Od dłuższego czasu zmotoryzowani jadący ul. Wrzesińską, na której są prowadzone prace budowlane, nie mogą doczekać się naprawy nawierzchni – odcinek nie jest w ogóle oznaczony. Zarządca drogi zapewnia, że firma wykonująca prace jest ponaglana do przywrócenia jezdni do pierwotnego stanu. Musi się ona liczyć z karami.
Na ul. Wrzesińskiej od rejonu DPS w kierunku ul. Cymsa od czterech miesięcy prowadzone są prace związane z wykonaniem kolejnego odcinka sieci ciepłowniczej PEC. Pierwotnie, kiedy zaczynano je w styczniu br. zakładano wykonanie ich do… 31 marca 2025 r. Pomijając już wydłużanie się robót, które obecnie toczą się pomiędzy ul. Okulickiego a Cymsa, mieszkańcy zastanawiają się, jak długo trzeba będzie czekać na odtworzenie nawierzchni na odcinku, który już został wykonany.
Obecnie samochody nierzadko korzystają jazdy po przeciwległym pasie, na którym jest asfalt, przy czym niektórzy jadący z przeciwka zmuszają ich do zjechania na ubity tłuczeń. Nic dziwnego – zgodnie z oznakowaniem, tak powinni jechać.
Sam odcinek, gdzie nie ma odtworzonej masy bitumicznej nie jest w ogóle tymczasowo oznakowany i zmotoryzowani spoza Gniezna są zaskakiwani nagłą zmianą nawierzchni. Taka sytuacja trwa już od tygodni, a grys rozsypuje się po całej ulicy, wpadając też do kanalizacji.
W sprawie skontaktowaliśmy się z PEC, jednak z otrzymanej informacji wynika, że za całość prac odpowiada obecnie wykonawca, a kontrolę sprawuje zarządca drogi, który wyrażał zgodę na zajęcie pasa jezdni, czyli Powiatowy Zarząd Dróg. Od prezesa Jarosława Grobelnego dowiedzieliśmy się, że wykonawca ma obecnie umowę wydłużoną do 15 maja, ale najwyraźniej nie wywiąże się z tego terminu (widząc stan zaawansowania prac).
Po telefonie do Powiatowego Zarządu Dróg usłyszeliśmy od dyrektora Bartosza Moszczyńskiego, że wykonawca został już pismem poinformowany o konieczności przywrócenia odcinka do pierwotnego stanu tj. ułożenia asfaltu w ciągu siedmiu dni (termin miał przypadać akurat w weekend majowy). Zgodnie z ustaleniami, miał on to wykonywać zaraz po opuszczeniu każdego z wykonywanych odcinków, ale tak się nie dzieje – co widzą wszyscy.
W tle powyższych ustaleń jest widmo kar dla wykonawcy za trwające opóźnienia, a dla zmotoryzowanych – nadal znak zapytania o czas zakończenia utrudnień.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Dodać należy, że grys odpryskujący spod kół samochodów często uderza w inne auta i przechodzących ludzi.
Ciekawe jak to będą latać? Poprzedni wykonawca, ułożył nawierzchnię na całej połowie ulicy. Tutaj obawiam się, że będzie to cienka warstwa bitumiczna i to tylko w miejscu wykopu.
Miło, że redakcja zajęła się tematem. Bo trochę to trwa.