Po wielu latach Czerniejewo doczekało się swojej publikacji, opowiadającej o dziejach tej miejscowości – od tych najstarszych, po współczesność. Publikacja jest efektem długiej pracy Krzysztofa Chomicza oraz współtworzących z nim – Sławomirem Zakrzewskim i Antonim Łęszczakiem.Prawie pół wieku od wydania ostatniej publikacji na temat Czerniejewa, miejscowość ta doczekała się nowego opracowania. Jest to swojego rodzaju kolejny fragment układanki, składającej się „historii małych ojczyzn” na całe dzieje powiatu gnieźnieńskiego. Posiadają ją różne miejscowości, poszczególne wsie, a teraz także Czerniejewo. W miniony piątek w tamtejszym pałacu odbyła się promocja książki, której autorami jest Krzysztof Chomicz, jako redaktor oraz Sławomir Zakrzewski i Antoni Łęszczak, autorzy niektórych rozdziałów.
– To wysiłek tych trojga osób, ale też wysiłek wielu innych, którzy pomagali, dostarczając nieraz dokumenty, zdjęcia – tak, żeby ta historia Czerniejewa, spisana na kartach tej książki, była jak najpełniejsza. Autorzy mają tę świadomość, że nie wszystkie białe plamy zostały odkryte, ale to co się udało, to mam przeświadczenie, że jest najpełniejsza historia Czerniejewa – mówił Jan Kulpiński, który prowadził spotkanie z autorami.
– Wydałem wcześniej, dzięki gospodarzom tego pałacu, album „Perła Wielkopolski. Pałac W Czerniejewie”. W ten sposób zebrałem część materiału, które nie pasowało do pałacu, a było o Czerniejewie. To był taki przyczynek, że zacząłem zbierać więcej, chodzić po tych archiwach i powoli, powoli dojrzewałem do tego, żeby w końcu zacząć pisać – przyznał Krzysztof Chomicz. Jak dodał, wśród ciekawych historii jest temat tablicy znajdującej się w pałacu, a także społeczności żydowskiej. W tej pracy nad dziejami ważne było docieranie do każdej, nawet najmniejszej ciekawostki, która mogłaby na nowo wszystko opowiedzieć: – Szukanie i pisanie o historii to jest to zadawanie sobie pytań. Jeżeli tutaj gen. Lipski wybudował ten pałac i pisze się, że pięcioro dzieci urodziło się w – i pytanie gdzie. Skoro nie było pałacu, to był to przyczynek do poszukiwania, gdzie i co tu istniało. Istniał, jak się okazuje, dwór, o którym nikt z poprzednich badaczy się nie zająknął – przyznał Krzysztof Chomicz.
Redaktor publikacji dodał, że jest wdzięczny współautorom za ich wkład w jej stworzenie: – Dzięki kolegom, którzy napisali te rozdziały, to jest to wartość dodana tej książki.
Poprzednią publikację o Czerniejewie napisano w latach 70., a drugie wydanie było w 1982 roku. – To były trochę inne czasy, inna ideologia, system, a książka była pisana mimo wszystko szybko – powiedział Sławomir Zakrzewski, ale jak dodał: – Niemniej, była to cenna pozycja, która dała taką podstawę do późniejszych badań. Przez kolejne lata gdzieś o kolejnej książce na temat historii Czerniejewa nie mówiono, ale w XXI wieku, nieżyjący już Honorowy Obywatel Miasta i Gminy Czerniejewo Szczepan Kropaczewski, zwłaszcza po wydaniu książki o historii Żydowa zaczął mocno naciskać, ażeby takowa książka powstała. Były podejmowane próby, podchodzono do tej książki, ale okazywała się trudniejsza – mówił. Jak dodał, do współudziału w publikacji namówił go Krzysztof Chomicz, a dobra współpraca pozwoliła osiągnąć sukces.
