Teatr im. A. Fredry opublikował treść raportu, sporządzonego przez zewnętrzną firmę zajmującą się badaniami pod kątem mobbingu i negatywnych zachowań w miejscu pracy.
Wszystko w odpowiedzi na zarzuty, które pojawiły się w przestrzeni medialnej, a które skierowane są wobec jednego z aktorów teatru o przemoc psychiczną, fizyczną oraz pod adresem dyrekcji o bagatelizowanie sprawy. Ta ostatnia postanowiła zamówić usługę Centrum Antymobbingowego Sanduro. Treść ośmiostronicowego protokołu (załączone poniżej), sporządzonego 18 października br., zaprezentowano na stronie Teatru. Jak wynika z jego treści, badania trwały od 26 września przez trzy tygodnie.
Badanie było rozłożone – na zatrudnionych w jednostce 59 osób, anonimowe ankiety z otwartymi i zamkniętymi pytaniami wypełniło 49 osób. W indywidualnych rozmowach wzięło udział 55 osób. Jak wskazano, w badaniu nie wzięły udział cztery osoby – dyrektor Joanna Nowak, aktor Roland Nowak (prywatnie mąż dyrektorki), aktorka Martyna Rozwadowska (bohaterka ww. artykułu zarzucającego mobbing) oraz jedna osoba długotrwale nieobecna w pracy.
– Pierwszy wniosek jaki nasuwa się z rozmów jest taki, że zdecydowana większość pracowników Teatru bardzo lubi swoją pracę i uważa, że atmosfera jest bardzo dobra. Część pracowników wskazywała, że to jest praca, która daje im spełnienie, w której się realizują, w której panuje wręcz rodzinna atmosfera, w której otrzymują wsparcie i czują się komfortowo – informuje Marcin Rak, osoba prowadząca badanie w imieniu firmy Sanduro.
– Wypada podkreślić, że wielu pracowników wypowiadało się bardzo dobrze o Pani Dyrektor i pozytywnie oceniało jej pracę – opisuje dalej i nadmienia jeszcze: – Część pracowników wskazywało wręcz, że jest to osoba zbyt dobra i wyrozumiała, co niektórzy mają czasami wykorzystywać.
Wskazuje także: – Wielu pracowników uważa, że duży wpływ na obecną atmosferę w pracy mają doniesienia medialne związane z potencjalną przemocą psychiczną i fizyczną, a także mobbingiem ze strony przede wszystkim Pana Rolanda Nowaka. Zarzuty te formułowane są przede wszystkim (przez – przyp. red.) aktorkę Martynę Rozwadowską.
Dalej wnioski zostały podzielone według przydziału zadaniowego pracowników teatru – biurowo-administracyjnych, technicznych i charakteryzacji oraz aktorskiego i inspecjentów. Z całego obszaru to ten ostatni jest interesujący w powyższym kontekście.
– Aktorzy bardzo często podkreślali, że ich praca w głównej mierze opiera się na emocjach, gdyż to one tworzą Teatr. Stąd niejednokrotnie w czasie prób dochodzi do sytuacji nerwowych, spięć, wymiany zdań. Tu w większości aktorzy są zgodni co do tego, ze jest to naturalny element ich pracy, wpisany niejako w zawód aktora. Wydaje się, że większość aktorów tak właśnie to postrzega i nie widzi w tym problemu – czytamy w raporcie i dalej zawarto: – Pracownicy Ci wskazywali, że owszem, dochodzi do wybuchów emocji, czasami ktoś podniesie głos, ale zdecydowana większość uznaje to za wyraz frustracji danej osoby, która nie potrafi czegoś wykonać na scenie lub coś jej nie wychodzi tak jak powinno. Podkreślają oni jednoznacznie, że nie jest t owymierzone w innych aktorów czy pracowników i w żadnym wypadku nie ma to charakteru przemocowego. Wielu aktorów „przyznało się” do takich wybuchów oraz wksazywało, że dotyczy to niemal wszystkich aktorów, w tym Rolanda Nowaka czy Martyny Rozwadowskiej. Rozmówcy wskazywali, że jeżeli jakieś niewłaściwe sytuacje miały miejsce, to były one natychmiast wyjaśniane i nikt nie żywił do siebie potem urazy. Część osób wskazywała na przemocowe, niedopuszczalne zachowania, których doświadczyli w innych miejscach pracy, podkreślając, że w Teatrze w Gnieźnie takie sytuacje nie występują ,a oskarżenia formułowane w mediach są nieprawdziwe i że sam zespół aktorski jest w związku z nimi oburzony.
Dalej jednak zaznaczono przypadki, które mogą wpływać na pewien obraz sytuacji: – Jedna osoba stwierdziła, że boi się pracy z dwoma aktorami. Inna wspomniała o tym, że ma zaburzone relacje z innym członkiem zespołu aktorskiego i stara się „nie wchodzić mu w drogę”. należy jednak wskazać, że w obu przypadkach zaznaczono, że te zachowania to nie mobbing. Jedna osoba stwierdziła, że Pani Martyna mogła być mobbowana przez Panią Dyrektor, co miało przejawiać się tym, że aktorka ta nie była obsadzana w spektaklach. Wskazywano jednocześnie, że Roland Nowak dopuścił się w kilku przypadkach różnych „wybuchów”, ale trudno tutaj doszukiwać się niechęci, a tym bardziej mobbingu w stosunku do Pani Martyny Rozwadowskiej. Pojawiła się jedna opinia o rzekomym mobbingu ze strony Martyny Rozwadowskiej w stosunku do jednego z członków zespołu, który o tym szczegółowo opowiedział – nie było to jednak zgłoszone pracodawcy.
Raport miejscami jest prawdopodobnie skrócony, za czym przemawiają oznaczenia „(…)”. Tak jest i w tym miejscu, po którym pojawia się kolejne ustalenie: – W odczuciu zespołu aktorskiego faktycznie Pan Roladn Nowak potrafi być wybuchowy, ale w ciągu siedmiu lat jego pracy w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie doszło do pojedynczych incydentów z jego strony, które jednocześnie spotykały się z jednoznaczną reakcją zespołu i nie odbierali tego jako zachowań przemocowych skierowanych przeciwko innym osobom. Dalej dodano, że nie miało to mieć wpływu na relacje pomiędzy ww. aktorami, a podobne „wybuchy emocji” mieli też inni członkowie zespołu.
Osobny akapit w raporcie poświęcono samej aktorce Martynie Rozwadowskiej, które są dosyć mocne – odeślemy jednak to samego raportu, zamiast je w całości cytować.
W podsumowaniu stwierdzono, ze „atmosfera w pracy ogólnie jest bardzo dobra”, po czym odnosi się ono do sprawy rozpętanej „nagonki medialnej”, która miała wpłynąć negatywnie na sytuację w jednostce.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.