|  Rafał Wichniewicz  |  Zostaw komentarz

50. rocznica otwarcia fabryki obuwia „Polania”

WZO Polania
fot. Zdzisław Stoltman

22 stycznia 2022 roku mija pół wieku od momentu, jak otwarty został największy zakład produkcyjny w historii Gniezna. 

Uroczysty wygląd zakładu i miłe „Dzień dobry” z życzeniami przyjemnej pracy witało z samego rana pierwszą zmianę przy nowo wybudowanej portierni. Bo też i okazja była po temu znamienita. Staliśmy się w tym dniu faktycznymi gospodarzami pięknej, na wskroś nowoczesnej fabryki – tymi słowami otwierało się lutowe wydanie „Głosu Załogi” z 1972 roku – gazety wydawanej w Wielkopolskich Zakładach Obuwia „Polania”. 22 stycznia 1972 roku, podobnie jak 50 lat później w 2022 roku, także przypadała sobota. Dziś po fabryce tej nie pozostał żaden ślad poza budynkami – część nadal służy produkcji, ale już zupełnie innym firmom. 

Początki

Decyzja o budowie zakładu zapadła na najwyższych szczeblach państwowych w 1967 roku. Pierwszym inwestorem były Gnieźnieńskie Zakłady Garbarskie, które docelowo miały w przyszłości dostarczać surowca do produkcji butów. Dopiero w kolejnym roku powstały Wielkopolskie Zakłady Obuwia „Polania” w Budowie – nazwa ta miała obowiązywać do czasu zrealizowania przedsięwzięcia, które zakładano ulokować w północnej części Gniezna przy ówczesnej ul. 22 Lipca (dziś ul. Gdańska). Wkrótce też ruszyły prace projektowe, ale do tego czasu (jeszcze w 1967 roku), zaczęto doprowadzenie infrastruktury – szczególnie wody.

Na kilkunastu hektarach pustej przestrzeni, zaplanowano wybudowanie nowoczesnego na owe czasy zakładu produkcyjnego, mającego w przyszłości zatrudnić około 4 tysiące osób. Decyzja o powstaniu „Polanii” w Gnieźnie była jednocześnie początkiem całej dzielnicy Winiary.


Po lewej zdjęcie lotnicze z 1966 roku, niedługo przed rozpoczęciem budowy fabryki. Po prawej – współczesne zdjęcie satelitarne tego samego obszaru.
 

Kiedy w kwietniu 1968 roku ruszyła budowa, wokół nie było nic. Jedynym istniejącym elementem infrastruktury była stacja elektroenergetyczna (istniejąca do dzisiaj w rejonie skrzyżowania ul. Gdańskiej z ul. Lednicką) oraz doprowadzony z miasta wodociąg. Wokół znajdowały się tylko pola, poprzecinane drogami gruntowymi łączącymi poszczególne ich fragmenty. „Polania”, wraz z rozpoczętą pod koniec lat 60. budową elewatorów przy stacji kolejowej Winiary, stanowiła początek urbanizacji bardzo dużego obszaru nowej części Gniezna. 

Winiary jak Nowa Huta, a może Ursynów?

Docelowo, wraz z fabryką, postanowiono o ulokowaniu na terenie pomiędzy zakładem a miastem nowego osiedla dla około 20 tysięcy mieszkańców. Projektowaniem takowego zajęła się Wojewódzka Pracownia Urbanistyczna w Poznaniu, która z góry zakładała powstanie w zasadzie „samowystarczalnego” osiedla – budynków mieszkalnych wraz z zapleczem w postaci przedszkoli, szkół, bibliotek, urzędów pocztowych i sklepów. Winiary staną się dla Gniezna tym, czym Nowa Huta dla Krakowa – pisał Krzysztof Monikowski w „Przemianach Ziemi Gnieźnieńskiej” w połowie 1968 roku. Dziś, patrząc z pewnej perspektywy i parafrazując nieco powyższe słowa, można powiedzieć iż Winiary początkowo stały się dla Gniezna tym, czym dla Warszawy był Ursynów – osiedlem budowanym w polu i w pewnej odległości od miasta. Problemów w nowej dzielnicy nie brakowało, ale to temat na inną historię.

