|  Rafał Wichniewicz  |  9 komentarzy

Pies zachorował, a pomocy znikąd

Skontaktował się z nami jeden z mieszkańców, który postanowił opowiedzieć o przykrym doświadczeniu w szukaniu pomocy dla psa, który nagle zachorował.

Sytuację opisał nam pan Michał, którego 10-letni pies nagle zachorował w godzinach wieczornych z 18 na 19 października. Jak opisuje, jeszcze popołudniu psina zachowywała się dobrze, ale wieczorem zaczęła się trząść. Dlatego jego rodzice zaczęli szukać pomocy, której nie można było nigdzie znaleźć (pan Michał przebywał wówczas za granicą).

Najpierw była próba połączenia z osobą, która do tej pory zajmowała się pieskiem – telefon był wyłączony, a potem odzywała się automatyczna sekretarka. Zaczęło się więc rozpaczliwe szukanie innych miejsc.

Rodzice pana Michała są osobami starszymi, ale mimo to nie ustępowali w szukaniu pomocy w okolicy: – Większość weterynarzy z Gniezna ma wyłączone numery, inni już się wyczerpali służbowo z racji opieki czy operacjami ze zwierzętami. Dzwonił ojciec wszędzie gdzie internet dał informację o jakimkolwiek weterynarzu w okolicy. Odzew był jeden z odmową. Drugi odzew już następnego dnia po fakcie. Reszta mimo telefonów, smsów, nagrywania na pocztę głosową bez odzewu – przekazuje pan Michał. Jak dalej dodaje, telefon z jednej z klinik oddzwonił co prawda, ale było już za późno – do rana pies już nie dawał oznak życia.

– SOR mamy całą dobę, choć wiadomo jak jest z przyjęciem, ale jest. A co z SOR dla zwierzaków, skoro są one równie ważne? – pyta pan Michał, który wprost przyznaje, że pies dla jego bliskich był jak członek rodziny, ale w takiej sytuacji starsze osoby nie mogły sobie poradzić, nie mogąc nigdzie się dodzwonić. Jak uważa, obecny system jest niesprawiedliwy – narzuca przepisy, nakazuje dbać o zwierzęta, ale nie daje czasem ku temu odpowiednich narzędzi: – Piszę te wypowiedź ku przestrodze i temu jak świat źle podąża, bo tylko wymaga a nic nie daje.

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewa
Ewa
22/10/2023 16:45

Trzeba jechać do Poznania,tam jest klinika 24h, ale już sama konsultacja w porze nocnej to koszt 290zł.

Maria
Maria
21/10/2023 19:39

Na Pana Doktora w Łubowie zawsze można liczyć cudowny człowiek

Luna
Luna
21/10/2023 12:35

Tez to przeszłam. Zaczęło się Ok godz 23, dzwoniłam wszędzie, na każdy nr w necie, pojechałam do znanego weterynarza K. Stałam pod jego domem i gabinetem w jednym. Brama zamknięta krzyczałam i błagałam o pomoc dla mojej suczki. Zero odzewu. Sisi nie przeżyła nocy.

Marzena
20/10/2023 17:32

Ja też miałam taką sytuację , była niedziela brak lekarza . Piesek sikał pod siebie umierał , cierpiał zero pomocy . Żaden lekarz nie odbierał telefonu , w poniedziałek dostał silnej padaczki . Serce mi pękało. Bardzo chciałam pomoc miśkowi wcześniej .

Paweł
Paweł
20/10/2023 15:35

Bardzo przykra sytuacja nie powinno to tak wyglądać. Prawda jest taka że zawód weterynarz to sposób na biznes na czepanie ogromnej kasy na chorych zwierzętach a nie im pomaganie. Wizyta niejednokrotnie kosztuję więcej jak wizyta człowieka w gabinecie prywatym przy czym empatii zero. Bardzo to przykre że ukochany pupil nie może otrzymać fachowej pomocy wtedy kiedy jej potrzebuję.

Gm.Łubowo
Gm.Łubowo
20/10/2023 14:04

Weterynarz Fałkowo, zawsze pomaga.

Obiektywny
Obiektywny
20/10/2023 13:48

Jak ktoś się decyduje być weterynarzem to powinien wiedzieć ,że zwierzęta też chorują w nocy i święta ale weterynarz od zwierząt domowych ma taką kasę ,że już nie chce pracować wieczorem i po godzinach.

Małgorzata
Małgorzata
20/10/2023 11:12

Tez miała takie zdarzenie , to była godz. 23 jeździłam po weterynarzami , którzy maja gabinety tam gdzie mieszkają pukałam do dzwi , dzwoniłam zero reakcji a dodam , że piesek był nieprzytomny . W ostateczności musieliśmy z corkà jechać do Poznania na dyżur nocny . I taka jest prawda szanować zwierzęta , dbać o nie…. Tez jestem tego zdania ale , niech będzie ta empatia ze strony lekarzy weterynarii , żeby między sobą ustalili tez pomoc nocną , bo tak jak z ludźmi tak samo ze zwierzętami są przypadki niespodziewane czy to w dzień czy w nocy……..

Asia
Asia
20/10/2023 10:41

Miałam taką samą sytuację, na szczęście piesek przeżył nockę i od rana pojechałam do weterynarza. Bezradność jest straszna… Dzwoniłem wszędzie i nikt nie chciał przyjąć nas albo poprostu nie odbierał telefonu.



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.