Była połowa stycznia 2016 roku, kiedy z naszą redakcją skontaktował się pan Mateusz, mieszkaniec Halinowa w województwie mazowieckim. Jak przekazał, w trakcie grudniowej wyprawy do nieodległego Sulejówka leżącego pod Warszawą, miał okazję przejść się przez tamtejszy bazar. Podczas przechadzki, zauważył leżącą na jego drodze starą gazetę. Kiedy ją podniósł, okazało się, że jest to egzemplarz dziennika Lech. Gazeta Gnieźnieńska z… 1901 roku!
Jedyny istniejący
– Niewiele mam wspólnego z Gnieznem, ale niedawno na ulicy Sulejówka znalazłem egzemplarz Lecha – Gazety gnieźnieńskiej. Może chcielibyście go obejrzeć? Mnie raczej się nie przyda, a dla Was może to być fajna ciekawostka – napisał pan Mateusz w wiadomości skierowanej do redakcji w styczniu br. Po dalszej rozmowie ustaliliśmy, że postara się przesłać wspomniany egzemplarz do nas, a my z chęcią się z nim zapoznamy bliżej. Wiadomo było, że sama w sobie gazeta nie ma wartości materialnej, jednak jej znaczenie historyczne było już w jakiejś mierze znaczące. O tym, że znalezisko jest unikalne, przekonaliśmy się poznając już samą datę wydania. Dziennik został bowiem wydany 8 sierpnia 1901 roku i po pierwszej weryfikacji posiadanych przez nas spisów zachowanych egzemplarzy gazety, okazało się iż wskazany numer (180) na niej nie widnieje. Oznaczało to, że znaleziony egzemplarz jest jedynym, jaki obecnie istnieje.
Kilka dni temu do naszej redakcji przyszła paczka z Halinowa, wysłana przez pana Mateusza. W środku znajdował się starannie zapakowany egzemplarz Lecha. Jak się okazało, dziennik jest niepełny – brakowało wewnętrznych stron, a do tego stan papieru wskazywał na jego dużą kruchliwość. W treści zachowało się jednak i tak sporo ciekawych informacji związanych z Gnieznem.
– Jest to duża rzadkość, zwłaszcza z tego okresu, ponieważ żadna biblioteka w Polsce nie ma kompletu rocznika Lecha. Zdarzają się pojedyncze numery, a my w naszym archiwum mamy też pojedyncze egzemplarze z okresu sprzed I wojny światowej. Teraz są one ewidencjonowane, ponieważ bywały one wszywane w akta jako załączniki do różnych spraw i w inwentarzu nie wykazywano je, jako istniejące. Ponieważ jest coraz większe zainteresowanie tą prasą, prowadzimy ewidencję i są one spisywane – mówi Marek Szczepaniak, kierownik gnieźnieńskiego oddziału Archiwum Państwowego w Poznaniu. To w tej placówce jest przechowywana pewna część roczników Lecha. Gazety Gnieźnieńskiej. Najwięcej egzemplarzy posiada jednak Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu (głównie okres międzywojenny), która cyklicznie skanuje numery i udostępnia je w wersji cyfrowej. Jak przekazał Marek Szczepaniak, do tej pory w gnieźnieńskich aktach odnaleziony został tylko jeden egzemplarz z 1901 roku – dokładniej z 28 września. Kilkadziesiąt numerów tego rocznika znaleźć można także w bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Kronika miejscowa i rozmaitości
Co mogliśmy ciekawego przeczytać w Lechu z czwartku 8 sierpnia 1901 roku? Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na stopkę, znajdującą się tuż pod tytułem. Naczelnym pisma był wówczas Piotr Paliński (pełnił tę funkcję w latach 1900 – 1904), a siedziba redakcji mieściła się przy ul. Tumskiej 5.
Najważniejszym „newsem” tego dnia była wiadomość o śmierci cesarzowej Wiktorii Koburg, żony cesarza niemieckiego i króla Prus Fryderyka III. Jak można przeczytać w tej informacji na samym początku: – Kiedyśmy wczoraj donosili o zatrważającym stanie zdrowia cesarzowej Fryderykowej, to Dostojna da Pani już nie żyła, bo w ciągu wczorajszego dnia doszła do nas następująca depesza: W poniedziałek dnia 5 sierpnia rb. wieczorem o godzinie 6 minut 15 zakończyła życie w Cronbergu cesarzowa Wiktorya, matka cesarza Wilhelma II. Dziś taka informacja o zgonie cesarzowej w ciągu zaledwie kilku minut mogłaby okrążyć cały świat za pomocą współczesnych mediów. W dalszej części gazeta donosiła o sytuacji na froncie wojny burskiej w Afryce oraz relacjonowała wydarzenia z różnych regionów całej Europy. Przedrukowywano także fragmenty powieści „Zaklęty dwór” Walerego Łozińskiego oraz powieść historyczną „Z burzliwych czasów” autorstwa Janka znad Wisły, pod którym to pseudonimem ukrywał się Jan Kupiec, polski poeta i działacz oświatowy.
