówiłam do męża, że chyba jest zepsuta, bo non stop się załącza, ale teraz to ona się załącza przez to, że one tam żerują – mówi pani Estera. Szczurów boją się koty, które unikają kontaktu wiedząc, że mogą nie dać rady: – Mój coś zauważył, najeżył się, ale bał się podejść i uciekł – przyznała pani Natalia: – Mam zwierzęta – koty, gołębie i boję się trochę, bo wiadomo iż szczur może zrobić krzywdę – dodała. W Czeluścinie już miał się zdarzyć przypadek zagryzienia kury przez szczury. Z pomocą przychodzą psy: – Szczurów jest pełno, mam małe gospodarstwo i jest ich bardzo dużo. Przeważnie chodzą po podwórku, rozkładamy tam na okrągło trutkę. Moje psy są łowne, łapią je, potrząsną nimi i je zostawiają. My potem chodzimy i je zbieramy – mówi pani Beata. Podobnie mówiła Małgorzata Kobielska ze Szczytnik: – Z tego co wiem, to gospodarze walczą tym, co mają pod ręką, rzucają widłami, czymkolwiek. Psy zagryzają, bo jak jest dobry pies, to zagryzie.
Wielu mieszkańców nie chce wypowiadać się w tej sprawie: – Rolnicy boją się o tych rzeczach mówić ze względów takich, że jeśli wykaże ilość szczurów, które się na tym terenie pojawiają, to mogą być problemy z hodowlą. Mogą się nasilić kontrole z urzędów, Sanepidu, weterynarii, a to wpłynie na sprzedaż płodów rolnych. Mogą wstrzymać proces sprzedaży, a to wiąże się z wielkimi kosztami – informuje Leszek Dratwiak z izby rolniczej w Mierzewie.
Ci mieszkańcy, którzy zechcieli mówić, boją się o wszystko – o straty w komórkach, przechowywanych zbiorach, inwentarzu, ale także martwią się o auta. Przegryzienie przewodu nie jest żadnym problemem dla szczura. Ludzie martwią się też o dzieci oraz własne domy. W sieci pojawiło się nagranie (poniżej), gdzie uchwycono szczura obecnego pod kasetonami w suficie mieszkania. Mieszkańcy wsi, gdzie zauważono ich obecność przyznają, że najwięcej osobników pojawia się w późnych godzinach wieczornych i żerują tak do wczesnego ranka.
Wszystko sprowadza się do kwestii – skąd się wzięły te szczury? Publiczne zarzuty tudzież przypuszczenia na łamach jednej z gazet, padły pod adresem gorzelni w Marzeninie. Jej właściciel w rozmowie z nami stwierdził, że jego zakład nie posiada żadnych odpadków, a cała produkcja przebiega w szczelnej instalacji.
Wszystkie drogi oraz opinie mieszkańców prowadzą jednak do Kawęczyna, gdzie zlokalizowana jest ferma norek. Jeszcze jest, bowiem pogłoski krążą o jej „wygaszaniu”, a co spowodowało oczywisty ubytek pożywienia na miejscu: – Szczury wiedzą, że brakuje paszy i szukają nowego żeru – przyznaje pan Stefan z Czeluścina. W okolicy nie ma nigdzie innego zakładu, który mógłby skupiać takie ilości pożywienia dla zwierząt. Zresztą, wystarczało się wybrać w nocy w okolicę fermy, by zobaczyć setki osobników wydobywających się przez płot lub pod nim i biegnących na pole. Zdjęcia i nagrania, które mieszkańcy podają między sobą, mają dowodzić, że to tu jest problem.
Zarzuty o to, że szczury wydobywają się z fermy, odrzuca Rajmund Gąsiorek, znany lokalnie potentat w tej branży. Zdjęcia i nagrania krążące w sieci nie pozostawiają jednak złudzeń wśród mieszkańców.
Pani Natalia z Czeluścina przyznaje: – Nie wiem skąd one są, możemy się tylko domyślać. Myślę, że problem jest w tym, żeby coś z tym zrobić, a nie dociekać skąd są. Nie jesteśmy w stanie ich sami wytruć. Są tu duże ilości trutki, a to idzie w duże koszta i fajnie by było, gdyby nam ktoś z tym pomógł i coś z tym zrobił.
