|  Rafał Wichniewicz  |  2 komentarze

40 lat po zbrodni. „Solidarność” z Gniezna na pogrzebie ks. Popiełuszki

archiwum Ryszarda Majewskiego (po prawej)

3 listopada mija rocznica pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana „Solidarności”, zamordowanego przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Na uroczystości z Gniezna wyruszyła wówczas jedyna, oficjalna delegacja.

Okoliczności zbrodni, dokonanej w październiku 1984 roku, choć szeroko opisane i opracowane, do dziś budzą wiele zapytań o inspiratorów oraz dokładny przebieg zdarzeń. Ofiarą SB stał się ks. Jerzy Popiełuszko, wikary parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie i kapelan tamtejszej „Solidarności”. Porwanie, a następnie zamordowanie kapłana, wzbudziło grozę w społeczeństwie dopiero co nabierającym oddechu po latach stanu wojennego, którym zduszono wszelkie inicjatywy wyzwolenia narodowego.

– Znaliśmy księdza Popiełuszkę, ponieważ miałem ścisły kontakt z kolegami z Bydgoszczy, a on bywał w tym mieście. Przewidywaliśmy także zaproszenie go do Gniezna i mieliśmy jechać ze Stanisławem Grzeszczakiem do księdza, żeby przyjechał do Franciszkan, bo tam był klimat, tam była ostoja „Solidarności”, ale nie doszło to do skutku – wspomina po latach Ryszard Majewski, który był liderem „Solidarności” Rolników Indywidualnych w rejonie Gniezna.

Kapłan był, można tak powiedzieć, rozchwytywany – jeździł z kazaniami do Torunia i Bydgoszczy oraz innych miejscowości, gdzie odprawiane były msze święte za ojczyznę. Jego homilie często były nagrywane na kasetach i przekazywane dalej, stąd jego działalność była powszechnie znana. W państwowej prasie natomiast był piętnowany, jako wichrzyciel podburzający społeczeństwo. „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” – to motto było przewodnim w jego działalności.

– Wstrząs był wielki – wspomina Ryszard Majewski wieść o tym, że ksiądz został zabity. Dodaje: – Atmosfera w Polsce była fatalna, ponura, a tu na dodatek dowiedzieliśmy się, że został zamordowany. Od razu skontaktowałem się z Romanem Paluszakiem, następnie ze Stanisławem Grzeszczakiem, który był przewodniczącym. Ten powiedział, że „Mamy dobrego wikarego u ks. Sobczaka. On chętnie jest zaangażowany, więc najlepiej będzie z nim pojechać”. Pojechaliśmy z Grzeszczakiem na os. Grunwaldzkie i tam proboszcz nam powiedział, że on nie po to budował kościół, żeby się wtrącać w politykę. Parę dni później tego wikarego już tam nie było – wspomina.

Związkowcy nie poddawali się, ale nie było łatwo. – Odmawiano nam także transportu. Dopiero wtedy dotarliśmy do ks. Tadeusza Pomina, proboszcza parafii św. Michała Archanioła. On nam powiedział, że oczywiście, od razu zajmie się sprawą organizacji wyjazdu oraz że pojedzie z nami jego wikary – wspomina Ryszard Majewski. Osobiście wykonał wieniec w kształcie serca z napisem: „Zginął za prawdę. Region Wielkopolska, Solidarność, Gniezno”.

– Ks. Pomin załatwił swoimi kanałami autobus z PKS-u. Jak ja dzwoniłem, to w ogóle nie chcieli rozmawiać na ten temat. Na wyjazd zebrali się delegaci z rolniczej oraz pracowniczej „Solidarności” – dodaje. Pojechało ponad 20 osób. Wielu się bało. Wyruszył Majewski, Grzeszczak z synem, Paluszak, a także – jak dzisiaj pamięta – rolnik Rumieniecki z żoną oraz sołtys Kujawa z Mnichowa.

Wieniec został położony na siedzeniach. Na trasie śpiewali różne pieśni, m.in. „Ojczyzno ma”, która utkwiła w pamięci.

