W sobotni wieczór w eSTeDe zapanowała iście rodzinno-przyjacielska atmosfera. Na scenie zaprezentowały się zespoły, których muzycy, co prawda z różną intensywnością, mają za sobą długi staż pracy artystycznej.
Założony w 1984 roku Mesabi powstał z inicjatywy trzech kolegów uczęszczających do II Liceum Ogólnokształcącego: Andrzeja Janki, Dariusza Pajkerta oraz Tomasza Bilana. Wzorowali się na będącym wówczas na fali Lady Pank, którego utwory odtwarzali lub aranżowali, a zespół rozrósł się o Roberta Kosickiego. Potem pojawiali się kolejni młodzi artyści, inni odchodzili. A zespół tworzył, występował na festiwalach, ale wraz z latami gdzieś w końcu drogi wszystkich się rozeszły. Do wspólnych prób powrócili po latach, już jako daleko dojrzali, w 2015 roku. I zaczęli znowu grać.
W minioną sobotę natomiast odbył się swojego rodzaju benefis Mesabi. Koncert skierowany był przede wszystkim do bliskich artystów, a także przyjaciół i osób, którzy ich znali i kojarzyli z „Budulca”, skąd wywodziła się większość twórców. Na samym początku zresztą pojawił się najpierw SAiD, o wiele młodszy, bo liczący ponad dwa lata projekt artystyczny, stworzony przez część zespołu Mesabi. W trakcie koncertu zaprezentowano także najnowszy utwór „Armageddon” wraz z teledyskiem (nagranie poniżej), w którym wykorzystano nagrania z ulewy, jaka przetoczyła się nad Gnieznem 20 maja 2024 r.
W trakcie koncertu zarówno SAiD, ale przede wszystkim Mesabi, nie zabrakło wspomnień, przypomnienia tych, którzy tworzyli muzykę, którzy już odeszli na zawsze, przez co niekiedy pojawiała się ta nutka nostalgii. Przede wszystkim nie brakowało tego, po co wszyscy przyszli – mocnych brzmień i dobrej, muzycznej zabawy wśród znajomych.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.