Był jednym z największych miejsc noclegowych na terenie przedwojennego Gniezna. Od lat budynek pełni zupełnie inną funkcję, ale wiek temu odegrał istotną rolę w trakcie powstania wielkopolskiego, a także stanowił swojego rodzaju ostoję organizacji społecznych, działających na terenie miasta.
Mówiąc dzisiaj o powstaniu wielkopolskim, najczęściej wskazuje się na dawny budynek Magistratu (Stary Ratusz), kamienicę Bolesława Kasprowicza (Hotel Pietrak) czy koszary przy ul. Sobieskiego. A to przecież nie tam zapadały wszystkie istotne decyzje, które zaważyły na dalszym rozwoju niepodległościowych wydarzeń! Zacznijmy jednak od początku…
Kamienica przy obecnej ul. Mieszka I 17 (naprzeciw biblioteki i szkoły muzycznej) została wybudowana przez rodzinę Frankowskich prawdopodobnie w połowie lat 80. XIX wieku przy ówczesnej Hornstrasse 7. Elewację trzykondygnacyjnego gmachu niejako spajały pilastry stylizowane na kolumny korynckie. Wysunięty nieco gzyms wieńczyły charakterystyczne „wazy”, które wyróżniały budynek spośród innych okolicznych kamienic. Ten reprezentacyjny charakter zakłócała na parterze dość skromna forma wejścia do budynku oraz osobne otwory drzwiowe do sklepowych piwnic. Mimo to, opraktycznie od początku budynek pełnił funkcję hotelu.
Z pierwszego okresu funkcjonowania budynku nie zachowała się pełna dokumentacja, stąd trudno określić, ilu było dzierżawców hotelu oraz jak się nazywali.
Na przełomie XIX i XX wieku hotel przy Hornstrasse 7 prowadził Herman Götz. To był jeszcze czas, kiedy wszelkie interesy nazywano imionami właścicieli – był to po prostu Hotel Götza. W owym czasie istniało wiele obiektów noclegowych, które trwały w różnej formie – albo były prowadzone przez właścicieli, albo dzierżawione. Herman Götz wiosną 1904 roku swój biznes postanowił zbyć – nowym dzierżawcą stał się Bolesław Radwański z Inowrocławia. Przejęcie działalności przez Polaka było pozytywnie odbierane przez rodaków, a sam zainteresowany zapowiadał: Całkowitem i zupełnie nowem urządzeniem odpowiada hotel wszelkim teraźniejszym wymaganiom. Staraniem mojem będzie, Szanownych Gości w każdej mierze zadowolić – anonsował w „Dzienniku Poznańskim”.
Nowy interes zyskał nazwę Hotel „Centralny” (niem. Hotel „Central”) – odpowiadała ona jak najlepiej jego charakterystyce. Znajdował się w pobliżu jednego z najbardziej ruchliwych skrzyżowań, pośrodku wszystkich okolicznych obiektów noclegowych, istniejących na początku XX wieku w Gnieźnie – a było ich kilka, m.in. Europejski, Schuberta, Du Nord czy Hänscha.
Już kilka miesięcy później właściciel „Centralnego” apelował (przed zapowiadanymi targami konnymi): – O wczesne zamówienie pokoi na czas jarmarku koni luksusowych wraz z podaniem daty przybycia i czasu pobytu uprasza B. Radwański – informował w „Dzienniku Poznańskim” w październiku 1904 roku.
Nie wiadomo jak długo Bolesław Radwański zarządzał swoim interesem – w kilka lat po tym przeszedł on w ręce Feliksa Chojnackiego. Tenże to reklamował swój przybytek w 1920 roku w „Przewodniku po Gnieźnie”: Nowocześnie urządzone pokoje, światło elektryczne, wyśmienita kuchnia. Interes prowadził do połowy 1923 roku, kiedy to z rodziną Frankowskich dzierżawę podpisał Józef Prusiewicz.
Do tego czasu Hotel „Centralny” wyrobił sobie markę eleganckiego miejsca, w którym może nie odbywały się żadne rauty, bale i koncerty, ale był dobrą lokalizacją do organizowania różnych spotkań. W owym czasie takich kameralnych sal brakowało.
Na powstańczej mapie
Te spotkania w 1918 roku przerodziły się w rewolucję, a właściwie w niewielki element tej, która nastała w ówczesnych Niemczech. Na jej fali powstała w Gnieźnie 20 listopada 1918 roku Miejska Rada Ludowa i wkrótce także Powiatowa Rada Ludowa. Zawiązana w restauracji Hotelu Europejskiego (największej, „polskiej” sali w ówczesnym Gnieźnie), utworzyła od razu swoje biura w Hotelu „Centralnym”, gdzie zajęła parter oraz piętro. Poza miejscem obrad, znajdowało się tam biuro pośredniczenia pracy. Ponadto ulokowała się także komenda „Sokoła”, organizacji szykowanej już jako przyszłą służbę porządkową na terenie Gniezna. Tu też przyjmowano zapisy chętnych, wstępujących do skautów (dzisiejszego harcerstwa).
