Gdyby go zbudowano, na pewno uzupełniłby ofertę noclegową Pierwszej Stolicy Polski. Z drugiej jednak strony, jego architektura i estetyka raziłaby dzisiaj dosyć niegramotnym wkomponowaniem w tkankę miejską.
Łącząc przedmieścia z centrum
Cały temat powinno się zacząć jeszcze w pierwszej połowie lat 60., kiedy to powstała koncepcja zagospodarowania ówczesnej zachodniej części Gniezna – obszaru pomiędzy centrum miasta, a „Dziekanką” oraz osiedlem Piekary. Pierwszym pomysłem, który zrealizowano w znacznej części dzięki czynom społecznym, był Park Piastowski, okalający Jezioro Jelonek. Uporządkowano wówczas tereny po dawnej Garbarni Wielkopolskiej, nasadzono tysiące drzew i krzewów, pobudowano alejki oraz amfiteatr po zachodniej stronie akwenu, na stromo opadającym zboczu. W górnej części parku powstała kolejka harcerska i miasteczko znaków drogowych.
W kilka lat po tym, zgodnie z inicjatywą upamiętnienia tysiąclecia państwa polskiego, władze PRL zdecydowały się w Gnieźnie pobudować Szkołę – Pomnik, która stanowiłaby kompleks uczelniano-muzealny. Projekt ten miał być powiązany z pobudowanym w połowie lat 60. stadionem piłkarskim przy ul. Strumykowej. Kiedy w 1978 roku otwierano nową siedzibę zarówno I Liceum Ogólnokształcącego oraz Muzeum Początków Państwa Polskiego, była to jedynie część zrealizowanego projektu (o nieukończonej inwestycji piszemy tutaj: Niedokończony Pomnik).
Kolejną wielką inwestycją, która została zrealizowana w drugiej połowie lat 70., była przebudowa ul. Poznańskiej. Już w latach 60. planiści zdali sobie sprawę iż z uwagi na rozwój motoryzacji oraz natężenia ruchu tranzytowego, Gniezno będzie potrzebować obwodnicy dla śródmieścia. Wówczas też powstała koncepcja budowy drogi, która sprawi iż z wąskich uliczek starego miasta zniknie uciążliwy ruch, kierujący się na Bydgoszcz i Toruń. Szosa, którą zaplanowano jako dwujezdniową, czteropasmową, rozpoczynać się miała na Skiereszewie – pierwsze prace rozpoczęto na przełomie 1977 – 1978 roku i szły z takim tempem, że do 1979 roku budowlańcy dotarli w rejon skrzyżowania z ul. Kłeckoską. Zabudowa dawnej „Kcyńskiej Łaty” została do tego czasu w znacznej części wyburzona pod nowe, duże skrzyżowanie. W dalszym planie, co realizowano już w latach kolejnych, była budowa estakady w kierunku Winiar (zobacz także: Dzień, w który miasto odetchnęło).
Potrzeby rynku turystycznego
Zatrzymajmy się jednak przy ul. Poznańskiej, na wysokości Jeziora Jelonek. To właśnie tu, na terenie położonym na dość wysokim wzniesieniu przy skrzyżowaniu ul. Poznańskiej i Kłeckoskiej, zaprojektowano budowę nowoczesnego hotelu. Obiekt miał nie mieć sobie równych w Grodzie Lecha, gdyż w swoich założeniach miał spełniać standardy na najwyższym poziomie. Wszak droga, przy której miał powstać, była o znaczeniu międzynarodowym (E83) dlatego w swoim pierwotnym założeniu miał mieć szyk, unikalną jak na standardy średniej wielkości miasta architekturę i jednocześnie stanowić jego wizytówkę.
Nie bez znaczenia był fakt iż władze wojewódzkie intensywnie promowały Szlak Piastowski, jako najważniejszą trasę turystyczną Wielkopolski i Kujaw. Gniezno znajdowało się w jego centrum, dlatego też zasługiwało na tego typu obiekt o wysokiej klasie. Do tej pory bowiem w Grodzie Lecha znajdowały się tego typu noclegownie o raczej średnim standardzie – Hotel „Centralny” (dawny Hotel Francuski) przy ul. Chrobrego 32 oraz hotel robotniczy przy ul. Wrzesińskiej 39 (obecnie blok mieszkalny). Potrzebę chwili, jaką była konieczność budowy nowoczesnego obiektu, zgłaszano już od lat i właśnie w tym projekcie widziano szansę na poprawę sytuacji na rynku turystycznym.
Nowoczesność i funkcjonalność
Budynek zaprojektowali architekci z Wojewódzkiego Biura Projektów w Poznaniu w 1976 roku. W czasie, kiedy już było wiadomo, że u podnóża powstanie szeroka arteria (ul. Poznańska), a praktycznie po sąsiedzku budowano nowoczesną Szkołę – Pomnik, postanowiono wykonać kolejny krok. Na zboczu oraz na samym szczycie wzniesienia, wschodzącego po północno-zachodniej części ul. Poznańskiej (z dojazdem od ul. Młyńskiej), zakładano pobudowanie hotelu, który miał się wznosić w pewnej części tarasowo z niewielkim skwerem zaprojektowanym przy samym skrzyżowaniu. Na pierwszych dwóch poziomach miał posiadać lokale gastronomiczne, klub nocny oraz punkty usługowe. Na kolejnych miały się znaleźć jedno i dwuosobowe pokoje noclegowe dla 300 gości. Na ostatnim, szóstym piętrze znaleźć się miała restauracja na 500 miejsc, lokal nocny i kawiarnia z widokiem na miasto. Ponadto, w asortymencie hotelowym znajdować się miała sauna, punkt z upominkami, cukiernia oraz sklep Cepelii (sklepu z wyrobami rękodzielnictwa) oraz Pewex. Co więcej, z dolnego poziomu hotelu wysunięta była kładka, którą piesi mogli przejść nad ul. Poznańską w kierunku Jeziora Jelonek, gdzie schody prowadziły na ścieżki Parku Piastowskiego.
