W minionym tygodniu społeczność Szkoły Podstawowej nr 1 w Trzemesznie upamiętniła dyrektora i wychowawcę tej placówki, który został zamordowany w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Wrzask przerażonych ludzi, ryk silników lotniczych i huk eksplozji bomb spadających na pociąg. Takie prawdopodobnie były ostatnie chwile życia kilkunastu osób, których śmierć spotkała 6 września 1939 roku na stacji w Gębarzewie oraz na dalszych odcinkach linii kolejowej. Co jednak dokładnie stało się na tym terenie w trakcie okupacji?
Zamiast kilku, było ich kilkunastu – mowa o szczątkach ludzkich, znalezionych w masowym grobie odkrytym na cmentarzu w Lednogórze. Spoczywają w nim żołnierze niemieccy, polegli lub zabici w styczniu 1945 roku.
Mieli kilka, kilkanaście lat i traumę II wojny światowej za sobą, kiedy na kartkach papieru narysowali to, z czym musieli się mierzyć podczas okupacji niemieckiej. Teraz ci sami autorzy są poszukiwani.
Przedstawiciele władz miasta, organizacji, stowarzyszeń oraz poczty sztandarowe i kombatanci wzięli udział w obchodach upamiętniających zakończenie II wojny światowej.
Zabezpieczały Gniezno od dwóch stron, ale nie wiadomo, czy kiedykolwiek zostały użyte. Do dziś przetrwały po nich jedynie betonowe „pamiątki”, o których przeznaczeniu dziś już niewielu wie.
Gdyby żył, skończyłby w tym roku sto lat. Czy miałby rodzinę? Ile wnuków mogłoby mu towarzyszyć? Jakim człowiekiem by był? Nigdy się nie dowiemy. Zginął, bo był Polakiem, a jego los jest historią setek tysięcy innych naszych rodaków.