Wspomniany autor pisał dalej: Ten zastrzyk nowych ludzi, a jednocześnie perspektywa dla gnieźnieńskiej młodzieży, perspektywa ciekawej pracy na miejscu – tworzy rzeczywiście olbrzymią szansę dla miasta. Wszyscy ci, którzy mawiają, że Gniezno jest miastem emerytów – będą musieli znaleźć sobie inny obiekt dla swych złośliwych uwag… Dość ciekawie brzmią te słowa ponad pół wieku od ich napisania, ale w tym czasie faktycznie tak było. Docelowo bowiem Winiary miały stanowić zaplecze mieszkaniowe dla pracowników fabryki, których chciano „ściągnąć” do Gniezna. Tych planowano pozyskać też poprzez kształcenie przyszłej załogi. 


Hale fabryczne – zdjęcie wykonane z komina PEC w 1983 roku przez Zdzisława Stoltmana. Po lewej, u góry – wieżowce os. Jagiellońskiego. Dalej za nimi pustki, które wypełniły wkrótce bloki os. Kazimierza Wielkiego.

Nowe kadry

Z dniem 1 września 1969 roku, na mocy Zarządzenia Ministerstwa Przemysłu Lekkiego, utworzono w Gnieźnie Zasadniczą Szkołę Skórzaną dla Pracujących Fabryki Obuwia w Gnieźnie. Początkowo placówka o tej długiej nazwie mieściła się w II Liceum Ogólnokształcącym – do czasu powstania nowej siedziby bezpośrednio przy zakładzie na ul. 22 Lipca. Zainteresowanie było ogromne, bowiem rok później we wrześniu 1970 roku informowano w „Przemianach”: Ponad 90 absolwentów dwuletniej przyzakładowej szkoły zawodowej Fabryki obuwia przechodzi obecnie staż, a 250 dalszych uczennic tej szkoły ukończy ją w roku przyszłym. W tym roku podejmie naukę dalszych 250 uczniów przeważnie dziewcząt. Trzon kadry stanowili jednak ci, których po naborze przeprowadzonym już w 1967 roku (w liczbie 22 pierwszych zainteresowanych) wysłano do wykwalifikowanych już w tym kierunku szkół w kraju. Wkrótce dołączyli do nich kolejni.

Jednocześnie budowa postępowała naprzód, realizowana przez Poznańskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego wraz z podwykonawcami – Instalem Elektromontażem. W pierwszych dwóch latach na budowę fabryki wydano 56 mln złotych, a w 1970 roku przewidywano kolejne środki w wysokości 87 mln złotych. Zakładano, że produkcja w nowych halach ruszy jeszcze jesienią 1970 roku, kiedy ukończony zostanie pierwszy etap. Już wtedy zauważono (…) zahamowanie robót na innych odcinkach budowy przez poszczególnych wykonawców.

Pierwszym wyjątkowym etapem w historii fabryki było rozpoczęcie produkcji po ukończeniu pierwszego etapu budowy. Nastąpiło to w listopadzie 1970 roku.

WZO Polania
Ul. Spichrzowa i WZO „Polania”, początek lat 80. fot. Zdzisław Stoltman


Ul. Spichrzowa powstała wraz z fabryką. Wkrótce stała się jednym z największych przystanków autobusowych – pojazdy MPK rozwoziły pracowników nie tylko po całym mieście, ale także wykorzystywano komunikację PKS, rozwożącą ich po powiecie oraz poza jego granicami. Zdjęcie z lat 80. autorstwa Zdzisława Stoltmana.

