Wrażliwość historyczna i dobry uczynek – dzięki temu do Grodu Lecha po 115 latach powróciła gazeta, którą znaleziono na środku ulicy i to 300 kilometrów od Gniezna!
– Woda wciąż nachodzi, nie jesteśmy w stanie tak dalej kopać – powiedział jeden z robotników. Słuchający tych słów mężczyzna w sile wieku, z niedowierzaniem postanowił przyjrzeć się temu, o czym jegomość mówił.
– Woda wciąż nachodzi, nie jesteśmy w stanie tak dalej kopać – powiedział jeden z robotników. Słuchający tych słów mężczyzna w sile wieku, z niedowierzaniem postanowił przyjrzeć się temu, o czym jegomość mówił.
Dokładnie dziś mija rocznica zdarzenia, które wstrząsnęło nie tylko gnieźnianami, ale także całą polską opinią publiczną. 30 lat temu skradziono srebrny relikwiarz św. Wojciecha z Katedry.
Szczegółowe zeznania świadków, barwne opisy napadu, kłótni i innych niesnasek średniowiecznych mieszkańców Polski odczytali historycy w niedawno odkrytym, olbrzymim zbiorze dokumentów pochodzącym z gnieźnieńskiego sądu kościelnego.
Wielu gnieźnian, zwłaszcza młodych nie wie, że kompleks budynków zwany „Pomnikiem”, a mieszczący muzeum i liceum, to tak naprawdę tylko część większego projektu, który nigdy nie powstał.
Okres PRL-u to czas wielkich planów, niekiedy śmiałych realizacji i… upadłych projektów. Także i w Gnieźnie było kilka takich, które nie doczekały się realizacji, lub powstały w części. Jednym z nich był projekt Osiedla Kokoszki.
Taki tytułowy okrzyk musiał rozejść się po mieście i jego przedmieściach. Mieszkańcy aż zamarli z przerażenia. „To wszystko przez Morawskiego” – ktoś szepnął.
Krzyk ten jednak nie zabrzmiał w uszach gnieźnian w 1945 roku, kiedy to katedrę podpalili sowieci dwa dni po opuszczeniu Gniezna przez Niemców. Dziś, 10 lutego przypada znamiennie podobna rocznica podpalenia bazyliki. Jest to jednak historia trochę inna do tej, jaką pamiętają jeszcze ostatni najstarsi mieszkańcy Gniezna. Tą, którą opowiemy, nie zrelacjonuje nam już żaden gnieźnianin, a jedynie źródła historyczne. Wszystko miało bowiem...