|  Rafał Wichniewicz  |  Zostaw komentarz

Gdy gnieźnianie głosowali na „nie”

W jakim stopniu gnieźnianie opowiedzieli się przeciwko władzy komunistycznej w czerwcu 1946 roku? Mija 70 lat od przeprowadzenia referendum, które sfałszowane, miało stać się argumentem za wprowadzeniem nowego systemu w kraju.

Wraz z zajmowaniem przedwojennych terenów Polski przez Armię Czerwoną, co następowało od połowy 1944 roku, administracja była przejmowana przez wojsko oraz osoby często jeszcze przed wojną zasłużone dla działalności grup komunizujących lub mających związek z radykalnymi środowiskami robotniczymi. Sytuację praktycznie od początku regulował manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, sporządzony w Moskwie, ale przedstawiony 22 lipca 1944 roku jako dzieło polskich władz, zgromadzonych w zajętym już Chełmie. W rok później, kiedy czerwona flaga od miesięcy powiewała na gruzach Berlina, na terenie okrojonej w nowe granice Polski, zaprowadzano nowy porządek, niejako wciąż zgodnie z ustaleniami zawartymi na konferencji w Jałcie. Do pełni władzy jednak brakowało argumentu poparcia społecznego, wyrażonego w formie na tyle zmasowanej, by zachodnie kraje nie miały wątpliwości co do woli narodu. Sprawa była jednak oczywista – takiego poparcia nie było.

Postanowiono zorganizować referendum, którego pytania miały zostać tak sformułowane, aby uzyskały akceptację społeczeństwa, głosującego trzy razy na „tak”. Była to też zagrywka, aby tych, którzy będą namawiać na „nie”, aby ich przedstawiać jako przeciwników polskiej demokracji. Sytuacja była trudna – trwały wciąż próby jednoczenia kilku frakcji, chcących utrwalić nowy porządek w państwie (głównie PPR i PPS), a jednocześnie na drugim biegunie znajdowała się PSL. W tej rzeczywistości (co wielu historyków kwestionuje) ludowcy stanowili jedyną alternatywę dla uratowania kraju drogą polityczną.

W referendum, nazwanym „głosowaniem ludowym” do społeczeństwa skierowano trzy pytania: o likwidację Senatu, utrwalenie w przyszłej konstytucji ustroju gospodarczego, wprowadzonego przez reformę rolną i nacjonalizację przemysłu oraz ustanowienie zachodnich granic państwa na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej.

Jasnym było to, że PPR sprawująca największą kontrolę nad aparatem państwowym, będzie dążyć do równej kontroli także nad przebiegiem referendum. Metodami nacisków, wpływów oraz przy pomocy Urzędu Bezpieczeństwa, wywierano wpływy na działaczy, mogących zagrozić pracom nad przeprowadzeniem głosowania. Przykładowo, na 1312 komisji obwodowych w województwie, PSL wprowadziło swoich członków do zaledwie 600 z nich. Na dniach przed referendum, Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego otrzymał dyrektywę z wojewódzkiej jednostki, aby kontrolować wszystkie osoby, które wydadzą się podejrzane, a które będą przebywać w pobliżu siedzib komisji. Miano je natychmiast kierować do Milicji Obywatelskiej, gdzie ich tożsamość była weryfikowana. Siedziby komisji miały być zabezpieczone przez UB, MO, ORMO oraz wojsko, a także posiłkowano się aktywistami partyjnymi. Żołnierze dla pewności zostali skierowani do najbardziej „zagrożonych” miejscowości, w których notowano działalność różnych grup podziemnych – Czerniejewa, Kiszkowa, Powidza i Gniezna. Rzecz jasna inwigilowano także członków PSL, również poprzez wprowadzanie „swoich” w struktury tej organizacji

