W jedną noc ich życie zmieniło się nie do poznania, a codzienne troski wypełniła walka o zdrowie żony i mamy.
Wszystko rozegrało się w nocy z 1 na 2 lutego 2024 roku, kiedy to służby zostały wezwane do jednej z wsi w gminie Kiszkowo, gdzie nagle doszło do zatrzymania krążenia u młodej kobiety. Na miejsce przybył zespół ratownictwa medycznego, śmigłowiec LPR i strażacy. Sytuacja była bardzo trudna, gdyż kobieta była w zaawansowanej ciąży. Dziecko niestety zmarło, a kobieta po uratowaniu życia, wymaga intensywnej rehabilitacji.
– Ta noc zrujnowała całe nasze życie. Świat się zatrzymał, ale musiałem ratować Natalię. Natychmiast zawiadomiłem odpowiednie służby i razem ze starszym synem rozpoczęliśmy reanimację… To były najgorsze chwile w naszym życiu, czas stanął, oczekiwanie na karetkę trwało wieczność… W końcu opiekę nad żoną przejęli ratownicy, którzy przetransportowali ją do szpitala w Gnieźnie. Po około 2,5-godzinnej reanimacji zostały przywrócone funkcje życiowe. Natalii przetoczono krew i wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. Oddychała za pomocą respiratora. Moja żona w dniu tego tragicznego zdarzenia, była w 9. miesiącu ciąży. Straciliśmy nasze wyczekiwane, piąte dziecko. Ciężko mi opisać, z jak niewyobrażalną tragedią musimy się teraz mierzyć… Dwa dni wcześniej byliśmy na badaniach prenatalnych, wszystko było dobrze, nic nie zwiastowało, że dojdzie do takiej tragedii… – opisuje ojciec rodziny całą sytuację.
W domu na mamę i małego braciszka czekała czwórka ich starszych dzieci. – Po dwóch tygodniach Natalia się obudziła, oddycha samodzielnie, ale nie jest świadoma tego, co się stało… Nie jest świadoma tego, że nasz synuś nie żyje. Obecnie przebywa na oddziale paliatywnym w Gnieźnie, gdzie jest pod stałą opieką lekarską. Uczestniczy w intensywnych zajęciach rehabilitacyjnych, które mają, choć w jakimś stopniu przywrócić jej sprawność… Powinna zostać przeniesiona do ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie dostałaby, choć cień szansy na odzyskanie dawnego życia… – opisuje stan zdrowia swojej żony jej mąż.
Jak dalej dodaje: – Niestety wielomiesięczny pobyt w takim ośrodku generuje ogromne koszty! Lekarze niestety nie są dobrej myśli. Nie dają jej zbyt wielu szans na powrót do zdrowia i dawnej sprawności… Natalia potrzebuje specjalistycznej opieki, wsparcia i rehabilitacji. Te koszty spadły na nas nagle… Błagam o pomoc… Straciłem dziecko, którego nie mogłem nawet poznać. Nie pozwól, bym stracił również ukochaną żonę. To za szybko, by odchodzić… W domu czeka na nią czwórka kochających dzieci, które bardzo za nią tęsknią. Pomóż nam ją uratować…
Pomóc można pod linkiem: https://www.siepomaga.pl/natalia-drzewiecka lub klikając poniżej:
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.