Ponad dwie i pół godziny trwało nadzwyczajne posiedzenie Rady Miasta Gniezna, poświęcone sytuacji zaistniałej w zakładzie pracy przy ul. Kokoszki. Występowali związkowcy, przedstawiciele firmy, a pomiędzy nimi padały zarzuty. To wszystko wysłuchiwali radni, którzy podjęli jednogłośnie apel, a prezydent zaoferował wspólne mediacje, aby zakończyć ten spór. Spór, który zdaje się nie mieć obecnie innego wyjścia.
Nie da się w pełni opisać wszystkiego, co działo się dzisiaj podczas posiedzenia radnych – nadzwyczajnego, bo nie przewidzianego w rocznym harmonogramie spotkań. Po sesji absolutoryjnej, a później roboczej, do Starego Ratusza przybyli związkowcy. Całą drogę przeszli pieszo wspólnie spod fabryki na ul. Chrobrego, wzbudzając spore zainteresowanie wśród mieszkańców. Na miejscu, po odczekaniu na zakończenie poprzedniego posiedzenia, weszli do sali sesyjnej. Wraz z nimi – przedstawiciele zarządu firmy. Ci ostatni, do których już na korytarzu kierowano zapytania, zarzuty i oskarżenia, zdecydowali czekać w osobnym pomieszczeniu.
Po wejściu wszystkich do sali sesyjnej, przewodniczący Zdzisław Kujawa określił zasady prowadzenia spotkania – najpierw wypowiedzieli się przedstawiciele strajkujących, później firmy. A następnie radni.
– Związki zawodowe są po to, by promować dobre warunki pracy i płacy. Staramy się od dłuższego czasu. Weszliśmy w spór zbiorowy z pracodawcą w zeszłym roku. Od początku tego sporu zbiorowego zostały nam rzucone kłody pod nogi. Pracodawca zaczął twierdzić, że spór jest nielegalny, zaczął współpracować z firmą adwokacką, która za wszelką cenę próbuje rozbić związki zawodowe i zniszczyć nas – mówił Mariusz Piotrowski, przewodniczący związku zawodowego.
Następnie głos zabrała Maria Malinowska, która jest z komisji ogólnokrajowej OZZ Inicjatywa Pracownicza, która poruszyła kilka kwestii związanych z krokami prawnymi, które zostały podjęte przez instytucje publiczne, ale także przez samą firmę od początku sporu w ub. roku, którego legalność jest teraz podważana przez jej przedstawicieli: – Istnieje zapis, na który obie strony się zgodziły „W pełni akceptuję fakt zaistnienia sporu zbiorowego”. Tu widać ten protokół z tych rokowań oraz, że spółka się na to zgodziła. Zaraz później rozpoczął się konflikt. Ten konflikt, który prawdopodobnie został zasugerowany przez kancelarię prawną Litler, która zajmuje się zawodowo niszczeniem związków zawodowych – mówiła. Jak dodała, strona związkowa wystąpiła do ministerstwa o opinię w sprawie sporu, otrzymując potwierdzenie jego legalności: – Spółka nadal utrzymuje, że spór jest nielegalny – mówiła dodając, że jest to element dezinformacji pracowników, praktykowany przez przedstawicieli firmy.
Następnie głos zabrał Bartosz Kurzyca, członek komisji krajowej OZZ Inicjatywa Pracownicza, który został upoważniony przez komisję związkowców Jeremiasa do zabrania głosu: – My od pierwszego dnia sporu zbiorowego, nie strajku w czerwcu, od 8 miesięcy jesteśmy za porozumieniem z zarządem. Ludzie chcą pracować, ale chcą pracować w dobrych, godnych warunkach – mówił i dalej dodał: – My nawet dzisiaj, za pomocą państwa radnych, pod auspicjami radnych, w sali obok, uroczyście możemy podpisać porozumienie z zarządem, ale musi być on gotowy do realnego dialogu, bo związek nie jest już gotowy do dialogu pięści z nosem. To musi być dialog oparty o partnerskie stosunki.
