W najbliższym czasie ma się rozpocząć rozbiórka „targowiska” przy ul. Roosevelta, które od dłuższego czasu stało już opustoszałe.
Już kilka miesięcy temu informowaliśmy, że pasaż z kilkoma kioskami znajdujący się na os. Tysiąclecia (przy ul. Roosevelta) ma zostać rozebrany. Obiekt od lat coraz bardziej podupadał, a handlarze rezygnowali z wynajmu z uwagi na brak zainteresowania wśród klientów. W końcu kioski całkowicie opustoszały, a z czasem zostały także zabite płytami w celu ochrony przed wandalami. Ostatecznie jeszcze w ub. roku zapadła decyzja o jego rozbiórce.
Obecnie, jak poinformowano, powstał już projekt zakładający utworzenie w tym miejscu parku kieszonkowego, czyli niewielkiego skweru stworzonego pomiędzy budynkami na cele rekreacyjne.
Jak poinformowano podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta, w tym celu trwają starania o pozyskanie środków z programu marszałkowskiego „Błękitno-zielone inicjatywy dla Wielkopolski”. W najbliższym czasie wyłoniona zostanie firma, która dokona rozbiórki pasażu.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.
Rozumiem intencje dziwacznej nazwy parku kieszonkowego w sytuacji, gdyby wokół brakowało zieleni. Ale przecież tuż obok jest dość spory park w miejscu dawnego cmentarza ewangelickiego, który ze względu na przeszłość będzie prawdopodobnie jeszcze na długie lata parkiem, więc co stoi u podstaw tej niezrozumiałej prezydenckiej decyzji, to naprawdę trudno pojąć. Ludzie się proszą o miejsce na drobny handel detaliczny marchewki, kwiatków i jajek z własnych upraw i hodowli, a prezydent swoje.
Widocznie na Budaschstrasse ma nie być żadnych strraganów.
Polecam by przeniesiono tam ruski targ, a w miejsce tych szopek zrobić lodowisko pod dmuchanym namiotem, zaś z boku duży parking.
Firma GARTE-lubi to. Mark my words
Prezydent musi czymś błysnąć po przeprowadzcce do Warszawy, dobrze, że jescze za często w Stolicy nie bywa- usłyszałby jeszcze o ideii woonerfów i parków linearnych- a te wciskałby nam nawet pomiędzy Parkiem Miejskim a 3 kultur.
Nie no decyzja o budowie jakiegoś parku kieszonkowego w tym miejscu mnie dosłownie rozwala!!! KTO tam podejmuje takie decyzje?? Przecież parę metrów dalej jest park przebudowany za parę milionów!!! Który to ORZEŁ z magistratu to wymyślił ?? Wg mnie handel w tym miejscu upadł,bo CZYNSZE były za wysokie i tyle!!!
W tym miejscu jest stanowczo za mało betonu. Więcej betonu spowoduje mniejszą kolizję urbanistyczną z przebiegającą nieopodal ścieżką rowerową. My Mieszkańcy nie zgadzamy się !!!
Dla mnie to jest dziwne. Zbudowanie tego obiektu kosztowało niemało, nie jest on ruiną, mógłby jeszcze działać. Chyba miasto ma za dużo pieniędzy. Za chwile się okaże, że coś „wyskoczy” i będzie bieda, trzeba będzie sprzedać jakiś grunt. Czy miasto pomyślało o ty, że budynki użyteczności publicznej będą potrzebowały przejść termomodernizację zgodnie z wytycznymi unijnymi? Są na to pieniądze w skarpecie dla tak dużej ilości starych budynków, którymi gospodaruje miasto?
Ja także uważam tak, jak rowerzysta. Bo jak widać nasza władza ma pieniędzy w nadmiarze. Coś się buduje, w coś inwestuje, po czym zapomina się o obiekcie na długie lata, aż się zaczyna rozlatywać i trzeba na nowo od podstaw budować. Przykłady? Proszę bardzo: Park Jordanowski na ul. 3 Maja, słynna Dolina Pojednania, teraz ten były, ale bardzo zgrabny i potrzebny kącik dla drobnych kupców czy rolników i tak można by przykłady mnożyć. Gospodarności to nasze kolejne władze nie mają za grosz!
