Przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie odbyła się kolejna odsłona procesu przeciwko rodzicom kilkuletniej dziewczynki, nad którą znęcał się przede wszystkim jej ojczym. Usłyszeć można było przejmujące zeznania dziecka, które nie chce wracać do swojego poprzedniego domu. „Niedobry tata”, „niedobra mama” – tak miała mówić podczas prowadzonych z nią rozmów.
Sprawę relacjonujemy już kolejny raz, bowiem w procesie zeznaje kilku świadków – dziś m.in. specjaliści, którzy badali stan psychofizyczny dziewczynki po tym, jak została odebrana rodzicom. Przypomnijmy, że sprawa swój początek ma w styczniu br. w jednej z kamienic w centrum Gniezna, skąd wpłynęło zgłoszenie nt. znęcania się psychicznego i fizycznego nad 5-letnią dziewczynką. Dokonywać miał tego ojczym Robert S., który bił ją, oblewał zimną wodą, wpychał papier do buzi i zmuszał do wielogodzinnych kar np. stania pod ścianą czy zabierając kołdrę na noc (zobacz inne relacje z poprzednich odsłon procesu). Matka, Karolina P., mimo wiedzy o tym, długo nie reagowała.
Wśród świadków, którzy stawili się dzisiaj w sądzie, była psycholog, która badała stan dziewczynki już kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Najbardziej jednak były przejmujące pierwsze spotkania, kiedy ta otwierała się swoimi wspomnieniami: – Opowiadała o sytuacji, w której tata wpychał jej chusteczki do buzi – wspominała i dalej dodała: – Mówiła, że mama też ją biła, ale nie tak dużo i nie tak mocno jak tata. Te wspomnienia dziewczynka często wyrażała sama, nie pytana o to: – Pytałam ją, dlaczego tak było, to odpowiadała, że była niegrzeczna. Pytałam, co takiego zrobiła, to wtedy odpowiadała, że nie wie – opowiadała psycholog i dodała jeszcze: – Mama nic nie robiła i mówiła jej, że zasłużyła na to.
Dziecko pamiętało bardzo dużo tych złych historii, ale nie potrafiło przywołać żadnych dobrych wspomnień. Kiedy raz podczas spotkania z psycholog zepsuła się jedna z zabawek, dziewczynka zareagowała ogromnym strachem, co odczytywano jako lęk przed konsekwencjami. Dodatkowo, przebywając obecnie w rodzinie zastępczej, zdarza się jej chować ubrania za łóżkiem lub pod materacem, co może być reakcją na wspomnienie o tym, jak zabierano jej kołdrę na noc lub zabawki.
Obecnie, jak przekazała psycholog, o swoim poprzednim miejscu zamieszkania mówi jako o „niedobrym domu”: – Poza tymi sytuacjami, kiedy mówi o trudnych rzeczach, to nie wspomina mamy i ojczyma – mówiła dodając, że widać też było u niej zaniedbania edukacyjne, ale nie stwierdzono żadnych skłonności do ewentualnego wymyślania historii: – Jej wypowiedzi są spontaniczne, pokrywają się z tymi wypowiedziami, które są teraz. Nie ma żadnego wycofywania się, zawahania. Obrońcy oskarżonych próbowali dojść do tego, w jaki sposób dziewczynka wyrażała te emocje oraz w jakim stopniu mogło to być dla niej stresujące.
Na końcu psycholog dodała, że dziewczynka nie wyraża tęsknoty za matką czy ojczymem: – Jest to niestandardowa sytuacja, że dziecko w tym wieku nie wyraża tęsknoty do matki.
W dalszej części postępowania odtworzono nagrania z przesłuchania dziewczynki. Te wypowiedzi, padające w trakcie zabawy, były wyjątkowo przejmujące: – Tata mnie bił. Rączką i tym paskiem. To jest od torebki – mówiła dziewczynka, opowiadając, że była nim okładana na gołe pośladki: – Był zły, nie wiem dlaczego się taki zrobił. On się złościł i wtedy mnie bił. Poszedł do więzienia. Mówiłam tylko mamie, że tata mnie bił. Jak przyjechała karetka, to miałam spuchnięte oczka – wynikało ze słów dziecka.
Dziewczynka pokazywała, jak jej wodę lano na twarz z prysznica – ona była wtedy w ubraniu. Woda była zimna. Dziecko dodało, że nie chciałoby znowu mieszkać z „poprzednią” mamą i tatą.
Nawet wtedy, kiedy padły pytania do dziewczynki odnośnie tego, czy kocha swoich rodziców, a ona odpowiadała, że tylko tych nowych (zastępczych), oskarżeni w ogóle nie zareagowali, cały czas wpatrując się w ziemię lub na ścianę.
Następnie zeznawali jeszcze biegli, który badali stan dziewczynki. Jeden z nich przyznał, że w przypadku ustalonych obrażeń, nie było bezpośredniego ryzyka możliwego wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (chodziło o obrażenia głowy, na skutek czego dziecko miało opuchnięte oczy). Opinia jest taka, że na skutek tego nie było bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo zdrowia i życia dziecka: – Brak zapewnienia tej opieki medycznej od razu przez opiekunów w naszej opinii już narażał. Osoba niefachowa, niemająca wiedzy medycznej, w takim przypadku powinna niezwłocznie wezwać odpowiednie służby, żeby to potencjalne, hipotetyczne niebezpieczeństwo zażegnać – dodał, wskazując na czynniki niebezpieczne dla zdrowia dziecka. Biegły określił, że widywał różne przypadki maltretowanych dzieci. Ten nie był tak skrajny, jak niektóre zdarzenia, ale zapamiętał dziewczynkę, co oznacza, że okoliczności i obrażenia sprawiły, że musiały być szczególne.
Kolejna odsłona procesu w listopadzie br. Konieczne są jeszcze zeznania jednego z powołanych świadków.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.