|  Rafał Wichniewicz  |  Zostaw komentarz

Mistrz interesu i przegrany w życiu

Jak różne były koleje losu młodych ludzi, których zastała nowa sytuacja polityczna i gospodarcza Polski na początku okresu międzywojennego, najlepiej świadczy życiorys Tadeusza Bronisława Mikołajczaka. W stosunkowo młodym wieku udało mu się otworzyć kilka firm i z powodzeniem konkurować na ogólnopolskim rynku, by ostatecznie skończyć jako bankrut.

Urodził się w 1895 roku w jednej z podgnieźnieńskich wsi. Mimo iż ukończył jedynie szkołę podstawową, był bardzo chłonny wiedzy, przez co jako samouk czytał interesujące go publikacje i wydania o różnej tematyce. Umiejętność, jaką posiadał w wykorzystywaniu marketingu i reklamy, postanowił przekuć w sukces. Dlatego w 1920 roku założył fabrykę wódek Tabromik, która swoją nazwę wzięła od pierwszych liter jego imienia i nazwiska – TAdeusz BROnisław MIKołajczak. W ten sposób właśnie rozpoczął się okres jego życia, który jest usłany pasmem sukcesów i porażek, także tych na niwie prywatnej.

Młody potentat

Nie jest dzisiaj jasnym, w jaki sposób Tadeusz Mikołajczak rozwinął swój zakład, ani skąd dokładnie udało mu się pozyskać fundusze na rozwój firmy. Na samym początku zatrudniał bowiem osiem osób, a po roku było ich już 250 nie tylko w samym Gnieźnie, ale także pozamiejscowych placówkach. Rozgłos firmie Tabromik w regionie przyniósł proces, jaki wytoczył potentatowi wódczanemu – Bolesławowi Kasprowiczowi. Ten bowiem, reklamując się w lokalnej prasie w 1921 roku, stwierdził iż jego wódki, likiery i inne wyroby „są jedynie oryginalne i prawdziwe gnieźnieńskie”. Zarzut o nieuczciwą konkurencje został podtrzymany, lecz jaką karą się skończyło dla B. Kasprowicza – dziś już nie wiadomo.

T. Mikołajczak bardzo szybko stał się właścicielem kamienicy przy ul. Dąbrówki 13, a już wkrótce powiększył swój majątek o kolejne budynki w Gnieźnie i Poznaniu. W Grodzie Lecha zakupił dawny spichlerz przy ul. Krzywe Koło, w którego wnętrzach postanowił utworzyć zakład stolarski – powstała „fabryka obróbki drzewa i masowej wytwórni krzeseł” – i to wszystko jeszcze w 1922 roku. Fabryka Wyrobów Drzewnych bardzo szybko się rozrosła, przez co trzeba było zakupić posesję tuż obok i również ją zabudować obiektami przemysłowymi. O interesownej bezwzględności młodego przemysłowca świadczył fakt, iż przez pewien czas przerzucał się pismami m.in. z miejscowym urzędem budowlanym, a w sprawie chodziło o zabudowę w całości placu przy ul. Krzywe Koło. Ostatecznie zakończyło się to ugodą i T. Mikołajczak musiał ustąpić i zostawić fragment podwórka, jednak mimo to firma rozwijała się prężnie – w 1921 roku produkcja wynosiła średnio 12-15 wagonów tygodniowo.

Pierwsze rysy na życiorysie zaczęły pojawiać się w drugiej połowie lat 20. W 1926 roku Tadeusz Mikołajczak założył rodzinę wraz z Marią Danutą Ostrowską, młodszą od niego o 12 lat wadowiczanką, którą poznał przypadkiem w Poznaniu. Ślubu udzielał im bp Antoni Laubitz, a uroczysta msza święta miała miejsce w katedrze gnieźnieńskiej. Już wkrótce z tego związku urodził się Krzysztof Mikołajczak, jednakże jeszcze w 1927 roku małżeństwo rozpadło się i Maria wraz z synem wyjechała do Poznania, choć oficjalnie rozwodu jeszcze nie było.

Obrotny biznesmen

O skali obrotności T. Mikołajczaka stanowiło kilka ciekawych historii. Kiedy w 1921 roku Towarzystwo Komunikacji Lotniczej Aerotarg wydało w Poznaniu znaczki na przelotową opłatę pocztową z Poznania doWarszawy, Gdańska i Łodzi, na podpisie znalazła się reklama firmy z napisem TABROMIK. Dziś znaczki te stanowią unikalną kolekcję wielu filatelistów i w zależności od oferty, osiągają obecnie ceny na rynku od 50 zł do nawet 1500 złotych.