Wprawdzie jedna linia produkcyjna, uruchomiona na dwie zmiany (lub dwie linie jednozmianowe) winna dać produkcję rzędu 2.400 par dziennie, ale nastąpi to dopiero po pewnym czasie, gdyż w początkowym okresie trzeba liczyć się z koniecznością dostosowania załogi do nowych urządzeń i warunków pracy. Dlatego też plan produkcji przewiduje uzyskanie tych 2.400 par dziennie dopiero pod koniec I kwartału roku przyszłego – pisano „Przemianach” z listopada 1970 roku. W tym czasie był już gotowy plan zagospodarowania terenu nowej dzielnicy, gdzie zawczasu rozpoczęły się prace wstępne w postaci doprowadzenia niezbędnego uzbrojenia w kanalizację, wodociąg i elektryczność. Wkrótce też ruszyła budowa osiedla Winiary „A” (pomiędzy ul. 22 Lipca a ul. Orcholską), jako pierwszego etapu inwestycji mieszkaniowej. Tam powstać miało w sumie 30 bloków oraz kilka wieżowców, a dodatkowo niezbędne obiekty użyteczności publicznej. Pierwsze budynki mieszkalne zrealizowano w obrębie dzisiejszego osiedla Piastowskiego.

Wyboista droga

Budowa fabryki przebiegała ze zmiennym skutkiem. W sierpniu 1971 roku, z uwagi na widoczny przestój w robotach, odbyła się narada robocza z udziałem sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR Czesława Kończala, I sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR Stanisława Kuleszy i sekretarza KP PZPR Andrzeja Borkowskiego. Dyrektor zakładów inż. Antoni Bruski wskazał na przyczyny zahamowań. W ostatnich miesiącach na budowie pracowało niewielu ludzi. Część sprzętu stało bezużytecznie, jak np. Betoniarki. Wykonawca przez długi czas nie dostarczył potrzebnej w lipcu koparki. Nie pomagały ponaglenia. Ponadto na budowie brak murarzy – notowano w miesięczniku. Problem był istotny, bowiem fabryka miała już zakontraktowane na określony termin dostawy obuwia, które miano produkować w kolejno oddawanych halach. Te stały nieukończone. Jeszcze w tym roku zakład musi wykonać milion par butów na rynek krajowy. Ponadto – zgodnie zresztą z planem – fabryka przyjmuje stale nowych pracowników, którym trzeba przecież dać zatrudnienie – pisano w „Przemianach” we wrześniu 1971 roku. Wówczas w zakładzie pracowało już 2 tysiące osób, a więc połowa zaplanowanej kadry.


Gmach administracyjny WZO „Polania” – dziś mieści się w nim Urząd Skarbowy. Daleko w tle zabudowania projektu Winiary „A” – os. Jagiellońskie i Piastowskie. Zdjęcie z lat 80. autorstwa Zdzisława Stoltmana. 

Sprawa dokończenia budowy stała się pilna, ale pojawiły się też inne ważne kwestie. Sporym problemem stał się dowóz załogi do pracy. Zgłaszano liczne uwagi – szczególnie te, że rozkład jazdy autobusów MPK jest niedostosowany do godzin zmian pracy. Nikomu nie uśmiechały się piesze wędrówki po wąskiej, opustoszałej drodze w stronę miasta. Dodatkowo wskazywano, że w autobusach panuje tłok, a do tego trzeba do nich dojść na ul. 22 Lipca gdzie były przystanki. Niestety, ostatnie autobusy linii 5 i 16 odchodzą sprzed zakładu o godz. 22.05 podczas gdy druga zmiana kończy pracę o godz. 22. Pięć minut czasu – to za mało, aby zdążyć na autobus – narzekano na łamach prasy. MPK odpowiedziało jednak, że brakuje taboru do obsługi linii. Jednocześnie wskazano, że pociąg z Gniezna na Winiary jeździ pusty, ponieważ takie połączenie jest mało dogodne (konieczność dojścia na dworzec, a potem ze stacji do zakładu). Należałoby więc stworzyć dogodniejsze przejście z fabryki na stację w Winiarach oraz pomyśleć o utworzeniu przystanku kolejowego na Osiedlu Tysiąclecia, gdyż wielu ludzi dojeżdża do pracy właśnie z tego osiedla. Dodajmy, że z przystanku tego mogliby korzystać także pracownicy Spomaszu i fabryki Lech – sugerowano w październiku 1970 roku. Na to jednak nigdy się nie zdecydowano.