Informacja o rozruchach w Poznaniu, które nastąpiły w godzinach popołudniowych 27 grudnia 1918 roku, dotarła kilka godzin później do Gniezna – akurat w trakcie posiedzenia Miejskiej Rady Ludowej w Hotelu „Centralnym”. Tu też komendant Zygmunt Kittel podjął decyzję, że Gniezno nie poderwie się do tych działań, wskazując na brak jakiegokolwiek uzbrojenia. Około godziny 22 przybył Bolesław Kasprowicz junior, syn znanego fabrykanta, który przyjechał do „Centralnego” prosto z Poznania – zdał relację z tego, czego był świadkiem. Ostatecznie iskra powstania dotarła niecałą dobę później, a hotel był miejscem spotkań i narad w kolejnych dniach, stąd też w izbach na pewno panowała gorąca atmosfera.
Po wybuchu powstania w Gnieźnie i odniesieniu zwycięstwa pod Zdziechową, zawiązany został Polski Czerwony Krzyż. Kobiety, które włączyły się w jego organizację, zapraszały kandydatki do wstępowania – spotkania dla zainteresowanych działalnością w PCK zorganizowano na początku 1919 roku właśnie w Hotelu „Centralnym”.
W kolejnych miesiącach rady ludowe cały czas obradowały przy, wówczas już spolonizowanej imieniem polskiego księcia, ul. Mieczysława 7. Rok po powstaniu, w Hotelu „Centralnym” odbyło się już zebranie „Komitetu ku uczczeniu rocznicy zrzucenia jarzma pruskiego”. Rolę administracyjną po Miejskiej i Powiatowej Radzie Ludowej przejęły do tego czasu władze miasta, które pracowały w Magistracie i Starostwie. Hotel powoli powracał do swojej pierwotnej funkcji, ponownie zapraszając do siebie gości przyjeżdżających do Gniezna przy różnych okazjach.
Nowy rozdział
Jak już wspomniano, w lipcu 1923 roku „Centralny” został wydzierżawiony przez wspomnianego Józefa Prusiewicza. Wcześniej był on długoletnim kierownikiem Hotelu „Rzymskiego” w Poznaniu (jednego z najbardziej eleganckich tego typu przybytków w tym mieście). Jednocześnie podjął się on także dzierżawy restauracji dworcowej w Gnieźnie, którą prowadził przez kilka lat.
Co przybytek przy ul. Mieczysława 7 miał do zaoferowania w tym czasie? – Hotel Centralny jest największy w Gnieźnie, liczy bowiem 22 pokoi gościnnych o 30 łóżkach. Znana z doborowej kuchni restauracja hotelu Centralnego obejmuje 7 wykwitnie urządzonych pokoi, w tem pokój bilardowy z trzema doskonałemi bilardami. Znana jest również w całej okolicy i cieszy się największem uznaniem obficie zaopatrzona piwnica tej restauracji – reklamowano obiekt w kwietniu 1929 roku w „Wielkopolskiej Ilustracji”. Była to forma artykułu sponsorowanego, wykupionego przez Prusiewicza, a ponieważ w tekście błędnie podano adres „Przemysława 7”, kilka numerów później w tym samym czasopiśmie opublikowano cały materiał ponownie – z już poprawnymi danymi.
Doróżki samochodowe
Co ciekawe, to właśnie przed Hotelem Centralnym utworzono stanowiska dla taksówek, czy jak wówczas je nazywano – dorożek samochodowych. Był to efekt sporu z prawdziwymi, „konnymi” dorożkarzami, którzy nie chcieli widzieć takiej konkurencji w swojej dotychczasowej lokalizacji, tj. na Rynku. I tak… taksówki w tym miejscu stacjonują do dziś!
Co więcej, w styczniu 1935 roku utworzono – nomen omen – centralny telefon do wzywania przewozów. Jak pisano w „Lechu”: Dla wygody Szanownej publiczności został zaprowadzony telefon uliczny przy postoju taksówek obok Hotelu Centralnego. Wszelkie telefoniczne wezwanie dorożek samochodowych prosimy kierować pod numer tel. 420. Czynne również w nocy. Taki telefon funkcjonował jeszcze dwie dekady temu – wyparły go wszechobecne komórki.
