Niestety niewystarczająco pamiętamy o naszych drogich zmarłych; pamięć o nich wydaje się ginąć z dźwiękiem pogrzebowych dzwonów (św. Franciszek Salezy). Powodem tego jest nasza ignorancja i brak wiary. Nasze wyobrażenia na temat czyśćca są zbyt niejasne a nasza wiara zbyt słaba. Słowo czyściec jest czasem używane w znaczeniu miejsca czasem jako pośredni stan pomiędzy piekłem a niebem. Właściwie mówiąc jest to stan dusz, które w momencie śmierci są w stanie łaski, ale które niecałkowicie odpokutowały swoje grzechy, ani nie osiągnęły stopnia czystości koniecznej do cieszenia się widzeniem Boga.
Czyściec jest zatem stanem przejściowym.
Dzisiaj, żeby być katolikiem musi się wierzyć w istnienie czyśćca, ponieważ istnienie czyśćca jest dogmatem kościoła i jest katolickim poszukiwaniem tego, co odnosi się do wszystkich nauk, o których Kościół poucza. Ci, którzy nie wierzą w czyściec nie ocenią właściwie rzeczywistości. Czyściec istnieje ponieważ Kościół uczy o jego istnieniu. My, którzy jesteśmy jeszcze wśród Kościoła Wojującego mamy święty obowiązek modlić się i składać ofiary na korzyść biednych dusz w czyśćcu, którzy stanowią Kościół Cierpiący, a nawet dla świętych w niebie. Chociaż wiara nie mówi nam dokładnie, gdzie znajduje się czyściec, to jednak najbardziej rozpowszechniona opinia, umiejscawia go w głębinach ziemi niedaleko piekła potępionych.
Lęk czyśćca jest zbawienną bojaźnią, gdyż myśląc o ogniu czyśćcowym będziemy unikać najmniejszych przewinień. Strzeżmy się jednak przesadnego lęku i nie traćmy zaufania. Módlmy się za zmarłych i pamiętajmy o tym, że dusze czyśćcowe nie pragną powrócić do naszego świata, ponieważ one wiedzą, że zostały uratowane, a pobyt w czyśćcu jest czasowy.
Niedziela, 6. listopada 2022r. przy pomniku Opatrzności Bożej, godz.16.00. Modlimy się różańcem o nawrócenie moralne i duchowe rodzin z Gniezna i z Polski oraz o wiele katolickich rodzin w naszej ojczyźnie.
Czy w kościele słyszy się o czyśćcu? Raczej niewiele. Natomiast piekło już dawno „wyemigrowało” z wszelkich kazań i nauk kościelnych. Za to najczęściej słyszy się o wielkim Bożym Miłosierdziu, z którego wynika, jakoby w zasadzie wszyscy, „jak leci” mieli być zbawieni.