W końcu trudności w realizacji samej inwestycji udało się zażegnać, ale prace wykończeniowe oraz wyposażanie obiektów trwały jeszcze długo. W grudniu 1971 roku informowano, że ruszyła już siódma taśma produkcyjna, a w związku z VI Zjazdem PZPR, załoga „Polanii” podjęła się zobowiązania wartości ponad 4 mln zł, w tym 3200 godzin pracy na rzecz miasta i środowiska. Tak duży zakład pracy musiał świecić przykładem dla innych.

„Żeby tylko skóry były dobre, wytrzymają niejeden sezon”

W końcu przyszedł ten wyjątkowy dzień – 22 stycznia 1972 roku. Wówczas to do Gniezna przybyła partyjna wierchuszka z Janem Szydlakiem, sekretarzem Komitetu Centralnego PZPR na czele. Kierownictwo naszego przedsiębiorstwa poprowadziło sekretarza KC PZPR wraz z towarzyszącymi mu osobami do hali produkcyjnej, gdzie odbyła się uroczystość przekazania zakładu inwestorowi. Inwestora reprezentowała młodzieżAkt otwarcia zakładu nastąpił w wydziale szwalni, a do przecięcia wstęgi gościa honorowego poprosiła brygadzistka oddziału Jolanta Morawska oraz mistrz oddziału Leszek Rogacz. Zaraz po tym rozpoczęło się spontaniczne zwiedzanie zakładu. Ale oto podeszły pracownice, wszystkie w jednakowych chusteczkach na głowach – wyróżniają się w ten sposób od koleżanek z innych oddziałów – i rozpoczęły prace. Goście żywo interesują się czynnościami wykonywanymi w równym, szybkim tempie i ze znaczną już wprawą na maszynach szwalniczych.


Jan Szydlak (drugi od lewej), w towarzystwie dyrekcji zakładu i przedstawicieli lokalnych władz, zwiedza hale fabryczne. Zdjęcie z „Głosu Załogi” (nr 2/1972) autorstwa Janusza Chlasty.

Do jednej z pracownic podszedł tow. Jan Szydlak i wprost zapytał: Jak długo będzie można chodzić w waszych butach? Jak długo wytrzymają? Kobieta obszywająca cholewkę odpowiedziała: Żeby tylko skóry były dobre, wytrzymają niejeden sezon – odnotował Tomasz Górny w „Przemianach” z lutego 1972 roku. Zakładano, że do końca roku fabryka osiągnie 75% zdolności produkcyjnej.

Podczas dalszej części wydarzenia nie zabrakło przemówień, wśród których pojawiało się wiele dobrych słów i motywacji do dalszej, wytężonej pracy. Dajcie tyle obuwia, ile tylko zdołacie wyprodukować, rynek jest chłonny i oczekuje na dobre i tanie buty – mówił Jan Szydlak. Ze strony przedstawicieli zakładu zadeklarowano, że w odpowiedzi na apel tow. Edwarda Gierka, I sekretarza KC PZPR, zakład wykona dodatkowe 50 tys. par obuwia o wartości 10 mln złotych. Podczas wydarzenia wręczono także medale dla wykonawców inwestycji oraz wybranych pracowników zakładu.


Delegacja radziecka ogląda gotowe produkty zakładu w marcu 1972 roku. Można się pokusić o żart, że była to kontrola jakości przed wysłaniem produktów do ZSRR… Zdjęcie: Muzea Wielkopolski.

Kilka tygodni później WZO „Polania” odwiedziła delegacja radziecka w osobach marszałka ZSRR Wasilija Iwanowicza Czukowa, generała pułkownika Gleba Włodimirowicza Bakłanowa oraz generała lejtanta Aleksieja Michajłowicza Pronina. Towarzyszyli im przedstawiciele lokalnych władz. Tego dnia wcześniej gościli w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej oraz na cmentarzu przy ul. Witkowskiej. Wojskowi zwiedzili zakład, zapoznając się z charakterem produkcji, która w sporej części była właśnie nastawiona na produkcję dla ZSRR. Od przedstawicieli naszej załogi, dostojni goście otrzymali pamiątkowe upominki, a w godzinach popołudniowych udali się na zwiedzanie PGR w pow. gnieźnieńskim – pisano w „Głosie Załogi”.