Goście
„Centralny” przyjmował wielu gości. Całe ziemiaństwo okoliczne, korpus oficerski, cała inteligencja miejscowa – wszystko to są jego stali bywalcy i goście. W ubiegłym roku, w trakcie targów końskich w hotelu Centralnym właśnie odbyło się wielkie przyjęcie gości zagranicznych, urządzone z ramienia Ministerstwa spraw wojskowych. W czasie tego bankietu przed Hotelem Centralnym stało około 100 samochodów – zachwalano obiekt we wspomnianym wydaniu „Wielkopolskiej Ilustracji”.
We wrześniu 1938 roku w „Centralnym” nocował premier Felicjan Sławoj Składkowski. Przy tej okazji spotkał się on ze starostą Feliksem Kasprzakiem Jak odnotował dziennik „Lech”: Pan Premier był w doskonałym nastroju o czym świadczy fakt, że polecił swojemu sekretarzowi wypłacić 3 stołowym, pokojówce, gospodyni i portierowi po 20 zł napiwku. Zazwyczaj ciekawski dziennik nie dociekał, czy premier zapłacił ze swojej kieszeni czy z funduszu reprezentacyjnego…
I tu ciekawostka, bowiem kiedy w kwietniu 1939 roku Józef Prusiewicz otrzymał odmowę dla zamieszczenia reklamy hotelu na słupie ogłoszeniowym u zbiegu ul. Lecha i Chrobrego, napisał do Magistratu skargę z żądaniami wyjaśnień, dodając: – (…) proszę uprzejmie P. T. Zarząd Miejski o podanie powodów i podstaw takiej decyzji, gdyż zamierzam wnieść zażalenie do p. ministra Spraw wewnętrznych gen. Składkowskiego, który ostatnio w moim hotelu zamieszkiwał i miał możność poznać moje przedsiębiorstwo i wysiłki utrzymania mojego warsztatu na odpowiednim poziomie. Dwa tygodnie później Magistrat odpowiedział, że „nie i już”. Czy skarga faktycznie poszła aż do Warszawy – nie wiadomo.
Hotel „Centralny”, jak już wspomniano, nie posiadając zbyt obszernych sal, nie mógł pomieścić większej publiczności. Stąd nie gościły w nim koncerty czy zabawy, ale za to przez cały okres międzywojenny gościły w nim różne organizacje społeczne, które wynajmowały sale na swoje spotkania, a najczęściej:
Wracając jeszcze do tematu personelu – Józef Prusiewicz musiał być ostrożny w jego doborze. Przykładem może być sytuacja z listopada 1933 roku, o której informował dziennik „Lech”: Uczeń gastronomiczny, 20-letni Marjan Wilkosz, zatrudniony w Hotelu Centralnym ulotnił się wczoraj z kwotą 200 zł, które otrzymał od swego szefa na wykup weksla w Banku Polskim. Z wynurzeń Wilkosza wobec znajomych można wywnioskować, że Wilkosz wyjechał w kierunku Gdyni. Narazie wszelki ślad za nim zaginął. Młody mężczyzna odnalazł się prawie trzy miesiące później – w drugiej połowie lutego 1934 roku. Policjanci zatrzymali go, kiedy powrócił do swojego domu w Gnieźnie. Jaka kara go spotkała – tego już nie wiadomo.
1939 rok
Kiedy wybuchła wojna, hotel prawdopodobnie zamknięto. Naprzeciwko od 1846 roku stała synagoga, którą niemiecki okupant rozebrał zimą 1939-40 roku. Dalszy los Józefa Prusiewicza pozostaje nieznany.
Po II wojnie światowej budynek nie powrócił do swojej pierwotnej roli – swoją siedzibę znalazła tu Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”. Później była zmiana nazwy ulicy na Mieszka I oraz idąca wraz z tym zmiana również numeracji posesji – budynek dawnego hotelu otrzymał nr 17. Swoją siedzibę przez długie lata miała tu redakcja „Przemian”. Dziś jest to po prostu kamienica mieszkalna.
Jeśli ktokolwiek posiada ciekawe materiały do powyższego tematu lub inne, dotyczące Gniezna – stare zdjęcia, dokumenty, prosimy o kontakt: historia@gniezno24.com
Źródła: Archiwum Państwowe w Poznaniu Oddział w Gnieźnie: Akta Miasta Gniezna 92/231/0/4110. Ponadto: „Wielkopolska Ilustracja” 1929 nr 29 i 35, „Przewodnik po Gnieźnie” (aut.) Mieczysław Skonieczny, a także wybrane wydania z gazet: „Dziennik Poznański”, „Lech. Gazeta gnieźnieńska” itd.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.