Ta historia mogłaby pozostać w skromnych zasobach archiwalnych, gdyby nie pamięć przechowywana w rodzinnym albumie dawnego właściciela firmy, która funkcjonowała w tym miejscu. Mowa o „Hotelu pod Lipami”, którego to wspomnienie przetrwało w prywatnych zasobach. Dziś budynek, w którym się mieścił, mija codziennie tysiące osób, nie znając nawet jego dziejów – pora je opowiedzieć.
Uczniowie szkoły powszechnej nr 3, 4 i 6 z Gniezna w 1946 roku stworzyli rysunki, pokazujące swoje wojenne wspomnienia z czasów okupacji. Zostały one zebrane i włączone do zbioru, który obecnie liczy ponad 7 tysięcy dzieł, wykonanych przez polskie dzieci. Wszystkie zostały teraz wpisane na Międzynarodową Listę Programu UNESCO Pamięć Świata. Współcześni mogą na nich odnaleźć prace swoich rodziców lub dziadków.
Data ta jest umowną, ustaloną przez większość historyków, tak jak miejsce jej dokonania. Dziesięć wieków po tym wydarzeniu, możemy tylko o nim opowiadać, gdyż samych pamiątek pozostało niewiele. Dziś, 18 kwietnia 2025 roku, mija symbolicznie 1000 lat od koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski.
Ta historia została tak szybko zapomniana, jak tylko się dało. Prawie wiek temu w Gnieźnie zbudowano maszynę, której twórca zarzekał się, że pokona nią Atlantyk. Ta tymczasem prawdopodobnie nigdy nie wyszła na morze, a jej pomysłodawca popadł w tajemnicze intrygi polskiego podziemia i wywiadu, tragicznie kończąc swój żywot.
Istniała przez 93 lata, służąc miejscowej gminie żydowskiej. Jej budowie towarzyszyły kontrowersje, a kiedy ją rozebrano na polecenie niemieckiego okupanta, materiały drewniane posłużyły jako opał, a gruzem utwardzano plac ćwiczeń oraz promenadę. Koniec historii tego obiektu to także wymowny początek końca wieków wspólnej egzystencji.
Bardzo dużo osób wzięło udział w czwartkowym spotkaniu, poświęconym 80. rocznicy podpalenia katedry przez czerwonoarmistów. Wydarzenie było okazją do przedstawienia historii opartej na bazie dokumentów zachowanych do naszych czasów.
Był jednym z największych miejsc noclegowych na terenie przedwojennego Gniezna. Od lat budynek pełni zupełnie inną funkcję, ale wiek temu odegrał istotną rolę w trakcie powstania wielkopolskiego, a także stanowił swojego rodzaju ostoję organizacji społecznych, działających na terenie miasta.
Miały być dewizy za węgiel, a skończyło się na półmetku. Mowa o inwestycji, która roboczo była nazywana „magistralą gnieźnieńską” i miała napisać nowy rozdział historii kolejnictwa w regionie. Jej los był podobny do wielu innych projektów, które realizowano w ostatnim okresie PRL-u.