Okres prosperity

Sama gazeta zakładowa „Głos Załogi” była na owe czasy dość interesującym miesięcznikiem opinii (wydawanym od 1971 roku). Oczywiście, poza artykułami dotyczącymi produkcji, a także licznymi materiałami na temat obuwia, poruszano także i inne tematy. Problemy komunikacyjne, rozwój miasta, służba zdrowia, czas wolny od pracy itp. były często omawiane, podobnie zresztą jak piętnowanie niedoróbek produkcyjnych, kradzieży w fabryce czy chwalenie wyróżniających się osób z załogi. W 1982 roku stała się gazetą międzyzakładową, obejmującą 7,5 pracowników WZO „Polania”, a także Zakładów Produkcji Odzieży „Polanex”, Gnieźnieńskich Zakładów Garbarskich, Fabryki Guzików „Lech” oraz Zakładu Przetwórstwa Szkła „Vitrocer”.


Po prawej fragment budynku technikum, zwanego przez gnieźnian „22 lipca”. Tuż za nim sala sportowa, a w oddali – budynek administracyjny fabryki. Zdjęcie J. Unierzyskiego z książki „Gniezno. Zarys dziejów” autorstwa J. Topolskiego z 1979 roku.
 

Sam zakład rozwijał się poza swoim obszarem – już 1 września 1972 roku przy ul. 22 Lipca został otwarty budynek Technikum Przemysłu Skórzanego dla Pracujących Wielkopolskich Zakładów Obuwia. Przecięcia wstęgi dokonał I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR Kazimierz Jankowski. Szkoła posiadała pracownie wyposażone w nowoczesne pomoce dydaktyczne, a także salę gimnastyczną, bibliotekę oraz świetlicę. W 1977 roku oddano do użytku także tereny sportowe przy szkole – korty tenisowe, boisko do piłki ręcznej, siatkówki oraz kometki.

Fabryka posiadała także bocznicę kolejową, która odchodziła od stacji Gniezno Winiary, a którą to przywożono materiały do produkcji, a potem wywożono gotowe buty – przede wszystkim do ZSRR. W kolejnych latach towar trafiał też do krajów na Zachodzie, choć w znacznie mniejszych ilościach, bo – jak twierdzono w prasie – kontrahenci mieli zupełnie inne wymagania. Można powiedzieć, że nie interesowały ich produkty „masowej produkcji”. Mimo to marka „Polania” była tam znana. 

Kultura i rozrywka

Zakład już w listopadzie 1971 roku rozpoczął działalność kulturalną. Podpisano umowę, że pracownicy fabryki mogą dwa razy w tygodniu korzystać z pomieszczeń Powiatowego Domu Kultury na spotkania zainteresowań czy imprezy taneczne. Oczywistym było, że tak wielka fabryka potrzebuje swojego zaplecza kulturalnego – to powstało po przeciwnej stronie ul. Spichrzowej w 1977 roku. Zakładowy Dom Kultury „Polania” stanowił zaplecze socjalne całej fabryki – posiadał stołówkę, salę kinową, dyskotekową (popularny Klub „Ciżma”) oraz pracownie, w których spotykali się członkowie załogi oraz ich rodziny, rozwijający swoje zainteresowania. Wśród nich była prężnie działająca sekcja fotograficzna, ale także klub filmowy oraz grupy dla artystów plastyków, rzeźbiarzy itp. Ponadto działała filia Biblioteki Publicznej Miasta Gniezna.

W 1981 roku powstał Pracowniczy Ogród Działkowy pod patronatem WZO „Polania”. Zlokalizowano go przy ul. Północnej w liczbie (początkowo) 508 działek, którą w kolejnych latach zwiększano. Dodatkowo dla pracowników fabryki wybudowano także letnisko w Skorzęcinie oraz Powidzu, z którego można było korzystać latem.

Kadrę fabryki w znacznej części stanowiły kobiety. Był to jeden z najbardziej sfeminizowanych gnieźnieńskich zakładów, któremu (procentowo) ustępował bodajże tylko Zakład Produkcji Odzieży „Polanex”, choć zatrudniający czterokrotnie mniejszą załogę. Dla lokalnych kwiaciarzy święto Dnia Kobiet było dzięki temu całkiem dochodowym interesem.

