Choć od 1918 roku data 11 listopada żyła w świadomości Polaków jako szczególna, to jednak dopiero w kwietniu 1937 roku została ona oficjalnie ustanowiona Narodowym Świętem Niepodległości. Był to dzień równie ważny w okresie międzywojennym, jak 15 sierpnia – rocznica „Cudu nad Wisłą”. Mimo iż Wielkopolanie tak naprawdę sami zdobyli swoją niepodległość w trakcie powstania, to jednak nikt nie podważał iż dla znacznej części narodu takim symbolicznym dniem, upamiętniającym odrodzenie Polski, jest właśnie 11 listopada.
Święto Niepodległości, podobnie jak inne tego typu patriotyczne wydarzenia, jednoczyło wszystkich obywateli, mimo różnic w poglądach. Warto jednak pamiętać, że świętowano już w cieniu narastającego napięcia, jakie panowało pomiędzy Polską i Niemcami, dlatego obecność wojska odgrywała istotną rolę w programie wydarzenia. Trudno jednak było to inaczej zaplanować – w końcu w Gnieźnie znajdowały się dwie jednostki wojskowe.
W 1938 roku uroczystości rozpoczęły się już w czwartkowy wieczór 10 listopada. O godzinie 19 na terenie koszar piechoty przy ul. Chrobrego, gdzie stacjonował 69. pułk piechoty, odbył się capstrzyk oddziałów oraz adeptów z przysposobienia wojskowego.
Piątek 11 listopada był mglisty, a kolejny dzień świętowania obwieścił hejnał odgrywany na trąbce z wieży katedralnej. Ponieważ właśnie na ten sam dzień przypadało święto 69. pułku piechoty, na poranną mszę o godzinie 9 do bazyliki ściągało wojsko z jednostki przy ul. Chrobrego. Po nabożeństwie, około godziny 10 żołnierze przeszli na Rynek, gdzie czekały już oddziały z 17. Pułku Artylerii Lekkiej z jednostki przy ul. Wrzesińskiej oraz liczne poczty sztandarowe. Tu nastąpił akt wręczenia odznaczeń oficerom i podoficerom obu pułków, a także pracownikom cywilnym, którzy otrzymali krzyże zasługi. Po tym przemówił do wszystkich prof. Adam Błażak, nauczyciel z miejscowego gimnazjum, który podkreślił znaczenie wolności i woli walki o jej utrzymanie. Po jego słowach orkiestra pułkowa odegrała hymn narodowy.
Po zakończeniu uroczystości na Rynku, ulicą Chrobrego przeszła defilada. Tu trzeba sobie wyobrazić bogato udekorowane w biało-czerwone flagi wszystkie budynki na jej trasie, a także tłumy mieszkańców stojących na chodnikach. Na skrzyżowaniu z ul. Mickiewicza honory odbierał dowódca 17 Wielkopolskiej Dywizji Piechoty płk. Smolarski w towarzystwie starosty Kasprzaka i prezydenta Maćkowiaka, a całemu przemarszowi towarzyszyła melodia „Warszawianki”. Kolejno szły oddziały piechoty, artyleria, szwadrony konne, męskie i żeńskie oddziały przysposobienia wojskowego i poczty sztandarowe, a także… oddziały szybowcowe z modelem niewielkiego szybowca. Koniec defilady stanowił oddział gnieźnieńskich strażaków.
Dając coś dla mieszkańców, władze miejskie, a dokładnie Referat Bezrobocia działający w Urzędzie Miejskim wydał gnieźnieńskim bezrobotnym bilety do gnieźnieńskich kin na filmy, które były akurat w nich emitowane, a wyświetlane były w godzinach popołudniowych. Na tym uroczystości się zakończyły.
Radość świętowania coraz bardziej jednak przesłaniały ciemne chmury. W 1938 roku, a więc w 20. rocznicę odzyskania wolności nikt nie przewidywał, że wszystkim przyjdzie czcić to wydarzenie po raz ostatni. W rok później o tej samej porze gnieźnieńskie ulice wypełniał stukot podkutych butów maszerujących niemieckich żołnierzy, w przestrzeni miejskiej powiewały flagi ze swastykami, a w pierwszych masowych grobach (m.in. Dalki, Kłecko, Las Miejski) spoczywali polscy obrońcy niepodległości…