|  Rafał Wichniewicz  |  Zostaw komentarz

Niedobór żelaza, siniaki i alkohol „na spanie”

Przed Sądem Rejonowym toczyła się kolejna odsłona postępowania w sprawie znęcania się nad 1,5-roczną dziewczynką – teraz zeznawała policjantka biorąca udział w interwencji oraz ojciec, który już usłyszał wyrok. Proces jeszcze potrwa, gdyż do przesłuchania jest sporo świadków i już teraz wyznaczono kilka kolejnych terminów. 

Sprawa swój początek ma 4 lipca 2024 roku w kamienicy przy ul. Kilińskiego. To tam pracownica MOPS, wizytująca rodzinę K., ujawniła obrażenia na ciele 1,5-rocznej dziewczynki. Lekarze stwierdzili u niej liczne siniaki oraz złamania, mogące świadczyć o używaniu siły fizycznej oraz braku leczenia tych obrażeń. Pozostała trójka dzieci była zdrowa.

Do tej pory odbyło się już kilka odsłon procesu (zobacz więcej), a 17 kwietnia zeznawała funkcjonariuszka biorąca udział w interwencji tamtego dnia, a także ojciec Sławomir K. – kilka tygodni temu usłyszał on już wyrok. Dzieci przebywają u rodziny zastępczej.

– Gdy weszliśmy do środka, to na pierwszy rzut oka widać było, że to dziecko ma zasinienia, jest wychudzone, na miejscu panował bałagan, w powietrzu unosiła się woń alkoholu. Na miejsce było zadysponowane ratownictwo medyczne. Gdy lekarz zobaczył dziecko to od razu podjęto decyzję o przewiezieniu do szpitala – wspominała funkcjonariuszka. Następnie sędzia Ewa Pieprzyk odczytała pierwsze zeznania, poczynione po ujawnieniu sprawy, które potwierdziły aktualne słowa, a dodatkowo, jak wskazano, od matki dziecka czuć było alkohol. Dlatego zapadła decyzja o sprawdzeniu jej stanu – wówczas okazało się, że ma 0,4 promila w organizmie. 

Policjantka jednak przyznała, jak tłumaczono jej obrażenia dziecka: – Oskarżona oświadczyła, że dziecko jest małe, uczy się chodzić. Gdy się przewraca, to mu wychodzą siniaki na ciele, bo ma niedobór żelaza – mówiła. Nie mówiła nic o wózku, który to miał się przewrócić i spowodować obrażenia dziewczynki: – U pozostałych dzieci nie było żadnych śladów. Rozmawiałam z nimi i powiedziały, że krzywda się nie dzieje w domu, że nie są bite, ale były bardzo wystraszone i nie chciały rozmawiać. Obraz dziecka jednak zapadł funkcjonariuszce w pamięć: – Widać było, że była słabiutka, siedziała skulona, jakby miała się przewrócić, to ciało było wiotkie. W pamięci policjantki pozostały także butelki i puszki po alkoholu, które miały być w kuchni, w łazience i w pokoju. 

Następnie zeznawał ojciec dziewczynki, od którego najpierw przyjęto przysięgę. – Ja mogę tylko powiedzieć, że dużo osób jest przeciwko nam, ja ufam żonie, że ona by tego nie zrobiła – stwierdził. Na to oskarżona rozpłakała się. Mężczyzna wiedział, że jego żona była już wcześniej karana w podobnej sprawie – dotyczyło to jej dzieci z innego związku. Mimo to uwierzył jej na słowo, że została niesłusznie skazana. W toku odczytanych zeznań i padających nowych wypowiedzi wynika, że nie wie skąd wzięły się tak rozległe obrażenia u dziewczynki czy mała waga. Jak zapewnił, dziewczynka miała sobie wargę rozciąć… chipsem. 

