W miniony poniedziałek odbyło się nietypowe spotkanie Komisji Promocji, Kultury i Turystyki – wyjściowe, ze zwiedzaniem. Tematem przewodnim było to, co nas otacza, a czego nie znamy lub o co… nie dbamy.
Gniezno, choć metryką sięgające średniowiecza i początków polskiej państwowości, tak naprawdę z tego okresu nie ma zbyt dużo do zaoferowania – poza katedrą, podziemiami z murami dawnych świątyń oraz zabytkami przechowywanymi w dwóch muzeach. Reszta nadal spoczywa w ziemi, przykryta wieczną niepamięcią i brakiem troski o dziedzictwo. A to, co obecnie oferuje przestrzeń miejska, to okres XIX i XX wieku, z naciskiem na ten pierwszy oraz przełom obu stuleci. I temu postanowiono się przyjrzeć, chociaż pobieżnie.
W ramach inicjatywy Jarosława Mikołajczyka, przewodniczącego ww. komisji, radni oraz mieszkańcy zostali zaproszeni do zwiedzania. Tak naprawdę, gdyby chciano pokazać dziedzictwo, które mamy i warte jest promocji, trzeba by po mieście chodzić cały dzień, jeśli nie dwa dni. Bo co kamienica, to jakaś historia. Co podwórko, to jakiś zakład. Co klatka schodowa, to jakaś sztuka. Nie zawsze sztuka dla sztuki. Mamy XIX-wieczne miasto, którego firmowe produkty były znane w całej Wielkopolsce – pomijając już dobrze znanego Kasprowicza i fabrykę wódek, to mydlarnia Zwierzyńskiego czy garbarnia Rogowskich. I o tych wspomniano, ale było takich więcej. Było więc o postaciach z ul. Farnej, salonie samochodowym Waberskich czy fontannie z tajemniczego podwórka za szkołą muzyczną. Potem jeszcze przyszła pora na dawne studio nagraniowe przy ul. Chrobrego czy odwiedzenie klatki schodowej kamienicy przy ul. Lecha, gdzie do dziś funkcjonuje zarówno przejście dla „państwa”, jak i dla służby. I to tyle, choć bez wniosków końcowych.
Gdzieś po drodze uczestnicy minęli kilka ciekawych miejsc, o których już i tak wcześniej zapomniano na przestrzeni lat. Zresztą, czemu się dziwić w mieście, gdzie stylowe (nie zabytkowe) słupy ogłoszeniowe wymienia się na stalowe rury? Gdzie latarnie z lat 80. XX wieku, mające unikalny w skali kraju charakter, wymieniane są na nowe, które rozklejają się po krótkim czasie? Albo stawia się mało dopasowaną, inną małą architekturę miejską („kwadratowe” ławki, śmietniki, stojaki rowerowe), która pasuje jak pięść do nosa w XIX/XX-wiecznym śródmieściu? I na myśl przychodzą inne ośrodki, które robią to z estetyką, dbając o pewien gust, smak, dopasowanie, które nie jest zgodne z konserwatorskim widzimisię, ale z poszanowaniem przestrzeni wypracowanej na przestrzeni dekad. Dodawanie współczesnych elementów, komponujących się z rachityczną „ławeczką zakochanych”, okupowaną często przez lokalnych pijaków, nie wnosi nic do tego miejskiego dorobku.
