|  Rafał Wichniewicz  |  1 komentarz

Zginęli i polegli na polach podczas ucieczki. Teraz trafią na cmentarz wojenny

Zamiast kilku, było ich kilkunastu – mowa o szczątkach ludzkich, znalezionych w masowym grobie odkrytym na cmentarzu w Lednogórze. Spoczywają w nim żołnierze niemieccy, polegli lub zabici w styczniu 1945 roku. 

W ostatnich dniach prowadzone były prace cmentarzu ewangelickim w Lednogórze w gminie Łubowo, gdzie znaleziona została zbiorowa mogiła żołnierzy niemieckich. Z uwagi na fakt, że prace odbywały się etapami z przerwami kilkudniowymi, nie podawaliśmy wcześniej ich dokładnej lokalizacji. Niemniej historia tego miejsca oraz relacja świadków jest podobną do wielu innych, które dotyczą stycznia 1945 roku, kiedy to przez te okolice przetoczyła się Armia Czerwona, prąca na zachód za Niemcami.

Działania prowadziła Pracownia Pomost, która już niejednokrotnie odwiedzała nasz powiat przy okazji różnych innych akcji, związanych z ekshumacją żołnierzy oraz cywilów niemieckich, m.in. w Parku Trzech Kultur w Gnieźnie czy w lasach w rejonie Krzyżówki między Witkowem a Trzemesznem. Tym razem było podobnie.

We wtorkowy ranek 7 listopada, na dzień wcześniej przygotowany teren wjechała mała koparka i rozpoczęła zdejmowanie pierwszych warstw ziemi. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat grunt podniósł się znacznie. Cmentarz nie był już użytkowany od ponad pół wieku, a więc został mocno zarośnięty. Opadające liście i gałęzie przez ten długi czas zrobiły swoje. Działania koparki przyspieszyły więc rozpoczęcie prac. Wiedziano jednak gdzie kopać, ponieważ regionalistom tj. Tadeuszowi Panowiczowi oraz Karolowi Górskiemu udało się ustalić potencjalną lokalizację grobu.

Styczeń 1945

Nawała Armii Czerwonej, która ruszyła w połowie stycznia 1945 roku znad Wisły, spowodowała popłoch w niemieckich oddziałach. W ciągu kilku dni prące zagony pancerne sowietów dotarły do Wielkopolski, zatrzymując się jedynie po zmroku. Przykładowo, kiedy pierwsze czołgi wjechały do Gniezna w godzinach popołudniowych 21 stycznia 1945 roku, po krótkiej potyczce w rejonie Lasu Jelonek i na ul. Witkowskiej, póki było jeszcze jasno pojechały dalej w kierunku Poznania.

Niemieccy żołnierze, nierzadko z rozbitych formacji, czasem też z „pospolitego ruszenia”, uciekali na wszelkie sposoby. Tak zginęli ci, których czerwonoarmiści dopadli właśnie we wspomnianej w Krzyżówce – w lesie pośrodku drogi między Witkowem a Trzemesznem. Tak też stało się i w opisywanym teraz przypadku w Lednogórze oraz jej okolicach.

Rodzina regionalisty Karola Górskiego mieszkała w Gołuninie niedaleko Pobiedzisk. 21 stycznia 1945 roku, od strony Czerniejewa dotarła do ich gospodarstwa grupa 44 żołnierzy Wehrmachtu, wśród których było 3 oficerów: – Zażądali, żeby się mogli osuszyć i napić ciepłej kawy zbożowej. Zjedli 11 bochenków chleba, babcia dała im cały garnek smalcu i pokotem pokładli się we wszystkich pokojach, także w dziecięcym, w którym była moja mama, która do dziś pamięta ten charkot tych żołnierzy, przemęczonych, przemoczonych. Część z nich była w białym odzieniu zimowym – opowiada.

