Od niedawna mieszkańcy os. Pustachowa zyskali odnowioną jedną z ważniejszych ulic prowadzących do ich domów. Oczekiwanie na remont trwało długo, a efekt? Sprawdziliśmy.
Na tę inwestycję na pewno czekali nie tylko mieszkańcy ul. Pustachowskiej, ale także ci, którzy nią dojeżdżają do domów na bocznych ulicach, a także kierowcy MPK czy osoby zmierzające dalej w kierunku Gębarzewa. Droga była w fatalnym stanie – łatana, pofałdowana, nawierzchnia miejscami była zapadnięta. Wieść o remoncie, dzięki otrzymanemu dofinansowaniu sprawiła, iż wielu odetchnęło z ulgą – w końcu 600-metrowy odcinek zostanie wyremontowany. Efekt spotyka się z różnym odzewem.
Na całej długości powstała po jednej stronie oznakowana ścieżka rowerowa i to wzbudziło pytania. Nie oznacza to bowiem, że nie mogą z niej korzystać piesi, bowiem jak stanowi art. 11 Ustawy Prawo o ruchu drogowym: „Korzystanie przez pieszego z drogi dla rowerów jest dozwolone tylko w razie braku drogi dla pieszych, drogi dla pieszych i rowerów lub pobocza albo niemożności korzystania z nich. Pieszy, z wyjątkiem osoby niepełnosprawnej, korzystając z tej drogi, jest obowiązany ustąpić miejsca osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, kierującemu rowerem, hulajnogą
elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego”. Oznacza to tyle, że rowerzyści mają tu pierwszeństwo przed pieszymi (poza osobami niepełnosprawnymi). Można więc także swobodnie wychodzić z posesji choć… wyjeżdżać autem należy ostrożnie.
Inną kwestią pozostają przejazdy dla rowerów (pomijając nierówności w postaci wysokich krawężników, jakie powstały podczas realizacji inwestycji). W tym przypadku przepis art. 27 pkt 1 jednoznacznie wskazuje, że kierowca musi ustąpić osobie jadącej rowerem (lub innym urządzeniem transportu osobistego) znajdujące się już na nim. Art. 27 pkt 3 natomiast informuje o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa ww. pojazdom. Nie zwalnia to jednak ani rowerzysty, ani kierowcy od zachowania szczególnej ostrożności. Warto też dodać, że w przypadku ewentualnej kolizji, to poruszający się jednośladem może odnieść poważne obrażenia ciała, a nie kierowca pojazdu. Wielu rowerzystów, ale też pieszych, zapomina o tym, ryzykując nieodpowiedzialnym zachowaniem, wchodząc lub wjeżdżając na jezdnię bez upewnienia się co do własnego bezpieczeństwa.
Głosem ginącym wśród komentarzy pojawiających się kilka miesięcy temu było to – czy na ul. Pustachowskiej potrzebna była ścieżka rowerowa, skoro od początku zaplanowano zamontować urządzenia spowalniające ruch. Te pojawiły się zaraz po ukończeniu prac budowlanych w formie dwóch zespołów szykan, zwężających jezdnię. Efekt można obserwować obecnie – pojazdy nie zawsze zwalniają, tylko jadą ze stałą prędkością, większą niż przepisowa, ale… slalomem. Jeden ze znaków został też już staranowany, choć są głosy, że to efekt zwykłego wandalizmu. Dodatkowo ścieżka rowerowa stała się dla niektórych osób parkingiem. Jak to ktoś powiedział – są to „miejsca postojowe przez zasiedzenie”, bowiem parkowano tam tak od zawsze, a teraz tego nie wolno robić, gdyż dawny chodnik stanowi ścieżkę rowerową. Służb porządkowych w okolicy ani widu, ani słychu.
Inwestycję realizował Powiatowy Zarząd Dróg. Pytany o sprawę starosta Tomasz Budasz, choć projekt nie przypadł na czas jego rządów, przyznaje: – Musimy zadać sobie pytanie, czego oczekujemy? Czy oczekujemy, że będą uprzywilejowane tylko samochody, czy piesi? Ja zawsze wychodzę z założenia, że miasto należy do wszystkich mieszkańców, a więc pieszych, rowerzystów, kierowców samochodów i do komunikacji zbiorowej. To wszystko musi współpracować – twierdzi starosta. Jak dodał, na ulicy dokonano nasadzeń krzaków: – Spowalniacze, które są na tej ulicy, mają powodować ograniczenie prędkości. Wszyscy wiemy, że przy nowym asfalcie i braku szykan natychmiast mieszkańcy zgłaszają nadmierną prędkość. Tomasz Budasz przyznał, że wszystko zostało wykonane zgodnie z projektem, który został wykonany według obowiązujących zasad: – Mieszkańcy mają swoje posesje, gdzie mogą bezpiecznie wjechać i tam parkować.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Mieszkam na wysokości jednego ze zwężeń i niestety, ale codzienne obserwuję samochody, które z nadmierną prędkością pokonują ten odcinek slalomem. To chyba już się stało jakimś sportem: „z jaką największa prędkości przejadę slalomem ten odcinek drogi”. Przykre, ale również niektórzy kierowcy autobusów MPK tak się zachowują. Strach pomyśleć co będzie zimą na śniegu …. ?!? Lepsza nawierzchnia miała poprawić komfort jazdy samochodem, a nie być pretekstem do szybszej jazdy. W końcu w terenie zabudowanym obowiązuje ograniczenie prędkości, ale do kierowców-debili to nie dociera. Dlatego jedynym rozsądnym rozwiązaniem będzie zamiana zwężeń, które nie zdają egzaminu, na tzw. lezących policjantów, czyli ułożenie „garbów” spowalniających na obu pasach drogi w okolicach przejść dla pieszych.
Często jeżdżę tą ulicą i nie widziałem pędzących aut. Natomiast obecnie spowalniacze sprawiają podobne zachowanie kierowców jak w przypadku omijania zaparkowanych aut na ulicy. Czyli pomimo jadącego samochodu z przeciwka ja i tak na siłę jadę zamiast ustąpić pierwszeństwa. Moim zdaniem to jest bardziej niebezpieczne. Zrozumie to każdy kierowca, który spotkał kretyna jadącego na niego na czołowe. Wysłać tam kilka razy w tygodniu patrol z radarem i będzie git.
Tak jak powiedział starosta „miasto jest dla każdego”