Referendum, które wyznaczono na 30 czerwca 1946 roku, poprzedziły różne działania komunistów – szczególne uznanie zdobyła na pewno szeptana propaganda. Rozpuszczano plotki iż niegłosujący zostaną zatrzymani przez UB, rozpowiadano wymyślone informacje o PSL, jakoby miała zamiar powrócić do przedwojennego „porządku” na własnych zasadach, szkodzących ludziom czy to, że księżą namawiali do głosowania trzy razy tak. Co ciekawe, po Gnieźnie miał poruszać się nawet wóz zaprzężony w osły z wizerunkami osłów i otyłych mężczyzn z napisem „Tacy jak ja głosują na nie”. Jak na tę propagandę odpowiadało społeczeństwo? Albo przechodziło obojętnie wobec tej agitacji, albo odpowiadało tą samą bronią – malując na domach i płotach „Głosuj 3 razy nie”, rozrzucając ulotki informacyjne czy rozpuszczając pogłoski iż ten czy tamten działacz komisji lub partyjny, zostanie zamordowany. W sukurs ruszyli agenci i informatorzy UB, a niejako w mocniejszej odpowiedzi na „dywersję”, tuż przed dniem referendum, ubecy aresztowali kilku lokalnych działaczy PSL, paraliżując tym samym działalność jej struktur.

Samo referendum przebiegało w miarę spokojnie, a bieżące meldunki o frekwencji były odnotowywane w siedzibie UB. Była ona stosunkowo wysoka, gdyż wydawano zaświadczenia o wzięciu udziału w głosowaniu – oficjalnie wyniosła 95,6%. Po zakończeniu, urny zwożono z miasta do Magistratu a z powiatu do Starostwa. Trwało do aż do wczesnych godzin popołudniowych 1 lipca. Jak wyglądały wyniki sfałszowane, a jak rzeczywiste, ustalone po 1989 roku (na terenie powiatu gnieźnieńskiego)?

Oficjalnie za zniesieniem Senatu opowiedzieć się miało 34,1% mieszkańców, a w rzeczywistości było to 17,1% (w skali kraju 26,9%).

Za powołaniem konstytucji wprowadzającej nowy porządek gospodarczy było oficjalnie 59,1%, a w rzeczywistości 42,3% (w skali kraju 42%).

Za ustanowieniem nowych granic 84,3% podczas gdy wynik realny wynosił 78,8% (w skali kraju 66,9%).

Jak napisał Tomasz Rochatka, opisując działalność gnieźnieńskiej bezpieki w latach 1945 – 1956: – W powiecie gnieźnieńskim wyniki referendum obliczali wyłącznie funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa .Często, wbrew ustawie i bez uzasadnionych przyczyn – jak odnotowały władze PSL w proteście wobec nadużyć w trakcie głosowania ludowego – komisje obwodowe nie obliczały głosów w lokalach, gdzie odbywało się głosowanie, lecz funkcjonariusze UB, najczęściej bez udziału członków komisji, przewozili urny z kartami głosowani do biur starostwa, na posterunki MO lub do miejscowych UBP. Obliczanie głosów, które tam następowało, odbywało się tylko przy udziale członków należących do PPR i w takim składzie ustalano ostatecznie wyniki głosowania ludowego. Manipulowano wynikami także wykorzystując konstrukcję karty głosowania, na której łatwo można było zamienić minus na plus, zwłaszcza w przypadku analfabetów. Korzystny dla komunistów był zapis, że oddanie czystej karty oznacza głosowanie „trzy razy tak”.

Mimo fałszerstwa, wynik uzyskany w głosowaniu nie był zadowalający dla komunistów. Cyfr nie udało się naciągnąć tak, by wypadły pomyślnie dla dalszych przemian ustrojowych. Historycy jednak zaznaczają, że mimo to wynik pokazuje iż czwarta część Polaków zdążyła się do haseł PPR przekonać na tyle, by poprzeć hasła tej organizacji. Nie zmienia to jednak faktu, że wkrótce po tym wszelkie jeszcze funkcjonujące elementy demokracji w kraju zostały złamane na tyle, że rolę przywódczą przejęli tylko komuniści. Ostateczne stłumienie opozycji i rozprawienie się z podziemiem było już wówczas tylko kwestią czasu.


źródło: Tomasz Rochatka, Urząd Bezpieczeństwa w Gnieźnie w latach 1945 – 1956, Poznań 2009.

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.