„Mafia” z nielegalnymi stoiskami na jarmarku

Mafia – takie określenie padło wobec wystawców, którzy nielegalnie rozstawili się podczas wizyty Coca-Coli w grudniu ub. roku na rynku w Gnieźnie.

O sprawie już co prawda pisaliśmy jeszcze w poprzednim roku, ale teraz do niej powrócono podczas miejskiej Komisji Promocji, Kultury i Turystyki. W jej trakcie podsumowano m.in. Jarmark Bożonarodzeniowy, w trakcie którego, jak już wcześniej informowaliśmy, pojawiło się pełno nielegalnych stoisk m.in. grzanym winem, pieczonymi ziemniakami, zabawkami itp.

– Nie boję się tego słowa użyć – to była mafia wystawców, którzy jeżdżą za Coca-Colą – powiedział teraz Dariusz Pilak, dyrektor MOK-u.

Od ostatniej publikacji w tej sprawie poznaliśmy nieco więcej tła całego zdarzenia. Jak się okazało, nielegalni wystawcy przyjechali dwoma pojazdami i zaczęli się rozstawiać bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Miejskie służby usiłowały interweniować, ale handlujący upierali się, że mają wszystkie zgody i dalej kontynuowali swój proceder. W związku z tym, że na krótko przed uruchomieniem strefy Coca-Coli chciano uniknąć przepychanek i ewentualnych awantur, zdecydowano się wezwać Policję, która spisała wszystkich wystawców. Teraz będą oni wzywani celem przesłuchania w swoich komisariatach. Grozi im postępowanie mandatowe.

– Jeżeli ktoś mi mówi, że ma zgodę na handlowanie na rynku w Gnieźnie i ma dokumenty od urzędu i prezydenta to świetnie, przy czym wiem, że prezydent tego miasta takiego dokumentu nie wydał. Z reguły wydaje je kiedy to my, jako organizatorzy, występujemy o taką zgodę. Ja takiej zgody takiej nie podpisywałem, ani pani dyrektor Marta Pacak – przekazał Dariusz Pilak. Jak dodano, w trakcie tej dyskusji z wystawcami, jeden z nich zaprezentował takową wydaną przez prezydenta… Częstochowy.

Jak dodano, ww. grupa jeździ nie tylko za Coca-Colą, ale także odwiedza inne wydarzenia (typu jarmarki) w kraju, nierzadko rozstawiając także wesołe miasteczka. Wśród organizatorów panuje przekonanie, że wystawcy, którzy mieli zgodę na swoją obecność i ją opłacili, i tak mogli się „odkuć” na tłumach, które odwiedziły jarmark tego popołudnia i wieczoru. Niemniej, jak dodano, powyższa sytuacja mocno wyczuliła na tego typu zjawiska w przyszłości.