Sprawa ponownego zatrudnienia Mariusza Sz. w szpitalu „Dziekanka” wzbudziła sporo kontrowersji. Głos w sprawie lekarza, który ma zarzuty brania łapówek od pacjentów, zabrała Paulina Stochniałek z Zarządu Województwa Wielkopolskiego.
Po nagłośnieniu przez nas sprawy przyjęcia do szpitala „Dziekanka” Mariusza Sz., w sieci pojawiło się sporo komentarzy w tej sprawie. O ile większość negatywnie odnosi się do organów odpowiedzialnych za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, tak nie brakowało i tych, które dobrze mówią o podejrzanym, jako o lekarzu.
Przypomnijmy iż przed rokiem Mariusz Sz. został zatrzymany za branie łapówek od pacjentów, którym ułatwiał w ten sposób uniknięcia pobytu w więzieniu. Miał się on do tego przyznać prokuratorowi. Po wyjściu na wolność powrócił do prywatnej praktyki, a kilka dni temu został zatrudniony w ramach konkursu na świadczenie usług lekarskich w „Dziekance” – tej samej placówce, z którą był związany wcześniej, jako ordynator.
Kilka dni temu dyrektor szpitala Marek Czaplicki przyznał nam, że w świetle prawa Mariusz Sz. nie jest za nic skazany, a do tego nie odebrano mu prawa wykonywania zawodu. Tym samym nie ma przesłanek do tego, by go nie zatrudniać. W podobnym tonie wyraziła się dziś Paulina Stochniałek z Zarządu Województwa Wielkopolskiego, któremu to podlega gnieźnieńska lecznica.
– Złożył swoją ofertę i nie ma żadnych przeciwwskazań prawnych, żeby nie mógł wrócić. Procedura wszędzie jest taka sama i dyrektor jest zobowiązany do sprawdzenia, czy lekarz, lekarka ma prawo do wykonywania zawodu i nie jest prawomocnie skazany wyrokiem sądu. Żadna z tych przesłanek nie występuje i dyrektor nie ma prawnych możliwości, żeby takiej oferty nie przyjąć. Pamiętajmy o tym, że w psychiatrii borykamy się z ogromnym brakiem personelu – stwierdziła Paulina Stochniałek i jak dalej dodała: – Z tego co wiem, nigdy nie było zarzutów do sposobu leczenia i w tej chwili pan doktor jest zatrudniony w innym miejscu na terenie szpitala, natomiast trudno podważać wiedzę medyczna, a gdyby były to Izba Lekarska zawiesiłaby w prawach do wykonywania zawodów.
W całej sprawie jednak nie chodzi tylko o to, czy ktoś ma prawo wykonywania zawodu i w świetle prawa jest tylko podejrzanym, ale także o kwestie etyczne. Nieoficjalnie wiadomo, że nie wszystkim lekarzom taki powrót do „Dziekanki” się podoba, bo może to wpłynąć negatywnie na wizerunek lecznicy. – Nasze obiekcje etyczne nie mają tu nic do rzeczy. Są przepisy prawa, którymi się kierujemy i jeśli nie ma spełnionych przesłanek, które uniemożliwiałyby dyrektorowi podpisanie takiej umowy to nasze zdanie nie ma tu znaczenia – stwierdziła Paulina Stochniałek.
Umowa na świadczenie usług przez Mariusza Sz., zawarta kilka dni temu z „Dziekanką”, ma obowiązywać póki co do końca 2023 roku. Postępowanie Prokuratury Krajowej w tej sprawie cały czas trwa.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
POSTĘPOWANIE PROKURATURY KRAJOWEJ, JAK ZNAMY ŻYCIE, POTRWA JESZCZE DWA, A MOŻE NAWETRZY LATA. Spokojnie !