Gmina Czerniejewo ruszyła z odsieczą – mieszkańcy otrzymują trutki. Informacje do mieszkańców trafiają też w formie ulotek. Plaga, która dotarła też do gminy Niechanowo, zaskoczyła urzędników – tu problem dotyczy wspomnianego Jarząbkowa, ale także sołectwa w Mierzewie i Czechowie: – Gmina musi pomagać mieszkańcom, musimy sprawdzić, jakie są nasze możliwości. Żeby zakupić trutki czy pułapki na odławianie tych szczurów, których są setki, jeśli nie tysiące, to musimy znaleźć środki publiczne, które są na to przeznaczone – przyznaje Szymon Robaszkiewicz, wójt gminy Niechanowo. Problem pojawił się pod koniec roku budżetowego, kiedy zasadniczo samorządy zamykają ostatnie wydatki i znalezienie środków nie jest łatwe. Tym bardziej, że nie wiadomo z jak dużym problemem sie należy mierzyć. Do gminy Niechanowo problem przyszedł od strony gminy Czerniejewo: – Na całe szczęście w porozumieniu z innymi instytucjami czy gminami widzimy, że jest możliwość zakupienia trutki i jest możliwe wspomaganie mieszkańców, by czuli się bezpieczni. Takiego problemu nikt się nie spodziewał – dodaje. Gmina Niechanowo chce zakupić najszybszą możliwą do dostarczenia trutkę – tak, by przekazać ją mieszkańcom. W dalszej kolejności planuje się zakup kolejnej, która ma „opóźnione działanie”.
Szczur średnio może się rozmnażać do 6 razy w ciągu roku, rodząc nawet 12 młodych. Oznacza to, że z potomstwo jednej samicy może dać w kolejnym pokoleniu już 144 sztuki, a w trzecim – 1728. Po roku może to być już prawie 3 mln sztuk – oczywiście to tylko statystyka, ale pokazująca skalę problemu. Póki co mieszkańcy walczą czym mogą, wywożą martwe egzemplarze taczkami, rozstawiają trutki i z niepokojem czekają na rozwój wydarzeń.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
[…] Szczury w polu, na drodze, w gospodarstwach i w… domach […]
[…] Szczury w polu, na drodze, w gospodarstwach i w… domach […]
Sposób na nie jest dość prosty. Na początek dokarmiać je mąka. Są szczurki zadowolone. Po 2-3 dniach do mąki dosypywać gipsu, nie za dużo powoli. Po 2 tygodniach szczurów nie ma
Szczury to mądre zwierząt to nie jest że mają bałagan . Tam jest potrzebny duży sprzęt kopara i gromada psów . Jak było na pgr . Same plagi trucie nie pomoże bo to są młode osobniki . A króla nie tak łatwo złapać.
Zywolapki robic z beczek,ba youtube jest pelno filmików
Wszystkiemu winien jest głupi człowiek, nie ma co się oszukiwać. Bardzo dobrze,że tak się dzieje! Zwierzęta odzyskują to ,co zabrali im ludzie.
Myślimy,że nam się wszystko należy.
Nic bardziej mylnego.
Na każdym zdjęciu syf i malaria
Wielkopulska szczurowa
Zastosujcie stara metodę gips z cukrem 1/1 i zobaczycie efekty. Dziala
Posprzątajcie sami te popegerowskie chlewiki bo telewizja pokazała jaki sami macie syf a od Pana Rajmunda to uczcie się jak biznes się robi
Bajzel swoją drogą, może będzie okazja, by wreszcie posprzątać ten bałagan w obejściach. Ale szczury to sprawa innego rodzaju, one bez pomocy z zewnątrz nie znikną!
hodowla norek juz dawno powinna byc zlikwidowana, mam nadzieje ze polski rzad zrobi z tym porzadek
Gdzie czlowiek tam i szczury wystarczy trzymac koty a nie gonic a co gorsze szczuc psami ja mam w gospodarstwie 18 kotow i co jakis czas przyniosa mi niezywego szczura a tak nie ma problemu. A teraz moda truc wszystko i przy tym truja sie koty i inne pozyteczne zwierzeta a potem problem
Trzeba złapać takiego rudego (starego) szczura ,wypalić mu oczy i wypuścić, ślepy zacznie gryść swoich i się wyniosą bardzo daleko
Proponuję popracować nad ortografią.