Przed godziną 4 oficer ich zerwał. Nie można było ich dobudzić, inni nie chcieli wstawać. Kolbami, bijąc, obudził ich i wyszli. Spytali jeszcze mojego dziadka o drogę, bo nie chcieli przemieszczać się głównymi trasami, bo obawiali się ruskich czołgów, dlatego chcieli iść przez pola. Dziadek polecił im, żeby się rozdzielili – część poszła w kierunku na Pobiedziska, ale polami przez Bociniec i Kocanowo, a część na Lednogórę przez pola Imielna i Imielenka – przypomina opowieści rodzinne Karol Górski.

W panujących warunkach wojennych nie było wiadomo, czy żołnierzom udało się przebić. W sumie nikt nawet się nad tym nie zastanawiał i o to nie pytał – w końcu byli to Niemcy: – Po paru dniach było wiadomo, że większość, jak zrobiło się jasno i odznaczyli się na polach, Rosjanie zdołali ich dopaść i ich pozabijali. Leżeli tak 4-5 dni zamarznięci wśród śniegu na polach. Mieszkańcy bali się Rosjan, ale jeden z rolników w Lednogórze, nie znamy jednak jego nazwiska, odważył się na taki chrześcijański akt, zebrał ich na wóz po polach i przy pomocy innych rolników wykopano grób na cmentarzyku ewangelickim w Lednogórze.

Listopad 2023

Od lat niemiecki rząd dofinansowuje poszukiwania miejsc spoczynku swoich żołnierzy tylko w tym celu, by spoczęli na cmentarzach. Wielu z nich pochowanych zostało tam, gdzie zastała ich śmierć lub też gdzie ich wrzucono – najczęściej do zbiorowego grobu. Na wieczną niepamięć za całe zło, jakie Polakom przyniosła wojna.

Po prawie 80 latach ich kości, otulone całunem żwiru i szczątkowymi śladami umundurowania oraz ekwipunku, ponownie zaczęły wychodzić na wierzch. Guziki, monety, hełmy. Pojawiają się też przedmioty osobiste, jak zachowane skarpetki (prawdopodobnie ze sztucznego materiału), ale nawet flakoniki od lekarstw, z atramentem, okulary, grzebienie czy… prezerwatywa.

Żołnierze leżą w różnych pozycjach – jedni na wznak, ale też widać, że kończyny są wyciągnięte lub ułożone niedbale. Są też ślady śmierci – na jednej z czaszek kula weszła przez skroń i wyszła z drugiej strony. Pocisk był sowiecki czy może jednak niemiecki i do tego wystrzelony z własnej ręki…? Dla wielu liczyło się to, byleby nie wpaść w ręce Rosjan.

Jedne szczątki miały dosłownie fragmentaryczną formę – tylko kości ręki oraz czaszka, a przy nich nic osobistego. Może był to żołnierz, znaleziony po długim czasie na polu, wcześniej rozniesiony przez zwierzynę? Takie widoki w tamtym czasie nie były niczym odosobnionym. W styczniu 1945 roku zamarznięte zwłoki wrzucano tak, jak je zastano, zamarznięte, powyginane, choć czasem, żeby nie powiększać dołu, po prostu… zwłokom łamano stawy.

W grobie widać pewną staranność. Przedstawiciele Pracowni Pomost przyznali, że dół jest bardzo głęboki (około 2,5 metra), a wykopanie takiego zimą 1945 roku musiało być nie lada wyzwaniem. Ziemia jest twarda, bo koparka także ma momentami problem z wyprofilowaniem dołu.

Pierwsze prace prowadzone 7 listopada zaskoczyły wszystkich – okazało się, że pod pierwszymi odnalezionymi 9 osobami znajdują się kolejni. Działania przerwano do 14 listopada.

