Istniejący od kilku lat zespół, który ma na swoim koncie już sporo sukcesów, został dostrzeżony przez jury i zagra na festiwalu w Jarocinie. Do pierwszego etapu przyjęto 600 zgłoszeń z całego kraju, a z tej puli wyłoniono 20 półfinalistów. Pięciu najlepszych, wybranych przez jury, zagra w finale – już 17 lipca, na jarocińskim amfiteatrze. Wśród nich jest właśnie gnieźnieńska grupa Père-Lachaise.
Tegoroczne Wielkopolskie Rytmy Młodych wróciły do swojej tradycyjnej nazwy. Ale formuła została odświeżona – w półfinałach partnerem przeglądu została TVP 3 Poznań. To właśnie tam, w studiu telewizyjnym w Poznaniu, odbyły się koncerty. Jak podkreślali jurorzy, cała dwudziestka to zespoły z potencjałem na realną zmianę polskiej sceny rockowej.
W trzecim półfinale zwyciężył gnieźnieński Père-Lachaise. Każda kapela miała tylko 15 minut – szybki mikro koncert, bez miejsca na dłuższe liryczne utwory, takie jak „Mogę się bać” czy „Konwalie”. Repertuar był różnorodny, ale w tym półfinale jurorzy wyraźnie koncentrowali się na dwóch nazwach: „Perlasze” i Loveworms. Gnieźnieńscy muzycy przyznają, że podczas oglądania półfinałowego odcinka, to właśnie neurotyczny wokal wokalistki tej drugiej kapeli zasiał w nich niepewność.
Podczas ogłoszenia wyników Kuba Kawalec z Happysad podkreślał, że choć jury nie było jednomyślne, to właśnie Père-Lachaise był zespołem, który najmniej podzielił oceniających. Muzycy Père-Lachaise, redefiniujący rockowe granie i zamieniający koncerty w „nieco terapeutyczne” wydarzenia, cieszą się dodatkowo, że w finale spotkają się z Cafetrauma – zespołem bardzo bliskim im ideowo.
Po półfinale z udziałem PL jurorka i dziennikarka muzyczna Oliwia Kopcik napisała dla Interii: – Nagrania ponownie zaczęły się w okolicach 8 rano, a niewdzięczna rola grania skoro świt przypadła tym razem zespołowi Père-Lachaise. Czy godzina w czymkolwiek im przeszkadzała? Wcale. Bardzo smaczne połączenie zimnej fali i rapu, a wers „Żyjmy tak, żeby za pięćdziesiąt lat pochowali nas na Père-Lachaise” zostanie w mojej głowie na zawsze. Mogę tańczyć jak Mia Wallace, jeśli tylko ktoś poprosi. I potrzebuję płyty z autografami, żeby chwalić się, że was znam.
Sukces Père-Lachaise to efekt konsekwentnej pracy. Gdy zagrali swój pierwszy koncert na I Przeglądzie Muzyków Rockowych im. Mikołaja Matyski – od razu wygrali. Dziś są dużo dalej. Koncerty, intensywna praca, debiutancka płyta „Wszystko wokół wreszcie płonie” – i styl, który wymyślili po swojemu. Post punk, zimna fala, rap? W ich wykonaniu to coś więcej. Jurorzy podkreślali również siłę ich tekstów.
Zespół, który debiutował w MOK-u, obecnie próbuje głównie w CK eSTeDe. Choć część muzyków mieszka i pracuje w Poznaniu, niezmiennie podkreślają: są z Gniezna. Przed nimi sukcesy w Rytmach odnosił Fan-Art – ostatni raz… 51 lat temu. Innym gnieźnieńskim akcentem Jarocina były występy Turbo z basistą Boguszem Rutkiewiczem, również z Gniezna.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.