Ta historia mogłaby pozostać w skromnych zasobach archiwalnych, gdyby nie pamięć przechowywana w rodzinnym albumie dawnego właściciela firmy, która funkcjonowała w tym miejscu. Mowa o „Hotelu pod Lipami”, którego to wspomnienie przetrwało w prywatnych zasobach. Dziś budynek, w którym się mieścił, mija codziennie tysiące osób, nie znając nawet jego dziejów – pora je opowiedzieć.
Uczniowie szkoły powszechnej nr 3, 4 i 6 z Gniezna w 1946 roku stworzyli rysunki, pokazujące swoje wojenne wspomnienia z czasów okupacji. Zostały one zebrane i włączone do zbioru, który obecnie liczy ponad 7 tysięcy dzieł, wykonanych przez polskie dzieci. Wszystkie zostały teraz wpisane na Międzynarodową Listę Programu UNESCO Pamięć Świata. Współcześni mogą na nich odnaleźć prace swoich rodziców lub dziadków.
Ta historia została tak szybko zapomniana, jak tylko się dało. Prawie wiek temu w Gnieźnie zbudowano maszynę, której twórca zarzekał się, że pokona nią Atlantyk. Ta tymczasem prawdopodobnie nigdy nie wyszła na morze, a jej pomysłodawca popadł w tajemnicze intrygi polskiego podziemia i wywiadu, tragicznie kończąc swój żywot.
Istniała przez 93 lata, służąc miejscowej gminie żydowskiej. Jej budowie towarzyszyły kontrowersje, a kiedy ją rozebrano na polecenie niemieckiego okupanta, materiały drewniane posłużyły jako opał, a gruzem utwardzano plac ćwiczeń oraz promenadę. Koniec historii tego obiektu to także wymowny początek końca wieków wspólnej egzystencji.
Był jednym z największych miejsc noclegowych na terenie przedwojennego Gniezna. Od lat budynek pełni zupełnie inną funkcję, ale wiek temu odegrał istotną rolę w trakcie powstania wielkopolskiego, a także stanowił swojego rodzaju ostoję organizacji społecznych, działających na terenie miasta.
Miały być dewizy za węgiel, a skończyło się na półmetku. Mowa o inwestycji, która roboczo była nazywana „magistralą gnieźnieńską” i miała napisać nowy rozdział historii kolejnictwa w regionie. Jej los był podobny do wielu innych projektów, które realizowano w ostatnim okresie PRL-u.
Dwieście lat temu rozpoczęła w Gnieźnie działalność produkcyjna rodzina Knaacków. Jej wyroby znajdowały się niegdyś w domach wielu mieszkańców naszego miasta, zapewniając ciepło i nierzadko dodając estetyki pokojom i salonom.
Wiadomo kto go namalował, na czyje zlecenie i gdzie najpewniej wisiał. Nie wiadomo za to, jaki był jego dalszy los. O tym, że on istniał, wiemy dzięki pamiątce rodzinnej należącej do pana Ryszarda Majewskiego.