|  Rafał Wichniewicz  |  Zostaw komentarz

Gniezno, 21 stycznia 1945 roku

Front nadchodził coraz szybciej, a jego symptomami były ciężarówki wypełnione żołnierzami oraz rannymi, jadącymi na północny zachód.

Tą drogą podążały już furmanki z cywilami oraz niemieckim personelem urzędów i szpitali, zabierający bardziej wytrzymałych pacjentów. Do popołudnia tłok panował jeszcze na dworcu, skąd odjeżdżały ostatnie pociągi ewakuacyjne. Reszta miasta już od około południa była jednak opustoszała, a gnieźnianie pospiesznie udawali się na msze święte – była to niedziela. Na ulicach zalegał śnieg, którego w wielu miejscach nawet nie zgarniano. Miasto opuściły władze okupacyjne, a jedyny zarząd pełnili w tej chwili niemieccy dowódcy wojskowi, którzy i tak mieli bardzo skromne zasoby do obrony miasta.

Posterunki oddziałów Wehrmachtu i Volksturmu ustawiono wzdłuż ul. Wrzesińskiej, Witkowskiej i Trzemeszeńskiej. Wiadomo było iż do Gniezna podążają zagony pancerne, które powstrzymać można było wyłącznie panzerfaustami – jedyną w tych warunkach skuteczną (przeważnie) bronią na czołgi. Przez kilka godzin gnieźnianie oczekiwali w obawie na to, co nadejdzie, a jedynym symptomem nadchodzącej rozprawy była coraz głośniejsza kanonada, która nieustannie trwała już od południa i dobiegała prawie ze wszystkich stron. Pojawiały się kolejne samoloty myśliwskie, do których oddawano serie z działek przeciwlotniczych, zlokalizowanych w kilku punktach miasta.

Akurat się ściemniło, kiedy nagle od strony Witkowa, na wysokości Lasu Jelonek pojawiły się pierwsze czołgi. Warkot gąsienic spowodował, że Niemcy zaczęli przygotowywać się do starcia. Pierwsze uderzenia w czoło kolumny czołgów nastąpiły jeszcze w Lesie Jelonek, na wysokości leśniczówki. Później szlak natarcia znaczyły kolejna uderzenia małych oddziałów, atakujących sowietów. Po „przetarciu szlaku” ul. Witkowską, zlikwidowano punkt oporu u zbiegu z ul. Wrzesińską. Odtąd droga przejazdu przez miasto była już otwarta i czołgi wjechały ul. Warszawską, zatrzymując się na chwilę na Targowisku by zasięgnąć informacji o przeciwniku. Dalej skierowano się na Rynek, jadąc potem ul. Tumską, dzisiejszą Łaskiego i Poznańską. Tam, tuż za Kcyńską Łatą doszło do masakry wycofujących się oddziałów, które osłaniały ewakuację rannych żołnierzy z gnieźnieńskiego lazaretu. Litości nie okazano później ani wojskowym ani personelowi. Oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do Gniezna także od strony Trzemeszna, napotykając krótkotrwały opór w rejonie cmentarza ewangelickiego.

Po przejechaniu przez Gniezno oddziałów z pierwszej linii frontu, miasto stało się bezpańskie. Kiedy po pewnym czasie pojawiły się kolejne oddziały, część gnieźnian witała żołnierzy, którzy zatrzymali się na Rynku. Pozostali postanowili korzystać z okazji i ciemności nocy, by zacząć opróżniać magazyny żywności i odzieży, znajdujące się w kilku punktach na terenie miasta. Brano wszystko, co mogło się przydać nie tylko do przetrwania, ale także w tej niepewnej przyszłości na handel zamienny. Po dostaniu się do budynków użyteczności publicznej, zaczęto zrywać flagi ze swastykami, a w oknach i na balkonach pojawiły się pierwsze flagi biało-czerwone, stworzone z naprędce zszytych materiałów lub wyciągniętych z ukrytych miejsc.

Gniezno zostało zajęte w przeciągu około półtora godziny, ale jednocześnie szlak wkraczania oddziałów znaczyły zwłoki nie tylko poległych żołnierzy i pomordowanych cywilów niemieckich. Tego dnia zginęło w różnych okolicznościach, często niewyjaśnionych, kilkunastu Polaków, głównie w rejonie natarcia Armii Czerwonej na miasto.

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.