Innym przykładem swoistej filantropii młodego przemysłowca, było jego zaangażowanie w klub piłkarski Polonia Środa Wielkopolska. W 1923 roku drużynę dopadły kłopoty finansowe, które stawiały działalność zespołu pod znakiem zapytania. Z pomocą przyszedł nowy sponsor tytularny, który do 1930 roku dofinansowywał zespół, grający pod nazwą Tabromik Środa Wielkopolska.

Ciekawostką pozostaje także fakt, że w swojej Fabryce Wyrobów Drzewnych, w 1925 roku rozpoczął produkcję drewnianych igieł gramofonowych, na które Tabromik uzyskał patent (nr 2327). Wyjątkowym wydarzeniem było także wydanie nut walca „Tabromik” (sic!) w 1925 roku, a kampanię reklamową firmy wzmocnili także pisarze Kornel Makuszyński czy Juliusz Kaden-Bandrowski.

Tadeusz Mikołajczak był także publicystą – w 1929 roku opublikował zestaw kilku opowieści fantastycznych, zawartych w książce „Gospoda na księżycu”, wydanej w Poznaniu nakładem Drukarni Literackiej. Zanim jeszcze doszło do tego, pewnym epizodem było wydawanie lokalnego „Dziennika Gnieźnieńskiego”, który był odbitką sanacyjnego „Dziennika Poznańskiego”. Tutejszy endecki „Lech. Gazeta Gnieźnieńska” nieustannie atakował konkurencyjną prasę, głównie pod kątem politycznym, ale także i ad personam wobec pracowników wydawnictwa. Pierwszy numer dziennika ukazał się 1 marca 1925 roku, a ostatni 1 stycznia 1929 roku.

Koniec szybkiej kariery

W drugiej połowie lat 20. T. Mikołajczak zaangażował się w spekulacyjny wykup gruntów pod budowę linii kolejowej ze Śląska na Pomorze, co nie zostało niezauważone przez opinię publiczną. Największa afera wybuchła jednak w marcu 1929 roku.

Z polecenia władz sądowych Poznania, policja aresztowała pod koniec tego miesiąca dyrektorów spółki Superofosfat, zajmującej się produkcją i obrotem nawozami – Tadeusza Mikołajczaka, podanego wówczas już jako byłego właściciela zakładu Tabromik, Władysława Łabędzińskiego dyrektora Banku Przemysłowców w Poznaniu oraz inż. Marcinkowskiego. Wszyscy zostali oskarżeni o zgłoszenie „fałszywego bankructwa i usuwanie przedmiotów majątkowych”. Samo aresztowanie wywołało szok opinii publicznej, gdyż wszyscy panowie byli powszechnie znani jako przedsiębiorczy przemysłowcy. Zatrzymanie oznaczało koniec chylącej się ku upadkowi od jakiegoś czasu kariery T. Mikołajczaka.

Rozpoznawanie sprawy Superfosfatu trwało długo i dopiero w 1932 roku prokurator wniósł akt oskarżenia przeciwko członkom Zarządu spółki i Tadeuszowi Mikołajczakowi, który de facto w jego skład nie wchodził. Nie jest znany werdykt w tej sprawie, natomiast wiadomo iż w 1932 roku zapadł wyrok sądowy o rozwodzie na niekorzyść gnieźnianina. Wkrótce po tym zapadł on na zdrowiu i umarł 28 stycznia 1933 roku w swoim domu przy ul. Dąbrówki 13 w wieku 37 lat. Pogrzeb odbył się trzy dni później na cmentarzu św. Krzyża, a na miejscu żegnały go siostry oraz najbliższa rodzina.


Żona Maria zaraz po rozwodzie wyszła za mąż w 1932 roku za magistra farmacji Kazimierza Kwaśniewskiego. Zmarła w 1950 roku w Bochni. Syn T. Mikołajczaka, Kazimierz Kwaśniewski, został profesorem zwyczajnym socjologii i etnologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po dawnych zakładach Tabromik nie pozostał żaden ślad, poza etykietami i butelkami. Do dziś istnieją jeszcze dwa budynki, należące dawniej do T. Mikołajczaka. Jego grób prawdopodobnie już nie istnieje.

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.