Mieszkańcom nie przeszkadzają pociągi, ale ciężarówki, których tonaż przekracza to, co przez lata jeździło obok ich domów. O problemie opowiedziano na sesji Rady Miasta, ale wyjścia z tej sytuacji nie widać. Chyba, że PKP PLK zrozumie problem, jaki się stworzył kilka lat temu.Wbrew nierzadko złośliwym komentarzom niektórych osób, jakoby mieszkańcy domów przy ul. Pocztowej „wymyślili” swój problem, ten faktycznie istnieje. Zamiast kilku, kilkunastotonowych Starów czy Kamazów, od czterech lat obok ich domów przejeżdżają nawet 40-tonowe ciężarówki. Spękania na budynkach są bardzo dobrze widoczne, a nagrania wideo udowadniają, że problem jest spory.
Podczas środowego posiedzenia Rady Miasta przedstawiciel mieszkańców Sławomir Ratajczak opowiedział radnym o problemie: – Tu nie chodzi o pociągi, które tam przejeżdżają, skup złomu czy o to, że ktoś zapowiada z megafonu na dworcu. To nam kompletnie nie przeszkadza. Chodzi o ciężki transport, który tam przejeżdża. To są 40-tonowe samochody, które przejeżdżają z częstotliwością co 3-4 minuty w tę i z powrotem – mówił, wskazując na uszkodzenia powodowane przez ciężarówki i fakt, że problem występuje od 2019 roku. – Ten ciężki transport powoduje niszczenie budynków wpisanych w rejestr zabytków, które pękają. Koszt zabezpieczenia pękającej ściany – to jest wstępna wycena – to jest 100 tys. złotych na jeden budynek – przyznał wskazując, że nawet naprawienie uszkodzeń w sytuacji, kiedy obok nadal będą jeździć takie ciężkie pojazdy, będzie wydawaniem pieniędzy w błoto. Proponują, by kolej przeniosła rozładunek materiałów na bocznicę na Winiarach lub w rejonie dawnej rampy wojskowej przy ul. Pod Trzema Mostami.
W trakcie posiedzenia nie było jednak żadnej dyskusji z udziałem radnych, którzy zostali poproszeni o poparcie petycji swoim podpisem – co niektórzy już uczynili. Do tej pory zebrano ich już około 600.
Zastępczyni prezydenta Joanna Śmigielska przyznała jednak jeszcze przed sesją: – Szanujemy stanowisko naszych mieszkańców i rozumiemy ich oczekiwania co do zamknięcia bocznicy kolejowej i jej uciążliwości dla codziennego funkcjonowania i mieszkania w tym miejscu. Jeśli chodzi o ten zakres, to nie należy on do władz miasta, ponieważ bocznica jest własnością PKP PLK. Jeżeli chodzi o organizację ruchu, będziemy chcieli przedstawić mieszkańcom koncepcję próby uspokojenia ruchu, ale ona nie przewiduje ograniczenia tonażu. Na ten moment nie możemy ograniczyć tonażu dla aut, które tamtędy przejeżdżają, ponieważ pozbawilibyśmy dojazdu do prowadzonej działalności gospodarczej. Alternatywą jest wykonanie innej drogi w okolicy stacji paliw, ale to będzie wymagało rozmów z PKP, które w dużej części jest właścicielem tych działek – mówiła.
Jakie jest to rozwiązanie? Chodzi o wyjazd wzdłuż dawnej bocznicy do rzeźni na ul. Konikowo (przy rowie melioracyjnym, obok stacji benzynowej). Takie rozwiązanie przewidziano w planie zagospodarowania przestrzennego, ale czy ono będzie zadowalające? Już teraz docierają nieoficjalne głosy mieszkańców z okolicy ul. Konikowo, że i oni nie pozwolą na to, by ich ulicą jeździły ciężarówki. Dodać należy, że po dwuletnim objeździe podczas remontu wiaduktu, intensywny ruch samochodów spowodował sporo uszkodzeń na całym odcinku tej drogi.
Joanna Śmigielska przyznała, że nie można po prostu postawić znaku ograniczającego tonaż na ul. Pocztowej czy Chrobrego: – Takie przypadki miały miejsce w naszym kraju, bo nie tylko mieszkańcy ul. Pocztowej mają taki problem i sądy administracyjne stawały po stronie osób prowadzących działalność gospodarczą, a PKP czy punkt złomu to są przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą. Takie próby organizacji ruchu były przez sądy administracyjne uchylane.
Mieszkańcom pozostaje więc dalsze zbieranie podpisów pod petycją i potem czekanie na odpowiedź z PKP PLK. Wydaje się jednak, że w tej materii przydałby się wspólny i być może wyraźniejszy głos samorządu reprezentującego gnieźnian, którzy chcą mieszkać w centrum, ale wolnym od ciężkich transportów rozjeżdżających śródmiejskie ulice. Zwłaszcza, że – jak wynika z ustaleń także mieszkańców – nie wszystkie podmioty korzystające z bocznicy znajdują się na terenie miasta, a przez to nie każdy z nich płaci tu podatki, z których utrzymywana jest rozjeżdżana infrastruktura drogowa.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Chyba łatwiej będzie się stamtąd wyprowadzić. Pana z brodą nikt raczej nie posłuchał z przejęciem.
Nie musiał posłuchać, skoro wszystkie media o tym już trąbią. Zobaczymy prawdziwa troskę prezydenta miasta o mieszkańców. Sprawa nie jest łatwa, ale kto powiedział, że prezydentura to, jak muzyka:lekka, łatwa i przyjemna?
Już widzę te ciężarówki na 4 metrowej ul. Konikowo, na tych pozapadanych studzienkach.
Wszyscy ci śmieszni ,,Społeczni-politycy’’
Nigdy złotówki nie zarobili dla państwa .
Pokuszę się o takie stwierdzenie . Jak tylko zdali by sobie sprawę ze są tylko kosztem w społeczeństwie kosztem !!! To może idąc dalej tym tropem doszli by do stwierdzenia ze ktoś na nich wypracowuje te pieniążki co co miesiąc wpływają ….
Raczej realnych problemów bym się doszukiwał niż za wszelką cenę kolegom ziemię pod bloki szykował ….
Wszyscy Ci społeczno-politycy co to na zdjęciach się pokazali są dla mnie podejrzani.
Pozdrawiam Bartosz
Ale, że o co ci chodzi? Bo to jakieś pomieszanie z poplątaniem.
Ale o co Panu, panie Bartoszu chodzi? Bo trudno zrozumieć Pański komentarz.
taaa. Pan Prezydent wraz z urzędnikami zadbał o to, żeby mieć spokój w miejscu , w którym mieszka, za to nieopodal zafundował mieszkańcom piekło motoryzacji … Zapomnieliście , że demokracja polega między innymi na tym, że większość szanuje prawa mniejszości, … Acha, zapomniałem.. Zawsze można się przeprowadzić …
Dość emerytom w wydziale komunikacji