I gdzieś też powinno się pomyśleć, czy nie mamy faktycznie możliwości przekucia czegoś w dobrą markę? Szukanie ucieczki w wymyślone na szybko formy kończy się tym, że w sklepach z pamiątkami lądują nawet… matrioszki z Gniezna, co zasygnalizował w internecie sam wyżej wymieniony. Nikt nie mówi, że samorząd ma promować alkohol spod szyldu Kasprowicza (zresztą, przepisy na to raczej nie pozwalają), ale czemu nie „leczniczą” wodę źródlaną z Rzeźnickiej czy wspomniane mydła Zwierzyńskiego? A przecież w Gnieźnie produkowano kiedyś także ocet i musztardy u Bilskiego, pierniki i inne słodkości u Bukalskiego, były też browary Koteckich, Waberskiego, palarnia kawy Migdałka. Pomysłów można szukać, a przecież każdy gadżet jest dobry, jeśli się go ładnie opakuje w historię, która warta jest przypominania na każdy sposób. Już nie ma co mówić o wspieraniu inicjatyw mających na celu zachowanie dziedzictwa. Ręce umywa się dotacjami i projektami. Dobrze jednak, że w komisji brali udział przedstawiciele władz miasta. Chciałoby się, żeby wszyscy równo odczuwali to, co mają przewodnicy, regionaliści i społecznicy, dający część siebie dla zachowania tego miejskiego dziedzictwa. Jednak nie warto tylko zwiedzać. Warto za to – i przede wszystkim – rozmawiać.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Niestety.. Smród, syf i nasrane przez psy, gdzie nikt po nich nie sprząta.. Nawaleni, pijani na każdym skwerze, ławkach.. Niemiła wizytówka jak na byłą stolicę Polski.. Można przyjechać na jeden dzień i uciekać, inne miasta mają znacznie więcej do zaoferowania
Panie Prezydencie, a czy nie wstyd Panu za narożnik Farnej i Warszawskiej? Jest środek lata, centrum miasta, po Gnieźnie spacerują turyści, którzy jednak mimo wszystko ( brak reklamy!) Przyjeżdżają do Gniezna. I co widzą oprócz dziur w chodnikach i byle jak łatanych jezdniach? Otóż widzą niezwykle zaniedbany plac w samym środku miasta, od czasu do czasu upiększany sznurkiem wypranej bielizny wystawionej na pokaz do schnięcia. Czy tak trudno jest zaprosić nowych właścicieli tego placu i porozmawiać z nimi i poprosić o zakrycie tego wstydu choćby drewnianymi paletami parkanowymi? Komu, jak komu, ale Panu Prezydentowi, który niedawno wszedł w rolę gospodarza miasta powinno najbardziej zależeć na jego estetyce, porządku, nie mówiąc o uroku, bo to już może przekracza ramy normalności naszej historycznej stolicy. Te same pytania kierujemy do przewodniczącego Komisji Promocji i Kultury wierząc, że jemu, jako gnieźnieńskiemu patriocie powinno także zależeć na tym, by Gniezno mimo wielu zaniedbań lat minionych zyskiwało w nowej kadencji to, czego brakowało przez ostatnie osiem lat.
Szkoda ze nie było syzyfowego kandydata na prezydenta Kamińskiego ani żadnego z radnych ziemi gnieznienskiej. Historię miasta mają w nosie jak widać.
Na pewno znają lepiej niż ty, bo po twoich komentarzach widać, że potrafisz tylko jątrzyć, a nie pisać na temat. A gdzie byłeś, jak Kamiński zatroskany o nasze miasto, przed laty mówił o wierceniach w poszukiwaniu gorących źródeł i jak wtedy władze robiły wszystko, by obśmiać ten projekt, po czym zostały za jakiś czas zobowiązane do poszukiwania alternatywnych źródeł ciepła? Przez te lata wiele miast w Polsce, ba, nawet małych miasteczek dokopały się do źródeł i korzystają już z tego bogactwa. Kolejne miasta mają piękne tężnie ze spacerowymi alejami, a my? Króliki na łaciatych i wiecznie brudnych chodnikach i puste witryny sklepowe w centrum pierwszej stolicy Polski, bo Gnieznu brakuje od lat gospodarza, który powinien stymulować i wskazywać drogi rozwoju miasta w wielu dziedzinach, a w tym także drobnym przedsiębiorcom i handlowcom.
Pewnie buty pastował swoim zwierzchnikom w berlinie
Przerażający jest stan żelaznego krzyża który obecnie na najnowszej (wschodniej) części cmentarza Św. Krzyża a który przed budową obwodnicy stał przy zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Żuławy. Jest to konstrukcja nitowana z kątowników i płaskowników obecnie pozbawiona większości nitów. Pionowa belka jest wiązką niepołączonych elementów. Można mieć nadzieję że elementami z czynnego cmentarz jeszcze przez jakiś czas nie zainteresują się złomiarze. Niestety nie widzę tam gospodarza który nie będzie czekał aż zabytek rozsypie się w kupkę rdzy aby postawić coś nowego i znacznie tańszego od odnowy zabytku.
A nie prościej zatelefonować do proboszcza parafii i jemu to powiedzieć, a nie rozpisywać się na forum?
probosz nie odbiera, zajęty imprezą w Dąbrowie
A o to za impreza?