Ojciec zapewniał, że od wczesnego rana do popołudnia przebywał w pracy w Poznaniu, od poniedziałku do piątku, a czasem też w soboty. Przez jakiś czas wspierała ich znajoma, która opiekowała się dziećmi, kiedy Violetta K. miała problemy ze zdrowiem. Potem, jak stwierdził, podziękowali jej, bo miała dokonać kradzieży pieniędzy z ich mieszkania. 

Dziewczynka nie była od początku w rodzinie. Z uwagi na problemy Violetty K., Zuzia trafiła do pieczy zastępczej, ale powróciła do domu we wrześniu 2023 roku. Wtedy rzekomo rodzice mieli się dowiedzieć o jej problemach z żelazem, co ma powodować pojawianie się siniaków po każdym dotyku, dlatego od opiekunki dziecka z pieczy zastępczej dowiedzieli się, co i kiedy mają podawać dziewczynce. Lekarstwa miała cały czas otrzymywać. 

O rzekomym przewróceniu się wózka z dziewczynką opowiedział: – To było tak, że żona zostawiła dziecko z resztą dzieci i szybko chciała iść do toalety, a po chwili Amelka przybiegła do mamy, że Brajan przewrócił wózek. To się wydarzyło na podwórku. Stało się to z tydzień przed przyjazdem policji – stwierdził. Mimo to, rodzice nie udali się z dzieckiem do lekarza. Jak stwierdził „z główką było wszystko ok”. Później dodał, że chcieli pójść do lekarza, ale akurat doszło do ww. interwencji. 

Sławomir K. nie potrafił odpowiedzieć dokładnie, pod opieką jakich lekarzy znajdowała się córka (wymienił okulistę oraz zajęcia rehabilitacyjne), ani na bazie czego stwierdzono niedobór żelaza u dziecka. Sam zresztą w trakcie przesłuchania mylił magnez z żelazem. 

Osobną kwestią pozostają relacje z sąsiadką. Pytany o szczegóły świadek zeznał, że wbrew jej zeznaniom, to nic go nigdy z nią nie łączyło. Ja kto określił „nie przypadła mu do gustu i niechętnie jej pomagał”. Dopytywany, czy mogło zajść coś więcej to stwierdził, że nic o tym nie wie. – To jest taki typ człowieka, że jej się każdy facet podoba – powiedział. Wskazywał, że jej obecne zeznania wynikają z zazdrości i złośliwości, podobnie jak innej zeznającej już wcześniej kobiety, która miała w internecie wypisywać różne nieprawdziwe jego zdaniem stwierdzenia na temat małżeństwa K.

Prokurator Małgorzata Rezulak-Kustosz dopytywała o ów chodzik typu pchacz, którym miała uczyć się chodzić dziewczynka. – Czasami za szybko szła do przodu i wtedy pchacz jej odjechał i ona upadała – stwierdził ojciec. Tak samo pewnie przyznawał, że Violetta K. alkohol piła tylko okazyjnie. Dlaczego była pod wpływem w trakcie interwencji w godzinach popołudniowych? Mówił, że to mogło być po wieczornym „piwie na spanie”. Kiedy oskarżona mogła również, jako ostatnia, zabrać głos (które to słowa wyraźnie miały poprawić obraz sytuacji z jej strony), zapytała świadka: – Jaką rocznicę obchodziliśmy dzień przed odebraniem dzieci? Jej mąż odparł, że jego urodziny, które jednak przypadały prawie miesiąc wcześniej, ale „zostały przełożone na późniejszy okres”. Miało być wino i kolacja przy świecach. – Chciałbym, żeby to się już skończyło, to jest już męczące, czytanie tych wszystkich ludzi i ich opinii – stwierdził na końcu. Dopytywany dodał jeszcze, że gdyby Violetcie K. zdjęto areszt, mogłaby z nim znowu zamieszkać. 

W powyższej sprawie pojawiły się wątki wezwania kolejnych świadków, a już teraz wiadomo o czterech kolejnych terminach rozpraw, wyznaczonych w najbliższych dwóch miesiącach br. Oskarżona ma  wciąż podtrzymany areszt do początku czerwca i przebywa w miejscu odosobnienia.

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.