W ubiegłym tygodniu odbyło się kolejne spotkanie, w ramach którego przedstawiciele środowisk rowerowych mieli okazję porozmawiać o inicjatywach oraz infrastrukturze. To niejako odpowiedź na potrzebę dialogu w kwestii stosowanych w mieście rozwiązań, które dotyczą wszystkich użytkowników dróg.
Spotkanie było kontynuacją poprzedniego, które odbyło się około dwa miesiące temu w Starym Ratuszu i zorganizowane zostało przez Urząd Miejski. Ponieważ podczas pierwszego tematyka wszystkich spraw bardzo się rozwinęła, tym razem była okazja do tego, by porozmawiać o konkretach.
Na wstępie zaprezentowano planowany harmonogram wydarzeń rowerowych na przyszły rok, który miałby zostać rozpowszechniony w podobnej formie, jak comiesięczny plakat o wydarzeniach w mieście. Założeniem jest stworzenie programu wydarzeń, które promowałyby korzystanie z roweru i zachęcały do korzystania z tego środka komunikacji na terenie Gniezna.
Znacznie więcej miejsca poświęcono infrastrukturze, która jest tematem wielu dyskusji, szczególnie w internecie, a która wciąż stanowi pole do działania. Pytanie zasadnicze – z kim ją dyskutować? Jest wiele stron, które powinny szukać kompromisów. Mowa o czterech zarządcach drogi, z których każdy ma inne wizje realizacji dróg rowerowych, jak i braku konsolidacji środowiska rowerowego, które mogłoby pewne pomysły opiniować. Inna sprawa to kwestia uznawania uwag, które są kierowane do urzędników – przykład ul. Roosevelta pokazał, że niektóre osoby zraziły się do wyrażania swojego zdania. Efektem tego jest to, co mamy dzisiaj, aczkolwiek już teraz zauważalne jest spowolnienie ruchu na tej ulicy, co było głównym założeniem w celu ochrony niechronionych użytkowników ruchu pieszego. Sprawa kontrowersyjnych „przystanków wiedeńskich”, która wywołała falę negatywnych opinii w sieci, była przez urzędników broniona. Tak naprawdę dopiero za jakiś czas będzie można stwierdzić, czy nowe rozwiązanie na całym odcinku drogi spełnia swoje zadanie. Inną kwestią była sprawa wykonawcy, z którym pojawiają się problemy co do rzetelności wykonanych prac, czego efektem było już zrywanie nawierzchni na wykonanych odcinkach drogi oraz inne poprawki.
Ponadto obecni na spotkaniu urzędnicy zaprezentowali listę ścieżek, które są w projektowaniu lub ich „papierowa forma” już została wykonana. Wśród nich znajduje się:
Zakłada się, że powstające ścieżki rowerowe będą gdzie tylko się da realizowane z asfaltu. Osobną kwestią pozostają kontraruchy rowerowe, takie, jak powstały niedawno na ul. Grzybowo. Docelowo mają się one pojawiać na ulicach jednokierunkowych tam, gdzie pozwalają na to parametry techniczne dróg i nie będzie to pociągało za sobą większych kosztów inwestycyjnych.
W trakcie spotkania, które trwało blisko dwie godziny, pojawiało się wiele wątków, które wymagały omówienia lub wyjaśnienia. Nie za wszystkimi rozwiązaniami, które powstają, przemawia (na pierwszy rzut oka) zdrowy rozsądek, ale nierzadko winne wszystkiemu są przepisy. Mimo wszystko w dyskusji pojawił się wątek dialogu i dyskutowania nad projektami czy koncepcjami ze środowiskiem rowerowymi, chociażby po to, by nie zmierzyć się ze swoimi spostrzeżeniami i uniknąć w przyszłości sytuacji, jakim jest „stawianie pod ścianą” i „efekciarskie” wykonania, które nijak nie przysługują dobrej opinii ani urzędnikom, ani rowerzystom.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Czy doczekamy się też planu skanalizowania ulic w Gnieźnie?
Ścieżka na ul. Pocztowej to jest efekt ambitnego myślenia, rozwojowego spojrzenia na przyszłość miasta i wizjonerskiego wodzostwa zasiadającego w Urzędzie Miejskim.
To jest jakaś paranoja. Cykliści mają wielkie plany budowy ścieżek rowerowych (za grube $$$) a jak już są te ścieżki wybudowane to i tak jadą drogą dla samochodów a nie po ścieżce rowerowej. Jak ktoś nie wierzy, że tak właśnie jest to zapraszam na ul. Orzeszkowej.
Pozwolę się nie zgodzić, że „cykliści”, bo brzmi to tak, jakby wszyscy tak chcieli – to raz. Dwa, w przypadku ul. Roosevelta zgłaszane były pomysły „ekonomiczne”, które urzędnicy rozpracowali do projektu za 1,3 mln złotych, który widzimy jak wygląda. Trzy – opinie w sprawie tej przebudowy zgłaszano, ale je zignorowano. Cztery, na zachowania rowerzystów wpływ ma ich wychowanie. Ja korzystam ze ścieżek, jak są wytyczone, ale powiedzmy sobie szczerze – tak jak niektórzy ignorują ścieżki i jadą drogą, tak wielu kierowców aut ignoruje znaki i jeździ z nadmierną prędkością. Na każdy taki zarzut jest jakiś kontrargument.
A to panu Zmotoryzowanemu nie przyszło do głowy, ze w większosci ten „CPR” na orzeszkowej nie spełnia wymogów, wynikających z przepisów? Zbyt wysokie progi, zbyt wąsko w kilku miejscach, przejazdy przez przystanki autobusowe i wreszcie …. Jak osoba jadąca z Poznania czy z Centrum ma wjechać na CPR, skoro nie zapewniono wjazdy i wyjazdu.
To, co zafundowano kierowcom na Roosvelta woła o pomstę do nieba. Czy ktokolwiek w ogóle kontrolował ten projekt czy nawet na niego nie spojrzano i od razu kazano wykonać? Teraz to już w ogóle nie da się tam normalnie jechać, jakieś przeszkody, blokady, znaki na środku drogi