Gnieźnieńska „Solidarność” lat osiemdziesiątych miała grono oddanych działaczy, jak np. śp. Stanisław Grzeszczak, śp. Roman Paluszak, śp. Genowefa Pinkes, śp. Marek Kosmala, Bonifacy Kabaciński i wielu innych. Działalność każdej z tych osób zasługuje na osobne opracowanie. Z okazji rocznicy wyborów kontraktowych do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku, chciałbym przypomnieć osobę, która kierowała kampanią wyborczą „Solidarności” owej pamiętnej wiosny: Marcina Rutkiewicza (1933-2016).
ks. dr Michał Sołomieniuk
Marcin Rutkiewicz urodził się 4 maja 1933 roku w Gnieźnie jako syn Stanisława i Marii z d. Sławińskiej. Ojciec Marcina był zawodowym podoficerem Wojska Polskiego. Rodzina Rutkiewiczów mieszkała przy al. Marcinkowskiego 8 m. 2. Marcin miał jeszcze starszego brata, Ryszarda. W czasie II wojny światowej Stanisław był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, natomiast po zakończeniu wojny powrócił do Gniezna i doświadczał szykan i inwigilacji. Natomiast Marcin Rutkiewicz wraz z matką i bratem przez cały okres wojny przebywał w Gnieźnie. Naukę szkolną Marcin podjął dopiero po wojnie: w latach 1945-1948 uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 4 w Gnieźnie, następnie rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Chrobrego.
Na początku nauki w gimnazjum nawiązał kontakt z działaczem Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, Rafałem Kajetanowiczem, aktorem Teatru Miejskiego w Gnieźnie. W roku 1950, kiedy Marcin był uczniem 10 klasy gimnazjum, jego szkolny kolega, Aleksander Koperski, wtajemniczył go w działającą w nielegalnie organizację młodzieżową pod nazwą Podziemna Armia Skautowska (PAS). Rutkiewicz został dowódczą „piątki”, z którą prowadził działalność propagandową i przygotowywał się do spodziewanego powstania antykomunistycznego. Młodzi konspiratorzy dysponowali jednym pistoletem „Nagan”. Poza własną „piątką” Marcin kontaktował się wyłącznie z Koperskim, ten zaś jeździł do Inowrocławia na spotkania z dawnymi żołnierzami AK. Konspiratorzy otrzymali polecenie służbowe, by wstąpili do kamuflażu do komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej (ZMP). Przewodniczący ZMP w Gimnazjum i Liceum w Gnieźnie, Zbigniew Rożak, był jednym z przywódców PAS. „Podziemni skauci” produkowali i kolportowali antykomunistyczne ulotki, wysyłali pogróżki do działaczy partyjnych. W pewnym momencie planowali także dokonać aktu sabotażu, polegającego na zniszczeniu trybuny honorowej w Gnieźnie przed rozpoczęciem pochodu pierwszomajowego. Wystawili też w zamkniętym gronie satyryczną sztukę teatralną, w której naigrywali się z procesów przeciw „kułakom”.
Urząd Bezpieczeństwa wpadł na trop młodych konspiratorów i w kwietniu 1951 roku nastąpiły pierwsze aresztowania. Marcin przeniósł się wówczas do Liceum Telekomunikacyjnego w Poznaniu. Był pięciokrotnie wzywany na UB, jednocześnie był nieustannie inwigilowany. Ostatecznie młody konspirator został aresztowany 19 lipca 1951 roku. Marcin był przesłuchiwany w PUBP w Gnieźnie, jak również w siedzibie UB w Poznaniu przy ul. Kochanowskiego. W czasie przesłuchań w Poznaniu został kilka razy pobity do utraty przytomności. Przesłuchujący go w Gnieźnie bił go kluczami i po nerkach oraz uderzał w kark i bok szyi. Wielokrotnie był umieszczany w karcerach i stosowano karę twardego łoża. Nie udzielano mu żadnej pomocy medycznej, pomimo zgłaszanych dolegliwości. Jednocześnie oprawcy namawiali go do podjęcia współpracy i „sypnięcia” kolegów.
W wyniku śledztwa Marcin i jego koledzy zostali oskarżeni o usiłowanie obalenia siłą ustroju socjalistycznego. W październiku 1951 roku wszyscy oskarżeni stanęli przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Poznaniu. Wyrok zapadł 20 października, po dwóch dniach przewodu sądowego. Marcin otrzymał karę łączną czterech lat pozbawienia wolności, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres jednego roku oraz przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa. Kara ta uniemożliwiła mu wówczas ukończenie szkoły średniej. Do lipca 1952 roku młody osadzony siedział w areszcie śledczym przy ul. Młyńskiej w Poznaniu, później zaś w Centralnym Więzieniu dla Młodocianych w Jaworznie. Rutkiewicz był zatrudniony podczas osadzenia w Jaworznie najpierw w betoniarni, następnie w kopalni węgla kamiennego w charakterze górnika. Wszystkie te czynniki złożyły się na poważne pogorszenie stanu zdrowia.