Co jednak dowiemy się o samym Gnieźnie? Zachował się niewielki fragment „kroniki miejscowej i rozmaitości”, który dotyczył Grodu Lecha. Znaleźć można w nim ciekawą informację o tym, że gnieźnieńska synagoga miała się w najbliższym czasie wzbogacić o elektryczne oświetlenie, a Żydzi śpiewający modlitwy mieli otrzymać także „harmonium” znany dziś jako fisharmonia. Jest to obecnie dość rzadko spotykany instrument muzyczny, należący do kategorii dętych klawiszowych. Ponadto donoszono iż Gniezno otrzymało połączenie telefoniczne z Rakoniewicami, gdzie połączenie z tą miejscowością kosztowało 50 fenigów (koszt prenumeraty miesięcznej gazety wynosił 42 fenigi). W pozostałych informacjach donoszono o tym, że inspektor powiatowy budowli (dzisiejszy odpowiednik Inspektora Nadzoru Budowlanego), niejaki Kockstein z dniem 1 października przeniesie się do Schmalkalden w Turyngii. Czytelnikom przekazano także, że wynik wykonanego w 1900 roku spisu ludności, będzie znany w ciągu najbliższych miesięcy. Na przedostatniej stronie znaleźć można informacje z innych miejscowości Wielkopolski oraz Kujaw, bądź większych miast z terenu wschodnich kresów niemieckiego cesarstwa.
Oferta dla gnieźnianina
Wyjątkowo ciekawa jest za to ostatnia strona Lecha, na której znajdują się bogato zdobione reklamy firm i instytucji, działających na terenie Gniezna. Z nich to dowiedzieć się można iż w niedzielę 11 sierpnia planowana była letnia zabawa w Lesie Jelonek, organizowana przez Bractwo Czeladzi Rzeźnickiej. Na miejsce wszyscy mogli dojść we wspólnym przemarszu, wychodząc z Gniezna o wpół do drugiej po południu, a powrót następował kolejką wąskotorową o 21:30, skąd wszyscy udawali się na zabawę z tańcami do sali Hotelu Europejskiego. „Wstępne do lasku 10 fenigów” – informowali organizatorzy. Informacji o innych zabawach brak, przez co można sądzić iż nikt nie robił sobie zbytniej konkurencji, a wydarzenie musiało i tak przyciągać rzesze gnieźnian.
Z gazety dowiedzieć się też można iż mieszkańcy mieli okazję kupować świeże ciasta, torty, lody, cukry i czekolady w firmie J. Ludwiga przy ul. Warszawskiej 8. Jak zaznaczył właściciel firmy, jego lokal był już elektrycznie oświetlony i można było się z nim połączyć telefonicznie pod numerem 39. Do wypieków swoją mąkę pszenną „Wiedeńską, Cesarską i bułkową jako też żytnią chlebową i ospę” polecał J. Fortuński przy ul. Nollaua 36 (dziś ul. 3 Maja). Wyjątkowy wybór cygar i papierosów polecał Marceli Schlaeger na rogu ul. Fryderykowskiej i Horna (dziś Chrobrego i Mieszka I). Kolejne ogłoszenia dotyczyły już usług oraz produktów innego użytku. „Najlepszy lakier burszytnowy z farbą na podłogi gotowy do natychmiastowego użycia w rozmaitych odcieniach przez jedną noc schnący” proponował Tadeusz Majer, właściciel „Drogeryi pod Jeleniem” przy ul. Horna (Mieszka I). Tymczasem Maksymilian Nieczkowski oferował lampy i sprzęty kuchenne, a jako mistrz dekarski i blacharski proponował usługi w zakresie zakładania wodociągów, dzwonków elektrycznych i piorunochronów. Przy ul. św. Mikołaja (dziś ul. Łubieńskiego od Mieszka I do Chrobrego), skład węgla pod numerem 2 posiadał Edmund Samberger, który oferował także liczne materiały budowlane, m.in. smoły na dachy, kamienne rury czy trzcinę do sufitów. Towar żelazny oferował takze Bazar Gnieźnieński przy Rynku, a swoje usługi krawieckie przy ul. Warszawskiej 38 proponowała Helena Janicka.
Wartość historyczna
Dziś już nie wiadomo, jakie były koleje losu tego egzemplarza gazety, kto go kupił i dlaczego znalazł się na środku ulicy. Przykład ten jednak pokazuje, że nawet 300 kilometrów od miejsca wydania Lecha, jego inne numery mogą spoczywać w schowkach, prywatnych archiwach czy na bazarach. Choć ich wartość finansowa jest znikoma, to jednak znaczenie historyczne, nawet przy tak niewielkim fragmencie, wnosi dodatkowe i na pewno ciekawe informacje o życiu codziennym gnieźnian sprzed 115 lat.
W ten sam sposób kilka miesięcy temu przekazaliśmy (również dotąd nieznany) egzemplarz Lecha z 3 września 1939 roku. Ten najprawdopodobniej ostatni wydany numer tej gazety, trafił do Archiwum Państwowego z prywatnej kolekcji i wzbogacił jej zbiory oraz wiedzę historyków i regionalistów o wydarzeniach z pierwszych dni II wojny światowej.
Wracając do tematu Lecha z 1901 roku – zgodnie z tym, co ustaliliśmy z panem Mateuszem, w trakcie odwiedzin Archiwum Państwowego przekazaliśmy znalezisko na ręce kierownika instytucji Marka Szczepaniaka: – Jest to cenna rzecz i ważne uzupełnienie naszego zbioru zwłaszcza, że jest z tego okresu, z którego bardzo rzadko się zdarza coś takiego znaleźć – przekazał. Gazeta zostanie teraz przekazana do konserwacji, a po jej zakończeniu na pewno wzbogaci zbiory, dotyczące Gniezna.
Z tego miejsca w imieniu redakcji i gnieźnieńskiego oddziału Archiwum Państwowego w Poznaniu pragniemy podziękować panu Mateuszowi za wykazanie się wrażliwością historyczną oraz przekazanie znalezionego egzemplarza Lecha. Gazety Gnieźnieńskiej do miejsca, w którym została wydana 115 lat wcześniej.