Ludzkość świadomie czy nieświadomie kroczy pod czyjąś wodzą i to na wszystkich polach: religijnym, moralnym, literackim, gospodarczym i politycznym. Większość czyni to, co chce kilka wybitnych jednostek, ale i te ktoś wiedzie. W rzeczywistości prowadzą tylko dwaj: Chrystus i Lucyfer, a wszyscy inni idą za nimi.
Katolicy, którzy trafnie przeczuwają, że w dalszym ciągu dokonuje się kolejnych przekształceń w kościele katolickim, już nie tak z wielkim trudem opierają się propagandzie typowej dla wszystkich rewolucji. Rewolucji, która w kościele katolickim trwa już kilkadziesiąt lat i powolnym krokiem polega na zastępowaniu instytucji Boskiej – ludzką.
Kto może zaprzeczyć temu, że katolicy XXI w. są zagubieni? Wystarczy rzut oka na to, co działo się w Kościele przez minionych kilka dziesięcioleci i każdy się może przekonać, iż jest to względnie nowe aczkolwiek całkiem spodziewane zjawisko.
Ostatnim cierpieniem oraz pieczęcią cierpień ziemskich jest śmierć. Czy śmierć jest złem? Tak: dla bezbożnych i przewrotnych jest złem i to największym, bo kończy ich urojone uciechy i nie zostawia im żadnej nadziei.
Każdy człowiek nosi w swoim życiu ciężar mniej lub więcej dolegliwy. Jest to ciężar własnych ułomności fizycznych i moralnych, ciężar własnych obowiązków, odpowiedzialności, pracy, strapień życiowych, jakie ciążą na naszych barkach. Każdy człowiek odczuwa potrzebę przyjacielskiej ręki, która by mu pomogła dźwigać trud każdego dnia.
W każdej naszej myśli, w każdej mowie i w każdym uczynku winniśmy pamiętać, że jest nad nami oko, które wszystko widzi i ucho, które wszystko słyszy, i ręka, która wszystkie sprawy zapisuje.
Ludzie są skupieni na samych sobie i życiu tu na ziemi, a za coś jedynie wartościowego uznają doczesność. Jeśli nawet ludzie wierzą w Boga, to Jego przykazania nie są już dla nich czymś najważniejszym, a jakże wielu traktuje Go jak agenta ubezpieczeniowego lub kogoś przebywającego daleko stąd, kogoś, kto nie ma nic wspólnego z życiem tu na ziemi.
Ludzie w większej części nie wiedzą po co żyją na tym świecie. Ogromna większość ludzi z taką zapalczywością ubiega się za dobrami, za rozgłosem, za wczasami i wygodami tego naszego znikomego życia, jak gdyby zgoła nie było Boga, jak gdyby człowiekowi dane było wiecznie żyć na tej ziemi.