Może poczekajmy aż zrodzi się legenda o wójcie/ sołtysie którego nie myszy ale szczury zjadły :-))))))
Chyba o rajmundzie
A o szczurach w Gnieźnie pisałam już na wszystkich możliwych forach. I co? Ano nic. Ludzie nadal wbrew zdrowemu rozsądkowi i przepisom dokarmiają gołębie. Oprócz ziarna są to różnego rodzaju odpadki, których gołębie nie sa w stanie zeżreć. Tak jest tego dużo! Znany jest przypadek mieszkanki ul. Grzybowo, która za nic ma zakaz dokarmiania tego ptactwa. Prosiłam prezydenta miasta o ustawienie tablicy na Rynku i Targowisku o zakazie dokarmiania gołębi, lecz na próżno. I skutek jest taki, ze ptaszyska te nie są w stanie wszystkiego spożyć, a po resztki wieczorami wychodzą ze swoich nor szczury. Ponieważ w centrum jest tego żarcia najwięcej, to te szczury gniazdują w najbliższej okolicy. Już kilkakrotnie w mojej nieruchomości najmowałam specjalistyczną firmę deratyzacyjną i jak narazie pilnuję zamykania drzwi etc. Ale, co z tego, jak ode mnie się wyniosły, a „zamieszkują” w okolicznych kamienicach? Po raz kolejny dodaję, że gołębie, ale także szczury, które mają łatwy dostęp do żeru, tracą instynkt i rozmnażają się wielokrotnie częściej niż takie zwierzęta, które muszą walczyć o pożywienie. Zwracanie uwagi nierozsądnym matkom z dziećmi, a także nauczycielom z grupami przedszkolaków czy uczniów na Rynku, obraca się złością w kierunku osoby zwracającej uwagę. Wyprowadzenie więc gołębi z centrum jest jedną z metod odszczurzania miasta. Tylko, że ktoś mądry powinien o tym zdecydować.
Ptaków nie powinno się dokarmiać na terenach zamieszkania.Niestety we wszystkich miastach w Polsce dzikie ptactwo dokarmiane jest szkodliwym dla niego pieczywem z konserwantami na przystankach autobusowych,pod oknami bloków itd.Straż miejska nie widzi problemu.Szczury to tylko część problemu.Ptaki przenoszą na ludzi choroby odzwierzęce pasożytnicze,wirusowe,bakteryjne.W Kielcach doszło już do tego,że kiedy odgania się natrętnego ptaka,ten ,,stawia się” ze złością.Jeszcze chwilka i będziemy mieć sceny jak w filmie ,,Ptaki”.Życzę ludziom więcej rozsądku!
Gnieźnieńskie gołębie poprzez ciągłe dostarczanie pokarmu przestały rozmnażać się z rytmem natury (1 lub 2 x w roku). Robią to praktycznie przez cały rok, a i przeżywalność młodych jest większa. Ilość tych ptaków z każdym rokiem jest większa także dlatego, gdyż w przyrodzie obowiązuje prosta zasada: im więcej jedzenia, tym więcej ptaków. Oczywiście do czasu, gdyż coraz większe zgrupowania ptaków, to i coraz większe prawdopodobieństwo wystąpienia epidemii. Pół biedy, gdy ogarnie ona tylko ptaki, choć widok martwych zwierząt na pewno nie jest przyjemny. Pojawiają się wówczas szczury, gdyż martwe ptaki, jak równie resztki jedzenia stanowić będą dla nich źródło pożywienia. Zdecydowanie gorzej będzie, jeżeli epidemia ta przeniesie się na ludzi, a tego wykluczyć się nie da. Dlatego najwyższy czas, by wykazać się umiejętnością myślenia i już dziś podjąć właściwe kroki. Jedną z form jest wprowadzenie całkowitego zakazu dokarmiania gołębi. Jednak wybranie tej drogi prawa wymagać będzie konsekwentnego jego egzekwowania, by przepis ten nie okazał się martwy.
Przy takim bałaganie w obejściu, to szczurom nic, tylko żyć.Zwalczanie gryzoni w obejściu to nie sprawa gminy czy powiatu, to rzecz właścicieli. Za cenę 0,5 l wódki można kupić solidną porcję trucizny na gryzonie. Wybór jednak poszedł nie w tą stronę. Należy raczej wspólnie działać( jeżeli już doszło do takiej sytuacji), a nie szukać teraz winnego i wzajemnie się oskarżać.
Panie Jarosław, szczury można wykosić w liczbie kilku, no może kilkunastu, ale nie setek, a tutaj może nawet i tysięcy. Więc nie pisz Pan głupot, tylko zanim, coś napiszesz, to poczytaj mądrzejszych od siebie w danym temacie.
Jak byś tyle nie pił to nie pisał byś bzdur.Wszystkie te trutki dostępne na rynku są bardzo słabe.Jesli była lzlikwigowana6 hodowla to to wszystko migruje i tak szybko nie da się tego pozbyć. Ta solidna porcja jak to piszesz nie wystarczy.
Ty chyba nie wiesz co piszesz. W takiej sytuacji jak teraz to wyłożenie trutek czy bieganie z widłami po podwórku jest działaniem na krótką metę. Tu potrzebna jest pomoc władz.
I nie obrażaj dobrych ludzi z moich rodzinnych stron, żyjących skromnie.! Ale to są dobrzy ludzie. P.S. szkoda że zawsze znajdzie się filozof życia nie mający o niczym pojęcia…..