„Polania” doczekała się także swojego muralu w centrum Gniezna przy ul. Lecha, który ze wszystkich tego typu wielkich malunków naściennych, był najdłużej zachowany w dobrym stanie. Zniknął on bezpowrotnie po wybudowaniu nowego budynku kilka lat temu.


Mural „Polanii” na kamienicy przy ul. Lecha. Dziś można jeszcze dojrzeć jego fragment od strony podwórka bloku, który powstał w miejscu dawnego skweru. Zdjęcie z 2013 roku.
 

Świętowanie i upadek

Rok 1987 był okazją do świętowania 15. rocznicy istnienia zakładu. Wówczas w fabryce zatrudnionych było ponad 4 tysiące osób – 3560 pracowników, 381 uczniów i około 100 chałupników – wymieniał Krzysztof Łukasik w „Przemianach” na początku stycznia 1987 roku. Jak podawał, do tego czasu WZO „Polania” wyprodukowały już 55 milionów par butów. 25 kwietnia 1987 roku, z okazji Dnia Pracowników Przemysłu Włókienniczego i Skórzanego oraz nadchodzącego Święta Pracy, WZO „Polania” otrzymała sztandar. Na ręce Stanisława Gromadzkiego, ówczesnego dyrektora fabryki, przekazał go Henryk Wojtala, wiceminister przemysłu chemicznego i lekkiego.


Hala produkcyjna WZO „Polania”. Lata 80. Fot. Zdzisław Stoltman. 

Jak w wielu miejscach w całym kraju, wszystko zaczęło się sypać po 1989 roku. Dla nowej rzeczywistości rynkowej tak wielki zakład, jak „Polania”, nie miał racji bytu. Dochodziła do tego utrata kierunku zbytu, jakim był ZSRR.

Przez kolejne lata fabryka zwalniała pracowników i jednocześnie próbowano szukać dróg wyjścia, czy to przez restrukturyzacje czy próby odnalezienia nowych klientów oraz zmianę charakteru produkcji. W 1994 roku zakład przekształcono w spółkę – wówczas zatrudnionych było jeszcze około tysiąca osób. Tylko część ze zwolnionych znalazła zajęcie w nowych firmach, produkujących obuwie, które powstały w latach 90. 

Ostatecznie jednak WZO „Polania” zbankrutowała i w 2002 roku zakończyła działalność. Wówczas w fabryce zatrudnionych było już tylko 150 osób. Proces likwidacji rozpoczął się po kilku latach i dziś w zasadzie po „obuwiu” nie ma śladu. Gmach szkoły nadal pełni funkcję oświatową, choć w zupełnie innej formie. Budynek administracyjny służy jako siedziba Urzędu Skarbowego. Poszczególne hale są dzierżawione lub wynajmowane przez różne przedsiębiorstwa. Do niedawna największa z nich, która przez kilka lat służyła głównie jako magazyny i której wnętrza pamiętały lata prosperity zakładu, została przebudowana na potrzeby nowej firmy. W miejscu ZDK „Polania” funkcjonuje od lat restauracja, a bocznica kolejowa ze stacji Gniezno Winiary częściowo zarosła, a miejscami jest już zalana asfaltem lub rozebrana.

* * *

Po WZO „Polania” zostały jedynie ślady w ludzkiej pamięci, archiwalnych zapiskach i starych gazetach oraz na zdjęciach. Dla wielu to pewnie dawne dzieje, być może dla wielu też trudne z uwagi na to, że zakład upadł. Jeśli jednak ktokolwiek posiada materiały związane z działalnością „obuwia” (lub innych nieistniejących zakładów pracy), takie jak właśnie fotografie czy inne przedmioty, prosimy o zachowanie ich dla przyszłości. To już jest historia! Możemy pomóc w ich przekazaniu do odpowiedniej instytucji, gdzie będą stanowiły pamiątkę dla potomności. W razie potrzeby zachęcamy do kontaktu: historia@gniezno24.com

#Tagi

W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments



© Gniezno24. All rights reserved. Powered by Libermedia.