Następnie głos w imieniu firmy zabrał jej rzecznik prasowy, Grzegorz Indulski, który, jak stwierdził, przedstawiona przez związkowców prezentacja z danymi i przybliżonymi kwestiami, „oddala” radnych od zrozumienia tematu: – Padło w niej bardzo wiele nieprawdziwych informacji i zmanipulowanych – stwierdził, przedstawiając inne zdanie. Dalej odniósł się do zarzutów o rzekome zagrożenia wykryte przez Państwową Inspekcję Pracy, podważając padające wcześniej stwierdzenia dodając, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa dla pracowników. – Rozpowszechniane są nieprawdziwe informacje i bardzo wiele manipulacji dotyczących spółki. Pod zakład podstawiane są autokary z zewnątrz, by stworzyć wrażenie masowego poparcia. Jak mówię, osoby z zewnątrz. Rozpowszechniane są fałszywe informacje o warunkach w zakładzie pracy, o czym wspominałem tutaj, że rzekomo pracownicy są zamykani itd. To wszystko nieprawda – mówił Grzegorz Indulski dodając, że zapewniono strajkującym dobre warunki, jakie udało się stworzyć na terenie zakładu pracy. – Tymczasem jesteśmy pomawiani, oskarżani o obóz koncentracyjny, o stalinizm, o jakieś absurdalne zarzuty, jakie widzieliście państwo w internecie. Część tych spraw jest oddana do policji, prokuratury, która bada te wątki – stwierdził, wskazując, że firma pracuje i w ostatnim czasie efektywność zakładu rośnie, ale…: – Ta kampania oszczerstw ma wpływ na nasze otoczenie, nasz portfel zamówień, czytają to nasi klienci, potencjalne firmy, składające zamówienia w Jeremiasie – stwierdził wskazując, że właściciele firmy obawiają się o terminowość kontraktu, wskazując na ryzyko przeniesienia maszyn do filii w innych krajach oraz redukcją na wstępie 30 stanowisk pracy.
Następnie głos zabrał radca prawny firmy, po czym przewodniczący Zdzisław Kujawa stwierdził: – To, co usłyszałem z jednej i drugiej strony jest mało budujące powiem szczerze. Tu nie widać woli porozumienia z państwa stron – mówił i dalej dodał: – To jest najbardziej przykre, że sam strajk dla strajku jest rzeczą zbędną, bo co wy zyskacie przez to, że będzie strajk. Jeśli to się rozciągnie w czasie, to w tym momencie po prostu dojdzie do sytuacji, że kondycja firmy będzie coraz gorsza, a z drugiej strony, jeśli pracodawca będzie nieugięty, to też na tym straci, dlatego że być może odstraszy klientów i w tym momencie zamówień będzie mniej – mówił, apelując o dialog.
Następnie głos zabrał Marcin Mróz, dyrektor zarządzający z firmy Jeremias. – Od września prowadzimy ten dialog, przychodziliśmy na każde spotkanie przygotowani. Natomiast drodzy państwo, jak prowadzić dialog, otrzymując trzy dni na spełnienie żądań podwyżki 800 złotych i szereg innych postulatów w sytuacji, w której jeszcze nie byliśmy gotowi z jakimkolwiek budżetem finansowym spółki, o czym organizacja związkowa doskonale zdawała sobie sprawę. Każdego roku przygotowywaliśmy budżet w październiku, listopadzie, kiedy siadaliśmy do rozmów i każdego roku w grudniu ogłaszaliśmy wspólnie zmiany wynagrodzeń – mówił i stwierdził, że na pierwszym spotkaniu prosił o czas 6 tygodni na poznanie budżetu, ale przewodniczący związku nie chciał tyle czekać, bo rzekomo miał powiedzieć iż musi to stać się szybciej, gdyż zbliżają się wybory przewodniczącego związku. – Fabryka pracuje dzięki Bogu, dzięki dużemu wysiłkowi pracowników, realizujemy zamówienia dla klientów. Chciałbym skorzystać z okazji i podziękować wszystkim pracownikom zaangażowanym w proces produkcyjny, bo dzięki nim ta firma jeszcze funkcjonuje – dodał Marcin Mróz.
Następnie głos zabierali radni, którzy wyrażali swoje różne stanowiska w takiej formie, że rozumieją strajkujących, popierają żądania, ale też patrzą na dobro firmy. Wykryto jednak nieścisłości, które wyartykułowano, a które także rzutują na odbiór słów padających ze strony przedstawicieli Jeremiasa. Pierwsza była taka, że miało dojść do zaatakowania policjantów zabezpieczających jedną z manifestacji. Radny Sebastian Błochowiak słysząc to, zadzwonił w tej sprawie do komendy Policji i dowiedział się, że nic takiego nie miało miejsca. Później natomiast radny Tomasz Dzionek wykazał, że nie można sądownie stwierdzać legalności sporu zbiorowego. Radni jednak też dostrzegli kwestię tego, że nie wszyscy pracownicy firmy dołączyli do strajku.