Projekt był dziełem, wyłonionym spośród dwóch przygotowanych propozycji. Autorem tej koncepcji był inż. arch. Andrzej Węcławski, który tworzył w pracowni kierowanej przez inż. arch. Antoniego Wawrzyniaka. Pomysł określono jako swojego rodzaju „gnieźnieńską bramę”, która wprowadzałaby turystów na Szlak Piastowski.
Cóż jednak z tego, skoro projekt budowy hotelu powstał w drugiej połowie lat 70., kiedy na rynku zaczęły się pojawiać pierwsze trudności „ludowej” gospodarki, jeszcze bardziej rozdmuchanej w epoce rządów Edwarda Gierka. Przerost formy nad treścią przy realizacji wielu zadań, a także nie do końca sprecyzowane kierunki rozwoju kraju sprawiły iż nie tylko ten gnieźnieński projekt, ale i wiele innych, nie doczekały się realizacji. Pomysł budowy wielokondygnacyjnego hotelu upadł w ciszy i zapomnieniu na kilka lat, by odrodzić się w nieco innej formie. Z tego samego też powodu upadł projekt dokończenia budowy kompleksu Szkoły Pomnik, o którym to wspominaliśmy wyżej (z całego przedsięwzięcia powstała tylko połowa – m.in. bez internatu, basenu i mieszkań dla nauczycieli – Niedokończony Pomnik).
Szukanie innych możliwości
Choć hotel nie powstał, to jednak potrzeba realizacji takiej inwestycji na terenie Gniezna była bardzo paląca. W efekcie, tuż przy stadionie przy ul. Strumykowej, na początku lat 80. rozpoczęto budowę obiektu noclegowego z 80 miejscami noclegowymi – która ona trwała z przerwami aż do 1986 roku.
Ponadto jeszcze w drugiej połowie lat 70. zainicjowano budowę motelu u zbiegu ul. Żwirki i Wigury i Roosevelta. Teren, na którym obecnie znajdują się dwa markety, stacja paliw oraz budynki ze sklepami, miał mieścić dwukondygnacyjny obiekt. Budowa ruszyła w połowie 1978 roku, a wiosną 1979 ją wstrzymano (przyczyna „gospodarcza” wspomniana już wyżej…). W efekcie nigdy jej nie ukończono, a przy tym stwierdzono błędy w projekcie, gdyż motel wznoszony był rzekomo na zbyt krótkich palach (okoliczny teren stanowi podmokły grunt).
Nowa koncepcja
Do tematu budowy hotelu na wzniesieniu u zbiegu ul. Poznańskiej i Kłeckoskiej powrócono w drugiej połowie lat 80. Najpierw jednak, w 1984 roku powołano Społeczny Komitet Budowy Hotelu, w ramach którego rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na jego realizację (!). Na inwestycję łożyły się przede wszystkim zakłady pracy, deklarujące także wsparcie techniczno-wykonawcze. Co więcej, zakładano iż nowy obiekt, pobudowany na działce przy ul. Poznańskiej, miał być połączony z projektowanym Muzeum Polonii, o którym mówiło się coraz głośniej. Do 1985 roku przygotowano projekty, znaleziono wykonawcę, ale wciąż brakowało pieniędzy (inna sprawa to braki materiałowe na rynku budowlanym – rzecz codzienna w latach 80.).
Obiekt, który zaprojektowano po raz kolejny, był znacznie skromniejszy od idei z 1976 roku – trzykondygnacyjny, wkomponowany w teren nad ul. Poznańską. Jego architektura nie była już taka wyszukana, choć estetyka pozostawała dyskusyjna. Inwestorem miało być Wielkopolskie Przedsiębiorstwo Turystyczne „Przemysław”, które wówczas (1986 rok) z trudem wykańczało obiekt przy ul. Strumykowej. Brak wystarczających środków, także pomimo apeli do władz PRL, spowodował, że również i ten projekt upadł.
Po 1989 r.
Co najciekawsze, teren, gdzie planowano pobudować hotel, przez cały czas kreślenia ww. planów, był w rękach prywatnych. Mimo to jeszcze w 1992 roku Magistrat posiadał go w swojej ofercie z przeznaczeniem pod hotelowo-rekreacyjne inwestycje. Na nic. Właściciel terenu od lat wykorzystuje go jako pole uprawne i niewiele wskazuje na to, by cokolwiek miało się w tym temacie zmienić. Podobnie dotyczy to rudery, znajdującej się na dole, przy samym skrzyżowaniu – od lat jest ona w gestii prywatnego przedsiębiorcy z Gniezna. Szpeci i stanowi „wizytówkę”, choć zapewne nie o taką chodziło pomysłodawcom w latach 70.