Połowę kary więzienia umorzono gnieźnianinowi na mocy amnestii i wypuszczono na wolność w marcu 1953 roku. W Gnieźnie mimo starań nie mógł nigdzie znaleźć zatrudnienia. Po pół roku wolności Rutkiewicz został wezwany do wojska i w lutym 1954 roku wysłano go do pracy w Wojskowym Korpusie Węglowym w Wałbrzychu. Przez dwa kolejne lata pracował niewolniczo w kopalniach śląskich. Po powrocie do Gniezna w końcu kwietnia 1956 roku Marcin był co tydzień wzywany na UB, gdzie proponowano mu pomoc w ukończeniu szkoły średniej, następnie indeks studencki i stypendium – w zamian za tajną współpracę. Marcin odmawiał zostania kapusiem. Ostatecznie Rutkiewicz otrzymał pracę dopiero w roku 1958, w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Gnieźnie. Kiedy w roku 1960 w MPGK wybrano go do Rady Zakładowej, wbrew prawu został wyrzucony ze związku zawodowego, a później także z pracy. W roku 1961 udało mu się zdobyć maturę w II LO w Poznaniu. Trzeba dodać, że w roku 1962 zawarł związek małżeński, cywilny i kościelny, z Cecylią Lesiczką rodem z Wydartowa. Małżeństwo doczekało się dwóch synów. Jako, że Rutkiewicz z powodów politycznych przez długi okres nie mógł znaleźć zatrudnienia, w roku 1963 złożył podanie o przyjęcie do PZPR i po ponadrocznym oczekiwaniu został członkiem partii. Rutkiewicz bardzo często jak na warunki PRL-u zmieniał pracę. Między rokiem 1958 a 1989 doliczyć się można aż 10 miejsc zatrudnienia, głównie w charakterze magazyniera, zaopatrzeniowca, a później nawet kierownika niedużego zakładu. Jego ostatnimi miejscami pracy „za komuny” był Bacutil (Jankowo Dolne, Grodzisk Wielkopolski) oraz Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w Gnieźnie.
W nieustalonym czasie został lektorem PZPR i wygłaszał ideologiczne prelekcje na zebraniach partyjnych. W latach 70. i 80. dwukrotnie rozpoczynał studia prawa w trybie zaocznym, ale z powodu obowiązków zawodowych nie udało mu się ich ukończyć. Rutkiewicz, o ile wiadomo, nie należał do „Solidarności” w latach 1980-1981. Przełom w jego życiu nastąpił w roku 1986, kiedy to za publiczną krytykę działań władz komunistycznych został usunięty z grona lektorów partyjnych oraz wyrzucony z pracy. W roku 1988 wyrzucono go z samej partii.
Na przełomie roku 1988 i 1989, kiedy w Gnieźnie odradzały się struktury NSZZ „Solidarność”, Rutkiewicz przystąpił do związku a 14 kwietnia tegoż roku został przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w naszym mieście. Jego zastępcą w komitecie został Zygmunt Kapeliński; pozostałymi członkami byli: Stanisław Grzeszczak, Eugenia Pikes, Zenon Salita, Roman Paluszak i Grażyna Święcichowska. Największym wydarzeniem w okresie kampanii wyborczej było spotkanie otwarte z „solidarnościowymi” kandydatami do Sejmu i Senatu PRL, które odbyło się 27 maja 1989 roku w auli „Garbarni”. Spotkaniu przewodniczył Rutkiewicz. Dodam, że uczestniczyłem w tym spotkaniu, co uwieczniono nawet na jednym ze zdjęć.
Po zakończeniu kampanii wyborczej Marcin nie kontynuował współpracy z „Solidarnością”, natomiast na przełomie roku 1989 i 1990 wstąpił do Konfederacji Polski Niepodległej i stał się kierownikiem Rejonu Działania Gniezno. Był nim tylko do roku 1991, kiedy to wycofał się z działalności politycznej. We wrześniu 1990 roku rozpoczął pracę jako inspektor w Urzędzie Rejonowym w Gnieźnie. Pracował tam do roku 1998; następnie jeszcze przez rok był pracownikiem Starostwa Powiatowego, które powstało w jego miejsce. Od lat 90. należał do różnych organizacji kombatanckich. Zmarł 10 czerwca 2016 roku w Gnieźnie.
Marcina Rutkiewicza znałem w latach 1990-1991, kiedy sam należałem do Konfederacji Polski Niepodległej i pan Marcin był w niej moim przełożonym. Nigdy nie wspomniał mi słowem o swojej działalności podziemnej za czasów licealnych ani o pobycie w więzieniu. Wiedziałem natomiast, że wcześniej był lektorem partyjnym. Zapamiętałem go jako człowieka małomównego i skromnego. Dopiero niedawno odkryłem, co wycierpiał za młodu dla wolnej Polski. Udało mi się nawet ostatnio poznać jego kolegę z Podziemnej Armii Skautowskiej, pana Mariana Pica (tak, tego od dawnego sklepu na Rynku).
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Cześć i chwała bohaterom Solidarności!
Trzeba pamiętać o tych, dzięki którym mamy wolność!