W miesiąc po rozpoczęciu procesu przeciwko Dawidowi F., kolejna odsłona postępowania toczyła się dzisiaj przed poznańskim sądem. Tym razem na rozprawę zostali wezwani biegli, wydający swoje opinie w tej sprawie na potrzeby toczącego się śledztwa. Była to okazja do zadawania pytań, uściślających przebieg zdarzenia oraz charakter obrażeń ofiary i stanu psychofizycznego sprawcy.
Przypomnijmy iż do zdarzenia doszło 12 listopada 2021 roku w jednej z kamienic przy ul. Cierpięgi. To tam doszło do pobicia 17-letniego Mateusza przez jego starszego kolegę Dawida F. Powodem miała być rzekoma kradzież 50 złotych przez Mateusza, przez co Dawid F. rzucił się na swojego kolegę. Młody chłopak odniósł ciężkie obrażenia ciała (szczególnie głowy), które ostatecznie skutkowały jego zgonem w szpitalu. Podczas pierwszej rozprawy 9 września br. na jaw wyszło tło całego zdarzenia, w którym pojawiały się narkotyki i alkohol, jako sposób na „dobrą zabawę”, a które to ostatecznie doprowadziły do tragicznego finału.
Na drugie posiedzenie w powyższej sprawie przybyła zarówno matka i krewni nieżyjącego Mateusza, jak i bliscy oskarżonego Dawida F. Również i teraz w ławie oskarżyciela pojawiło się zdjęcie nieżyjącego nastolatka, któremu z naprzeciwka musiał się przypatrywać jego dawny kolega, a od prawie roku – zabójca.
Na samym początku wtorkowego posiedzenia, patolog sądowy stwierdził, że Mateusz miał otrzymać 23 ciosy, z czego 12 zostało zadanych w jego głowę i twarz. – Myślę, że tu miała wpływ suma uderzeń zadanych ofierze – stwierdził, odpowiadając na pytanie prok. Wojciecha Markiewicza odnośnie wskazania tych, które mogły doprowadzić do śmierci nastolatka. Następnie obrońca adw. Jędrzej Kwiczor zapytał o to, czym mogły być one wymierzone: – Obrażenia mogły zostać zadane zarówno nogą, jak i pięścią. Nie mają one cech wskazujących na użycie innego narzędzia – odparł. Jak dodał, udzielona pomoc medyczna nie miała wpływu na stan odniesionych obrażeń.
Dalej obrona pytała, czy na podstawie nagrania wykonanego telefonem przez Dawida F. można stwierdzić, czy pokrzywdzony otrzymał wszystkie ciosy przed jego dokonaniem, w trakcie czy już po. – Możemy domniemywać, że powstało ono po zdarzeniu – stwierdził, co oznacza, iż oskarżony nagrał pobitego kolegę już po fakcie.
Badanie krwi pobranej od pokrzywdzonego w krótkim czasie po zdarzeniu wykazało 0,48 promila alkoholu w organizmie. W trakcie sekcji nie stwierdzono jednak jego obecności, ale tutaj biegły stwierdził iż wpływ mogło mieć naturalne trzeźwienie organizmu przez te kilka godzin, kiedy poszkodowany jeszcze żył oraz podane mu w szpitalu leki.
Następnie zaczął zeznawać drugi z biegłych, do którego skierowano kolejne pytania o jego ogląd na okoliczności śmierci nastolatka. Konieczne w tym celu było zaprezentowanie fotografii z obdukcji, wykonanych w zakładzie medycyny sądowej, co miało pomóc w uszczegółowieniu odpowiedzi na część zadawanych pytań.
W pewnym momencie obrona poruszyła temat guza, który miał być na głowie oskarżonego po jego zatrzymaniu. Nie wchodząc w szczegóły tego pytania, chodziło o wykazanie, czy Dawid F. mógł otrzymać również jakieś uderzenia, co dowodziłoby iż na początku w mieszkaniu doszło do bójki. Sędzia Izabela Dehmel odczytała zapis o przyjęciu zatrzymanego, w którym znalazła się informacja o ww. niewielkim guzie, ale biegły przyznał iż na podstawie zdjęć oskarżonego wykonanych tamtego dnia, nie można stwierdzić iż mógł mieć jakieś obrażenia. Potem na pytanie prok. Wojciecha Markiewicza o to, czy taki mały guz mógłby powstać po zadaniu ciosu ręką, patolog odparł iż jest to bardzo mało prawdopodobne, jeśli wręcz niemożliwe. Przyznał, że nie da się określić czasu, kiedy on mógł powstać – w trakcie rzekomej bójki, czy też jeszcze przed nią lub już po niej.
Kolejnym wezwanym na rozprawę był biegły toksykolog, do którego skierowano szereg pytań dotyczących stosowanej metodologii badawczej. W trakcie zeznań zapoznawano się także ze sposobami stosowania poszczególnych używek, które – jak stwierdzono – tamtej nocy były wykorzystywane podczas spotkania oskarżonego z ofiarą. Wśród nich była m.in. 3-CMC, substancja psychoaktywna, zwana także „kryształem”. Na pytanie obrony, czy osoba pod wpływem tego środka może być przesłuchana i wypowiadać się logicznie, biegły odparł: – 3-CMC jest to związek, który jak psychostymulanty działa dwufazowo – początkowo w fazie euforycznej może występować poprawa percepcji, połączona z pobudzeniem psychoruchowym, a po tej fazie występuje senność, syndrom ogólnego wyczerpania i może dochodzić do stanów psychotycznych. W mojej ocenie taka osoba nie jest wiarygodną. Ocena stężenia substancji w organizmie Mateusza i Dawida F. była tematem dłuższej wymiany zdań. Wykazano, że pewne kwestie są trudne do ustalenia z uwagi na brak wiedzy, jakiej wielkości dawki były podawane tamtego wieczoru oraz w nocy z 11 na 12 listopada 2021 roku.
Biegły odnosząc się do nagrania, wykonanego przez Dawida F., ocenił jego stan: – Było słychać pobudzenie, jakiś amok, cały czas coś było powtarzane o oddanie czegoś – stwierdził dodając, że sprawca ewidentnie był w fazie euforycznej – ta, jak przekazał, trwa kilka godzin, ale trudnym jest określenie, kiedy w tym przypadku mogła się ona zacząć.
Jako ostatni na rozprawę zostali wezwani biegli psychiatrzy, jednak z uwagi na dobro pokrzywdzonego ta część posiedzenia została wyłączona z jawności. Kolejna odsłona procesu ma się odbyć za kilka tygodni.