Warstwami

– W latach 60. w Imielenku był sołtys Czesław Wojciechowski, który mieszkał naprzeciwko starego gospodarstwa niemieckiego. Mówił, że w 1945 roku wbiegł do niego postrzelony żołnierz niemiecki, któremu sączyła się krew z ust i nosa, żeby go ukrył. Oni się bali, bo byli już Rosjanie. Powiedział, że ma iść na drugą stronę drogi, bo tam są dwie Niemki jeszcze i na pewno go ukryją. Czy on tam zmarł u nich, tego nie wiadomo – opowiada Tadeusz Panowicz, który przyznaje, że to był jeden z początków zbierania informacji o tym, co się działo w tej części powiatu gnieźnieńskiego pod koniec wojny: – Później dotarłem do niejakiego Feliksa Wawrzynowskiego, który był jednym z tych, którzy kopali mogiłę. Zacząłem drążyć temat, pytać starych mieszkańców, którzy już teraz dawno poumierali, czy wiedzą, gdzie był ten pochówek. Nie było wiadomo, ilu nawet tych Niemców w tym miejscu spoczęło.

Karol Górski dodaje: – Któregoś razu razem z Tadeuszem Panowiczem wybraliśmy się na cmentarz i zaczęliśmy szukać jakichś śladów, ale nie było już nic. W końcu przyszedł jeden z mieszkańców i powiedział, że nas tak obserwuje, zapytał czego szukamy. Powiedzieliśmy, że miejsca, gdzie mogli być pochowani żołnierze niemieccy. On się uśmiechnął i powiedział, że wie gdzie, bo mu dziadek opowiadał w dzieciństwie, że spoczywają w tym miejscu. Tak ustalono położenie grobu żołnierzy. Ilu?

W pierwszym dniu zebrano szczątki 9 osób. W drugi – 10. W sumie więc doliczono się 19 osób, pochowanych w trzech warstwach. Po wykonaniu dokumentacji fotograficznej, szczątki zostały zebrane – każde w indywidualny sposób z zachowaniem staranności. Następnie wszyscy Niemcy zostaną pochowani w swojej kwaterze na cmentarzu w poznańskim Miłostowie.

Historia wciąż się pisze

Pracownię Pomost oraz regionalistów i odkrywców, którzy dołączyli do akcji w Lednogórze, odwiedzali różni miejscowi. Nauczyciele, urzędnicy, okoliczni mieszkańcy. Zaglądali, pytali, wspominali, ale bardziej sami byli ciekawi historii. W końcu to prawie 80 lat od tamtych wydarzeń, więc kto ma o tym opowiadać?

– Piątego dnia po przepędzeniu Niemców, właściciel folwarku w Imielenku Wilhelm Plagens, jak to rolnik, miał zwierzęta, więc nie uciekł, a że trzeba było je nakarmić, pojechał po siano. Wracał od stogu furmanką z sianem, podjechali Ruscy, kazali mu zejść z wozu, zdjąć buty i go zastrzelili na oczach córki i żony. Leżał przez kilka dni przy drodze, bo się miejscowi bali. Podobno nawet zaczęto kopać grób w formie krzyża, bo tak zamarzł, a nie chcieli mu łamać kości. Potem się okazało, że ten co zabrał ciała żołnierzy, miał zabrać także i jego – mówi Tadeusz Panowicz.

Od początku regionaliści podejrzewali, że Wilhelm Plagens mógł spocząć w Lednogórze. Sądzono, że jego szczątki będzie można rozpoznać właśnie po rozłożonych rękach. Takich jednak nie znaleziono, a wiele wskazuje na to, że w dole spoczywali sami żołnierze, choć jednak strój nikogo jeszcze takim nie czyni. Pozostają więc domysły. Tak jak te, gdzie jeszcze są takie miejsca, które wciąż skrywają wojenną historię.

Wiele jest takich opowieści, które nie znajdują szerszego potwierdzenia – jak chociażby opisywana niedawno sprawa z Wymysłowa w gminie Trzemeszno, gdzie znajduje się samotna mogiła z 1945 roku. Tyle, że jest pusta, bo Pracownia Pomost także ją badała 10 lat temu. Mogła zostać przeniesiona w terenie, ale nie fizycznie i szczątki spoczywają gdzieś w pobliżu. Ile jest jeszcze takich miejsc…?

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
wilk
wilk
10/02/2024 18:14

I taki jeden cmentarz powinien być dla ruskich żołnierzy także !!



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.