No bo tu chodzi o wydawanie, a nie o utrzymywanie tego, co jest już zbudowane. Szkoda że na jezdnie brak pomysłu, bo są w fatalnym stanie,,jak w Bantustanie”
A MOŻE BY TAK TEN PASAŻ POD DACHEM GDZIEŚ PRZESTAWIĆ ? Może jako mini targ w okolicach przystanku MPK dla wsiadających na osiedlu Władysława Łokietka ( obok istniejacego tam kiosku „Ruchu”) ? Po tej stronie „WINIAR” istnieje już trochę sklepów. . Może i mały targ się w tym miejscu przyjmie ?
Ale z Pana to żartowniś! Niby czemu przenosić? Tysiąclecie pilnie potrzebuje takiego mini targu, a Pan znowu z jakimiś nierealnymi pomysłami.
Zamiast co nieco odnowić i umożliwić prawdziwym działkowiczom sprzedaż swoich produktów rolnych, to oni wyskakują z jakimś „parkiem kieszonkowym”. A ci drobni rolnicy i producenci będą nadal sprzedawać pietruszkę, kwiatki, ziemniaki i jajka na murku dawnego cmentarza ewangelickiego, na papierach rozłożonych przy ul Roosevelta, Paczkowskiego itd. Wracamy do epoki kamienia łupanego w Gnieźnie :-(((
Misiek pytanie. Czy prawo pozwala na takie sprzedawanie pietruszki przez działkowców ?
Jeżeli nie to trudno aby Prezydent Gniezna miał łamać prawo. I tu jest wina rządu, nie Prezydenta małego miasta.
Jolka, ty czytaj Świerszczyk dla dzieci, a nie zabieraj glosu w ważnych sprawach, bo się kompromitujesz.
Panu polecam kodeksy prawne poczytać.Coś takiego można wypożyczyć w bibliotece dla dorosłych. No, ale to trochę grubsza lektura.
Jakie prawo tego zabrania?
uliczni sprzedawcy powinni mieć zezwolenie od gminy (czyli u nas od Urzędu Miasta) na taką działalność, a najczęściej nie mają; w gestii gminy leży kontrola tych sprzedawców i egzekwowanie prawa – tego się w ogóle nie robi w Gnieźnie!
takie stragany byłyby najlepszym miejscem dla sprzedających marchewkę i jajka, a niskie opłaty i egzekwowanie ich powinny do tego skłaniać’
park kieszonkowy zrobią więc pomiędzy dwoma budynkami w odległości 200 metrów od Parku Trzech Kultur ;-)))
Własnie na mały handel nie trzeba mieć teraz zezwolenia,to za czasów świetnej liberalnej partii zwanej partią oszustów,tak było,że babcia handlująca pietruszką czy jajkami musiała mieć pozwolenia i …kasę fiskalną,za to lekarze i papugi nie musieli wtedy nic mieć !!!
https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/kodeks-wykroczen-16788218/art-60-3
https://biznes.gazetaprawna.pl/galeria/1292531,zezwolenie-na-handel-na-chodniku.html
Jakżeś taki mądry, to zajmij się przestrzeganiem prawa nie w całej Polsce, ale zacznij od Gniezna, gdzie samorząd nie tylko, że nie ma kontroli nad tym, co się sprzedaje na targu, ale także w innych jednostkach. Na gnieźnieńskim targowisku drobny gospodarz nie ma szans na sprzedaż przysłowiowej pietruszki, bo targiem rządzą potentaci sprzedający towar z giełdy. Tam kupisz marokańskie ziemniaki jako „wczesne polskie”, hiszpańskie rzodkiewki, egipską pietruszkę, a jabłka to sa zawsze „niepryskane z własnych sadów”. A to lokalne władze są od tego, by umożliwić mieszkańcom dostęp do towaru oferowanego przez drobnych wytwórców i chętnie kupowanego przez klientów i o tym jest mowa w tym artykule. Bo oprócz targowiska w centrum ta władza przez lata nie pomyślała o stworzeniu przyzwoitego miejsca na takie mini targowiska w większych dzielnicach (Tysiąclecie, Winiary). Najłatwiej jest więc likwidować coś, co może jeszcze służyć społeczeństwu i za kolejne społeczne pieniądze robić jakieś dziwnej nazwy „kieszonkowe parki”. A ludzie? Niech się bujają ze swoimi potrzebami.
Nic dodać i nic ująć. Święta prawda. A pietruszka i jajka nadal będą sprzedawane z papieru na betonie, z bagażnika samochodu i z innych nieprzystosowanych miejsc. To już chyba na Zanzibarze jest handel bardziej ucywilizowany.