– Kiedy dojechaliśmy po kilku godzinach, to milicja stała na rogatkach, w ogóle nie wpuszczała i kierowała na boczny dojazd. Kierowca znał dobrze Warszawę, to umiał dojechać bliżej, bo tak to byśmy dojechali tak, że byśmy nie zdążyli. Tłumy były niesamowite. Wielu miało transparenty, a my mieliśmy ten wieniec i biało-czerwone flagi. Ludzie się nie mieścili, siedzieli nawet na drzewach, ale jakoś się dopchaliśmy aż pod sam kościół, żeby przekazać ten wieniec – wspomina pobyt w Warszawie. Jak dodaje, atmosfera jak i pogoda, była ponura. Do tego panowało przejmujące zimno: – Był wielki płacz, ludzie szlochali, byli załamani.

Jakie były wtedy odczucia uczestników tego wydarzenia? – Nikt nie miał wątpliwości, że było to zastraszenie. Było to sterroryzowanie społeczeństwa. Uważaliśmy, że liczą, że dojdzie do rozruchów i wreszcie władza się policzy z tymi „podżegaczami”. Prymas Glemp apelował o spokój, żebyśmy to z szacunkiem przyjęli. Pamiętam, jak wikary, który z nami był mówił, że przez śmierć księdza Popiełuszki autorytet Kościoła się podniesie – przyznaje po latach działacz. Jak dodaje, osobiście w tamtym czasie rozmawiał z prymasem Glempem i przekonywał, że Kościół powinien bardziej postawić się za ludźmi,  mówić wprost, co się dzieje, aniżeli prowadzić politykę ugodową, żeby otrzymywać pozwolenia na budowę kościołów.

W podróży do Warszawy gnieźnieńska delegacja nie była jednak sama, o czym Ryszard Majewski przekonał się kilka dni później: – Był z nami także kapuś, który należał do „Solidarności” – tydzień później spotkałem na stacji benzynowej pana Mirosława Silskiego, który powiedział: „Wszystko wiemy, jak śpiewaliście, co śpiewaliście, bo miałem swoich ludzi w tym autobusie”. Reperkusje były też po powrocie, choć działacz był często „odwiedzany” przez milicję oraz SB, ale inni także doczekali się wizyty „smutnych panów”.

Ryszard Majewski przyznaje, że proces przeciwko zabójcom był farsą, co akurat może zauważyć każdy oglądający nagrania z rozpraw. – Śledziłem ten proces. Oskarżonym to był ks. Popiełuszko. Tak to odbierałem, że oni są przedstawiani, jako ofiary, a przestępcę zrobili z ks. Popiełuszki. 

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
senior
senior
03/11/2024 19:53

Grzeszczak, Paluszak, Majewski i paru innych odważnych w tym czasie przejdą do historii. Ale było też wielu bezimiennych, którzy ich wspierali, choć nie tak jawnie, ale pomoc ich także była nieoceniona.

wilk
wilk
03/11/2024 17:36

Wybite 3 zęby,połamane 6 żeber,wyrwane 3 palce ręki,połamany nos,wyrwane ucho,powyrywane włosy,wyrwany język,wiele znaków przypalania,zmiażdżone kolano,powyrywane paznokcie,duszony sznurem,aż 61 ran na całym ciele po ok. 6 cm każda,siniaki od uderzeń pałką,w końcu utopiony—tak wykazała sekcja zwłok ks. Jerzego Popiełuszki. A sprawcy i mordercy z SB chodzą dziś na wolności,pobierają resortowe emerytury oraz dodatki i przywileje,które ta zdradziecka koalicja Tuska,Kosiniaka,Ujowni i Czarzastego,z powrotem przywróciła w tym roku!!!!!! Ludzie,taki chcecie mieć rząd w POlsce,a także dalej jeszcze chcecie popierać tą sprzedajną postkomuszą sitwę w naszym mieście i powiecie,która jest lokalnym odbicie tego nierządu z Warszawy?????



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.