Konkluzją było jednak przede wszystkim apelowanie o dialog. Mocno wybrzmiały tu słowa posła Tadeusza Tomaszewskiego: – Prawo stanowione w Polsce obowiązuje firmę Jeremias i związki zawodowe. Jeśli chce działać, a dla nas, mieszkańców naszego miasta, każdy zakład, każde miejsce pracy, każdy pracownik, jest bardzo ważny. Dlaczego? Bo mówiliście o tym wszyscy wspólnie, co przynoszą dla naszej społeczności. Ale każda ze stron, jak wspomniałem, musi działać na gruncie prawa i w granicach prawa – mówił parlamentarzysta i wspomniał swoją interwencję poselską wraz z minister Agnieszką Dziemanowicz-Bąk i innymi 6 czerwca, kiedy to nie dopuszczono ich do strajkujących w miejscu przebywania: – W tym momencie powziąłem wątpliwość co do intencji wówczas reprezentujących firmę. To co, nie słyszałem tego głosu, jak mówią do mnie, że stworzono rękami pracowników z zakładu karnego – oni nie są winni – karcer dla strajkujących? Wtedy nie wolno nam być cicho! Powinniśmy o tym mówić i napiętnować takie zachowanie. Nie oznacza to jednak, że nie słyszę tamtych pracowników, którzy mają inne zdanie, że oni uważają, że mogą pracować i też mówią, że chcieliby lepiej, ale w zgodzie z zarządzającymi. Teraz jest właśnie to miejsce, do którego wszyscy razem zdążamy – do dialogu. Poseł wskazał na rozmowy, jakie trwały podczas strajku w trzemeszeńskim Parocu i zaapelował właśnie o takie działanie – w dialogu, bo jest ono najbardziej korzystnym dla obu stron, ale musi być odrobina chęci do jego zaistnienia z obu stron.
Ostatecznie głos zabrał prezydent Michał Powałowski, który stwierdził, że Miasto może zaoferować związkowcom oraz firmie neutralny grunt do rozmów i to z udziałem przedstawicieli władz oraz reprezentantów Rady Miasta.
Na koniec posiedzenia Rada Miasta Gniezna głosami 18 obecnych jeszcze na posiedzeniu działaczy podjęła apel, stworzony wspólnie przez radną Nataszę Szalaty oraz Tomasza Dzionka. Jego treść została odczytana i zamieszczamy go poniżej:
APEL RADY MIASTA GNIEZNA
z dnia 18 czerwca 2025 r.
My, Radni Rady Miasta Gniezna, zwracamy się z apelem do stron sporu zbiorowego prowadzonego w zakładzie pracy Jeremias Sp. z o.o. w Gnieźnie o podjęcie działań mających na celu jego ugodowe zakończenie.
Do mieszkańców miasta Gniezna docierają coraz liczniejsze informacje o prowadzonym przez związek zawodowy sporze zbiorowym w fazie strajku, zarzucaniu pracodawcy łamania praw pracowniczych, prawa do strajku oraz niezależnej działalności związkowej. Jako Radni Rady Miasta Gniezna wyrażamy głębokie zaniepokojenie brakiem porozumienia, zgodą na podjęcie mediacji i kwestionowaniem przez pracodawcę istnienia sporu zbiorowego. Mając na względzie fakt funkcjonowania prężnego zakładu pracy na terenie naszego miasta przez około 24 lat i zatrudniania w tym czasie wielu mieszkańców Gniezna, wierzymy, że mimo szeregu rozbieżności uda się przedstawicielom pracodawcy oraz strajkującego związku zawodowego znaleźć porozumienie, które zakończy spór zbiorowy. Głębokie liczymy na niezwłoczne podjęcie rozmów ze wzajemnym poszanowaniem stron oraz szybkie wypracowanie kompromisowych rozwiązań. Każdy pracodawca w naszym kraju słusznie winien brać pod uwagę i dbać o respektowanie jego podstawowych praw pracowniczych.
W związku z dbałością o poziom komentarzy prowadzona jest ich moderacja. Wpisy mogące naruszać czyjeś dobra osobiste lub podstawowe zasady netykiety (np. pisanie WIELKIMI LITERAMI), nie będą publikowane. Wszelkie uwagi do redakcji należy kierować w formie mailowej. Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.