Sławomir Zakrzewski w publikacji dokonał kilku rozdziałów, w tym jednego – o ks. Onufrym Kopczyńskim, postaci ściśle związanej z Czerniejewem. – Onufry Kopczyński został zapomniany z pewną premedytacją, bo władza ludowa nie lubiła za bardzo duchownych, którzy byli wzorcami dla kolejnych pokoleń. Powszechnie znany przed II wojną światową Onufry Kopczyński, o którym były wspomnienia, audycje radiowe, został zapomniany. To, że został patronem naszej szkoły, to była robota pana Juliana Gruszki, który wprost pisał, że mimo oporów pewnych ludzi z ówczesnego środowiska, ten człowiek został patronem naszej szkoły. Tak samo Paweł Cyms był zapomniany i wręcz zawłaszczony przez Inowrocław czy Gniezno i dopiero przywróciliśmy jego miejsce urodzenia i dzieciństwa – przyznał, a o samej treści rozdziałów nadmienił: – To jest synteza, a każda synteza ma to do siebie, że nie jest szczegółowym opisem każdego z tematów. Gdybym miał napisać książkę o Kopczyńskim, to byłaby odrębna książka, która liczyłaby powiedzmy 50 stron, bez rzeczy związanych stricte z literaturą. Natomiast w syntezie należy zachować pewne proporcje, pomiędzy rozdziałami, pomiędzy tym, co każdy z nas pisał.
Publikacja „odświeża” także nowożytną historię Czerniejewa, która – jak się wydawało – była już dobrze znana, jak chociażby data wkroczenia Armii Czerwonej. A jednak pojawiły się tu inne ciekawostki. – Przyszło mi pisać o okresie najtrudniejszym, jeśli chodzi o Czerniejewo – mówił Antoni Łęszczak, autor rozdziału o okresie okupacji niemieckiej: – Jestem zwolennikiem docierania do materiałów archiwalnych, czyli bardzo twardego podejścia do historii. To, co jest zapisane, to przedstawiamy, natomiast mniejszym zwolennikiem jestem tzw. opowieści „starego leśniczego”, a więc jakichś opowiadań świadków. Ludzie mają dosyć zawodną pamięć. Samo dotarcie do materiałów o tyle nie jest łatwe, że są rozproszone. Przede wszystkim działam w ten sposób, że zbieram materiały teczka po teczce i nie szukam dokładnie materiałów na temat Czerniejewa, ale to zaowocowało, ponieważ w historii przypadek bardzo często gra ogromną rolę – opowiadał Antoni Łęszczak, wskazując, że wciąż jest sporo wspomnianych białych plam w tej historii.
Wśród osób, które trwale zapisały się w historii Czerniejewa w tym czasie, był Arthur Greiser, namiestnik Kraju Warty: – Był dziwną i, powiem szczerze, jedną ze straszniejszych postaci w Wielkopolsce. Z pałacu w Czerniejewie zrobił sobie magazyn, sprowadzał różne przedmioty, które zagrabił np. ponoć niektóre rzeczy z Gołuchowa – to by trzeba było dokładnie zbadać – mówił Antoni Łęszczak.
Autorzy oraz organizatorzy spotkania wprost odsyłali do książki – zawarto w niej bowiem wiele ciekawych informacji, które nawet dla osób znających Czerniejewo jedynie z mapy powiatu lub przejazdu, mogą zaciekawić.
Jeszcze przed spotkaniem autorzy podpisywali publikację, a po spotkaniu nie zabrakło gratulacji od wielu osób, które przybyły licznie na promocję i wypełniły sale pałacu. Sama książka jest dostępna do kupienia w hali widowiskowo-sportowej w Czerniejewie od poniedziałku do piątku w godzinach od 14 do 21.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Z badań genealogicznych mojej rodziny wynika, ze wiele osób nadal żyjących w Czerniejewie i okolicy nosi nazwiska występujące w moim drzewie. Jestem pewne, że jesteśmy wszyscy z jednej gałęzi. Byłoby dobrze zorganizować spotkanie tych wszystkich krewnych i dokonać rodzinnej analizy pokrewieństwa. Najczęściej występujące nazwiska w naszym drzewie to: Kinowski, Kostencki. Zlotowicz, Dyszak, Olejniczak, Zakrzewicz, Ćwikliński, Pluciński, Kuchowicz. Buszkiewicz, Kretkowski, Figlerowicz. Mój prapradziadek Herman Weiss był kierownikiem szkoły w Marzeninie. Historie rodzinne sa tak ciekawe, ze kiedy się w nie wejdzie, to nie sposób przerwać poszukiwań ciągle to nowych przodków. Pozdrawiam autorów tej ciekawej historycznej książki i podziwiam mieszkańców Czerniejewa, którzy swą liczną obecnością udowodnili, że są wspaniałą wspólnotą.