Okres PRL-u to czas wielkich planów, niekiedy śmiałych realizacji i… upadłych projektów. Także i w Gnieźnie było kilka takich, które nie doczekały się realizacji, lub powstały w części. Jednym z nich był projekt Osiedla Kokoszki.
Taki tytułowy okrzyk musiał rozejść się po mieście i jego przedmieściach. Mieszkańcy aż zamarli z przerażenia. „To wszystko przez Morawskiego” – ktoś szepnął.
Krzyk ten jednak nie zabrzmiał w uszach gnieźnian w 1945 roku, kiedy to katedrę podpalili sowieci dwa dni po opuszczeniu Gniezna przez Niemców. Dziś, 10 lutego przypada znamiennie podobna rocznica podpalenia bazyliki. Jest to jednak historia trochę inna do tej, jaką pamiętają jeszcze ostatni najstarsi mieszkańcy Gniezna. Tą, którą opowiemy, nie zrelacjonuje nam już żaden gnieźnianin, a jedynie źródła historyczne. Wszystko miało bowiem...
Było czwartkowe przedpołudnie, kiedy nad Gnieznem, nad którym codziennie dymiło pełno kominów zakładowych, w pewnym momencie pojawiła się gęsta, czarna chmura.
Pospieszne pakowanie i ewakuacja trwała w zasadzie całą noc. Był mroźny, sobotni ranek 20 stycznia, kiedy do Gniezna dotarła informacja, że Rosjanie są już pod Poznaniem.
Od kilku miesięcy na froncie wschodnim trwał bezruch. Stłumiono powstanie w Warszawie, a front w opinii propagandy niemieckiej miał się ustabilizować i utrzymać.
Pobici urzędnicy, zdemolowany Urząd Miejski i… śpiew Międzynarodówki. Tak prasa opisywała rozprawę sądową, jaką wytoczono 51 sprawcom zamieszek w centrum miasta.