Zakończył się proces w sprawie Violetty K., której rok temu odebrano 1,5-roczną córkę noszącą złamania i siniaki na ciele. Dzisiaj strony wnosiły o wymiar kary dla oskarżonej. Wyrok ma zapaść pod koniec przyszłego tygodnia. Zainteresowana podnoszone przeciwko niej zarzuty przyjmowała z płaczem.
Po kilku miesiącach sprawy toczącej się przed Sądem Rejonowym, dzisiaj proces został zamknięty. Na początku posiedzenia sędzia Ewa Pieprzyk zaprezentowała jeszcze zdjęcia, które zostały zabezpieczone na telefonie oskarżonej. Ta ostatnia na jednej z poprzednich rozpraw wniosła o ich okazanie, co miało uwidocznić jej opiekę i troskę nad dziećmi. Następnie obrońca, adw. Jędrzej Kwiczor podważył jeszcze kwestię jednego z obrażeń na głowie dziewczynki, wskazując na niespójność opinii biegłego w tej kwestii.
Po tym ostatecznie, z uwagi na brak nowych wniosków dowodowych, przewód sądowy został zamknięty, a strony mogły wygłosić mowy końcowe.
Prokurator Piotr Gruszka stwierdził, że oskarżona dopuściła się dopuszczanego jej przestępstwa, opisanego w akcie oskarżenia: – Nie jest tak, jak chciał wskazać obrońca, że te obrażenia opisane przez biegłych są wynikiem pomyłki. To obrażenie na czole, jest jednym z licznych obrażeń na ciele dziecka – mówił, wymieniając złamania, siniaki i inne ślady, jakie nosiło dziecko w momencie przyjęcia do szpitala. – Te obrażenia u dziecka, które cechuje się takimi a nie innymi cechami anatomicznymi, nie mogły powstać przy samoistnym przewracaniu się, powstać przypadkowo – przekonywał. Wskazał przy tym, że zgodnie z opinią, obrażenia były długotrwale nieleczone, co świadczy o braku chęci udania się do lekarza, a więc też bólu, który mogła odczuwać dziewczynka. Przypomniał przy tym wyrok innego sądu 2017 roku, kiedy to Violetta K. także została skazana za znęcanie się nad swoim dzieckiem.
Prokurator wniósł o zastosowanie wobec oskarżonej kary 3 lat pozbawienia wolności, zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób i zbliżania na odległość mniejsza niż 20 metrów do Zuzi na okres 10 lat, a do pozostałej trójki jej dzieci na taką samą odległość na okres 5 lat. Ponadto wniósł o zakaz kontaktowania się po ww. czasie z dziewczynką bez zgody opiekunów prawnych.
Adw. Magdalena Światowy-Łuczak wniosła o wyrok według uznania sądu z podtrzymaniem zakazu zbliżania się do dziewczynki oraz pozostałych dzieci tak, jak zaproponował prokurator.
Na dłuższy wywód pozwolił sobie obrońca oskarżonej, adw. Jędrzej Kwiczor. Jak przyznał, takie sprawy jak powyższa, bardzo rezonują społecznie: – Po to jest ten proces, żeby wyłuszczyć, że nie wszystko, co jest uznawane za obrażenia, nie wszystko co jest pojmowane przez oskarżyciela jako działanie oskarżonej, jest nim w rzeczywistości. Takie są fakty wysoki sądzie. Pani K. zajmowała się dziećmi w bardzo specyficznej sytuacji. Bezpośrednio po porodzie była niepełnosprawną i tę pełnosprawność przez długi czas odzyskiwała i w dacie odbierania dzieci nie była w pełni pełnosprawną, co ma istotne znaczenie dla oceny tej sytuacji – przekonywał i wskazał, że w rodzinie K. zdarzały się różne sytuacje: – Pozostaje pytanie – czy mamy do czynienia z aktywną rolą oskarżonej. Dzieci pani oskarżonej miały w tym domu dwoje rodziców i wiarygodnych powodów na aktywne działanie, jakimi możemy nazwać znęcanie się ze strony Violetty K. nie ma wysoki sądzie. Jeśli przyjmiemy, że dziecko ma siniaki, to „na pewno je bije”. Na pewno na 100%? Nie ma innej możliwości? Dzieci ma trójkę, a obrażenia ma jedno dziecko – przekonywał. Wskazał przy tym na wiele niewiadomych, a także podważył zeznania sąsiadki i byłej koleżanki oskarżonej, które „linczowały oskarżoną w sieci”, ale ich zeznania są niewiarygodne w zestawieniu z tym, co mówiły w sądzie.
Adwokat stwierdził, że kara zaproponowana przez prokuratora jest surowa, a ograniczenie kontaktu i zbliżania się do dzieci jest pogwałceniem praw matki. Jak wskazał: – Dzieci nic złego na matkę nie powiedziały – mówił, wskazując na zeznania. Nie podważył jedynie faktu, że Violetta K. nie udała się z Zuzią do szpitala czy lekarza, kiedy ta odniosła złamania. Dlatego wniósł on o karę, jaką jest dotychczasowe tymczasowe aresztowanie, trwające od roku, z możliwością jego uchylenia i orzeczenia dozoru oraz zakazu opuszczania kraju. – Jak mamy do czynienia w sprawie karnej z dzieckiem i mamy tezę, że dziecku stała się krzywda, to mam wrażenie, że osoba oskarżona ma 10 razy trudniej by udowodnić, że czegoś nie zrobiła, niż teza oskarżenia – wskazał jeszcze na koniec adw. Jędrzej Kwiczor.
Violetta K. płakała podczas mów końcowych, szczególnie kiedy padła propozycja kary ze strony prokuratora. Na koniec oskarżona, mogąc ostatni raz zabrać głos w swojej sprawie, powiedziała: – Ja już jestem wykończona, ja chciałabym, aby to się zakończyło. Wyrok zapadnie pod koniec przyszłego tygodnia.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.