Ostatnim cierpieniem oraz pieczęcią cierpień ziemskich jest śmierć. Czy śmierć jest złem? Tak: dla bezbożnych i przewrotnych jest złem i to największym, bo kończy ich urojone uciechy i nie zostawia im żadnej nadziei.
Każdy człowiek nosi w swoim życiu ciężar mniej lub więcej dolegliwy. Jest to ciężar własnych ułomności fizycznych i moralnych, ciężar własnych obowiązków, odpowiedzialności, pracy, strapień życiowych, jakie ciążą na naszych barkach. Każdy człowiek odczuwa potrzebę przyjacielskiej ręki, która by mu pomogła dźwigać trud każdego dnia.
W każdej naszej myśli, w każdej mowie i w każdym uczynku winniśmy pamiętać, że jest nad nami oko, które wszystko widzi i ucho, które wszystko słyszy, i ręka, która wszystkie sprawy zapisuje.
Ludzie są skupieni na samych sobie i życiu tu na ziemi, a za coś jedynie wartościowego uznają doczesność. Jeśli nawet ludzie wierzą w Boga, to Jego przykazania nie są już dla nich czymś najważniejszym, a jakże wielu traktuje Go jak agenta ubezpieczeniowego lub kogoś przebywającego daleko stąd, kogoś, kto nie ma nic wspólnego z życiem tu na ziemi.
Ludzie w większej części nie wiedzą po co żyją na tym świecie. Ogromna większość ludzi z taką zapalczywością ubiega się za dobrami, za rozgłosem, za wczasami i wygodami tego naszego znikomego życia, jak gdyby zgoła nie było Boga, jak gdyby człowiekowi dane było wiecznie żyć na tej ziemi.
Żyjemy w czasach przerażającej obojętności, w której zaczyna górować fałszywa pewność, że nic złego się nam nie stanie. Drzemiemy w gnuśnym zaślepieniu powoli zapadając w sen grozy, z którego obudzić się możemy, kiedy będzie już za późno.
Bywa często, że nie możemy dać sobie rady z pewnymi trudnościami wewnętrznymi. Dzieje się tak dlatego, gdyż borykamy się z naszymi problemami sami, a wszelkie wysiłki przez nas podjęte stają się daremne. Ktoś chce, byśmy doświadczali różnych trudności, Ktoś pozwala, by burza nami miotała dopóty, dopóki nie uciekniemy się do Niego z żywą ufnością.
Jeśli w czasie jakiegoś życiowego doświadczenia ogarnia nas lęk i zaczynamy błądzić, to tak się dzieje głównie dlatego, że brak nam wiary. Często jest tak, że wszystko uważamy za stracone i borykamy się ze straszliwym uczuciem zupełnego osamotnienia,...
Każdy z nas powinien spojrzeć na ten nowy rok jak na czystą kartę. Bóg będzie właśnie na niej pisał dzień po dniu, to co postanowił w swych boskich wyrokach. Każdy z nas z bezgraniczną ufnością na początku tej karty niech napisze: Domine, fac de me sicut vis, Panie, uczyń ze mną jak Ci się podoba. U dołu zaś podpiszmy nasze Amen, tak niech się stanie. Niech to będzie nasze tak, pod wszystkimi łaskami i trudami, jakie nam Bóg zgotował, które każdego dnia będziemy w tym roku poznawać.