Kilkadziesiąt lat temu, kiedy opierano się na pojęciu ewolucji świata, wmawiano kapłanowi, żeby i on zmienił swój sposób bycia. Łatwo było w nim zaszczepić kompleksy osamotnienia i frustracji wobec społeczeństwa. Sugerowano mu zacieśnić swe więzi ze światem czy otworzyć się na niego. Zaatakowano jego duchową formację, jego przestarzały sposób ubierania się i życia.